RKS Radomsko

Forum kibiców
Obecny czas: Wtorek, 30 Kwi 2024, 19:59

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina




Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 186 posty(ów) ]  Idź do strony Poprzednia  1 ... 15, 16, 17, 18, 19  Następna
Autor Wiadomość
 Temat postu:
PostWysłany: Piątek, 8 Gru 2006, 18:50 
Offline
Master of Typer 2003
Awatar użytkownika

Rejestracja: Niedziela, 25 Sie 2002, 20:01
Posty: 240
Miejscowość: Radomsko
Jak zwykle przez okres zimowy nasze forum troche zamiera, dlatego zapraszam do wspomnień z historii. Zgramadziłem sporo materiałow wiec do wiosny powinno wystarczyć.

Jest sezon 2000/2001 RKS jest w czołówce tabeli II ligi i ma aspiracje do awansu do ekstraklasy


Wreszcie zwycięstwo
RKS Fameg - Włókniarz Kietrz 3:1 (3:1)
1:0 Jelonkowski 10 min.
2:0 Dopierała 12 min.
2:1 Pawłusiński 16 min.
3:1 Tumas 39. min. samob.
RKS Fameg: Borkowski - Nowak (80 Myśliński), Prokop, Lewandowski - Jóźwiak (87 Jakóbczak), Dopierała, Leszczyński, Kalita - Jelonkowski (Dziuba) - Kowalczyk, Folc.
Włókniarz: Żmija - Rak, Sosna, Jordan - Tumas, Kożuchowski (46 Pajkos), Trzeciak (46 Marcinkowski), Szary, Jachimowicz (74 Kowalczyk) - Żemlik, Pawlusiński.
Żółte kartki: Leszczyński, Dopierała (Fameg), Kożuchowski (Włókniarz).
Sędziował: Mirosław Jankowski (Szczecin).
Widzów: 3000.

Aspiracje zespołu gości do awansu bezwzględnie zweryfikowali piłkarze RKS Fameg, którzy od początku do końca spotkania przewyższali gości pod każdym względem i niepodzielnie panowali na boisku, kontrolując przebieg gry. Włókniarz to jednak dobry zespół, mający w swych szeregach kilku wartościowych piłkarzy z rosłym napastnikiem Żemlikiem, z którego pilnowaniem miał kłopoty Marcin Nowak, choć też jest słusznej postury. Mecz rozpoczął się od falowych ataków miejscowych. Najpierw potężnie strzelali na bramkę gości Lewandowski, Żmija z największym trudem sparował piłkę przed siebie, ale z dobitką spóźnił się Marcin Folc. W 10. minucie RKS prowadził już 1:0 po ładnej akcji Leszczyńskiego, którego prostopadłe podanie zamienił na gola Jelonkowski. Dwie minuty później Radosław Kowalczyk dokładnie dośrodkował w pole karne z lewej strony i Rafał Dopierała zdobył drugą bramkę. Wydawało się, że RKS łatwo zdobędzie następne bramki. Jednak błąd w kryciu i faul Nowaka na Żemliku wykorzystali goście, którzy z rzutu wolnego zza linii 16 metrów zdobyli kontaktową bramkę. Nie bez winy przy utracie gola był bramkarz Borkowski, który później niesiony dopingiem gości i spikera bronił czujnie i pewnie. Po utracie gola RKS nadal przeważał, ale asekuracja w tyłach była już dokładniejsza. Ataki gospodarzy były szybkie i bardzo niebezpieczne. W 39. minucie Radosław Kowalczyk zagrał piłkę do Jelonkowskiego, który bardzo silnie zacentrował w pole karne i rozpędzony obrońca gości Tumas, mając na plecach Rafała Dopierałę, pokonał mocnym uderzeniem własnego bramkarza. Po przerwie obraz gry nie zmienił się. Stroną atakującą był nadal RKS. Goście praktycznie mieli dwie okazje do zdobycia goli. Najpierw w 56. minucie Żemlik strzelał głową, ale Borkowski nie dał się zaskoczyć, a w 75. minucie Roman Kowalczyk z bliska trafił piłką wprost w Borkowskiego. Natomiast na listę strzelców dla RKS mogli się wpisać Jóźwiak i Jelonkowski, ale Żmija obronił ich strzały. Zwycięstwo RKS w pełni zasłużone, co potwierdził również na konferencji prasowej trener gości. RKS szybko zdobył dwie bramki, co było kluczem do zwycięstwa, a następnie rozsądnie dysponował siłami, mając przewagę w środku pola, gdzie prym wiedli Leszczyński i Dopierała, a w przodzie dużym zagrożeniem dla gości był Jelonkowski. Cały zespół zaprezentował się dobrze piłkarsko i taktycznie.


