Nawet jeśli informacja, że Tadeusz Dąbrowski chce zainwestować swoje pieniądze w ŁKS, nie jest prawdziwa, to chyba już najwyższy czas, by ujawnić jego udział w aferze Widzewa. Środowy "Express Ilustrowany" podał informację, że Tadeusz Dąbrowski, były prezes i sponsor RKS Radomsko oraz właściciel KSZO Ostrowiec Świętokrzyski, jest zainteresowany inwestycją w ŁKS. Rozmowy z Danielem Goszczyńskim podobno trwają. Nie wiem, ile jest w tym prawdy, ale wszystko wskazuje na to, że jednak trochę jest. Bo po pierwsze - kłopoty finansowe ŁKS są powszechnie znane i klub pomocy potrzebuje, po drugie - Dąbrowski już w ubiegłym roku kręcił się przy klubie z al. Unii, a teraz chce sprzedać swoje udziały w KSZO, a po trzecie - w piątek po raz pierwszy od bardzo dawna biznesmen z Radomska oglądał z trybun mecz łodzian z Lechią Gdańsk.
Dąbrowski ma znaczny udział w skandalu korupcyjnym w Widzewie. Zdaniem prokuratury, pomagał Wojciechowi S., ówczesnemu wiceprezesowi łódzkiego klubu, w korumpowaniu sędziów w sezonie 2004/2005. Z dokumentów Wydziału Dyscypliny PZPN, do których dotarliśmy, wynika, że pomagał Wojciechowi S.:
* we wręczeniu łapówki sędziemu Marcinowi N. - mecz ze Szczakowianką Jaworzno (21 sierpnia 2004), * we wręczeniu łapówki sędziemu Mariuszowi R. - mecz ze Świtem Nowy Dwór Mazowiecki (18 września 2004), * we wręczeniu łapówki sędziemu meczu z Jagiellonią Białystok (5 września 2004), * we wręczeniu łapówki sędziemu meczu z Ruchem Chorzów (1 września 2004), * we wręczeniu łapówki sędziemu meczu z Ruchem Chorzów (16 kwietnia 2005).
W całej tej historii nie chodzi nawet o to, że człowiek z taką przeszłością w sporcie jak Dąbrowski nie powinien się nawet zbliżać do ŁKS. Chodzi o to, że w ogóle nie powinien mieć nic wspólnego z polską piłką - ani z Widzewem, ani z ŁKS, ani z KSZO czy nawet Orłem Małkocin. A mecze powinien oglądać co najwyżej w telewizji, a nie w loży dla VIP-ów.
Pozostaje też pytanie - dlaczego Wydział Dyscypliny karze za korupcję kluby, a osobom, które są w niej umoczone po czubek głowy, pozwala działać w piłce na całego.
Źródło: Gazeta Wyborcza
|