Bliżej lidera
KS Myszków - RKS Fameg 2:3 (1:0)
1:0 13 min. Gacek
1:1 47 min. Kowalczyk
2:1 55 min. Chudy
2:2 70 min. Kalita
2:3 77 min. Jakóbczak
RKS Fameg: Borkowski - Nowak, Prokop, Lewandowski - Leszczyński, Dopierała, Kalita, Myśliński (60 Folc), Jóźwiak (46 Dziuba) - Kowalczyk, Jakóbczak (89 Kowalski).
KS Myszków: Urbańczyk - Razakowski, Wysocki, Rutkowski - Twardawa, Trepka, Skwara (63 Folga), Gacek (57 Kamiński), Fojna (76 Kulawik) - Chudy, Stachera.
Żółte kartki: Wysocki, Twardawa, Trepka, Skwara, Gacek (Myszków) i Leszczyński, Myśliński, Kalita, Folc (Fameg).
Czerwona: Twardawa (73 min.) za uderzenie Leszczyńskiego i drugą żołtą.
Sędziował: M. Kutyła z Lublina.
Widzów: 800.

Dziewięć żółtych kartek i jedną czerwoną pokazał arbiter w spotkaniu Myszkowa z RKS Fameg zawodnikom obu zespołów, co może świadczyć o zaciętości i brutalności tego pojedynku. Obiektywnie trzeba stwierdzić, że mecz zrobił się nerwowy i bardziej zacięty dopiero w końcowych minutach, głównie za sprawą gości, którzy pierwszą połowę zagrali bardzo słabo, a w drugiej części gry postanowili zainkasować trzy punkty. Gospodarze już w 13. minucie objęli prowadzenie. Grzegorz Skwara idealnie podał piłkę do wychodzącego na wolne pole Gacka, który precyzyjnym strzałem w długi róg pokonał Borkowskiego. Do momentu utraty gola przeważali goście, ale ich akcje ofensywne były anemiczne i prowadzone bez rozmachu środkiem boiska. W pierwszej połowie goście tylko raz zagrozili bramce Urbańczyka, który z najwyższym trudem sparował piłkę na rzut rożny po silnym uderzeniu Kality, też z rogu. Słaba postawa gości w pierwszej części gry spotkała się z ostrą reprymendą trenera Mandrysza i prezesa Dąbrowskiego w przerwie meczu i już dwie minuty po wznowieniu gry Jakóbczak obsłużył dokładnym podaniem Radosława Kowalczyka, który zwodem minął obrońcę i strzelił wyrównującą bramkę. Po jej zdobyciu miejscowa publiczność miała obawy co do końcowego rezultatu, bo goście grali składnej, a to między innymi za sprawą wprowadzonego do gry Andrzeja Dziuby, który czując głód gry, poderwał kolegów do zdecydowanej walki. Jednak w 55. minucie dwójkowa akcja Chudy - Skwara przyniosła efekt - ten pierwszy zdobył drugą bramkę. W 70. minucie akcję prawą stronę boiska zapoczątkował Dziuba, zagrał piłkę w pole karne, gdzie pogubił się obrońca gospodarzy Fojna i Mirosław Kalita wyrównał stan meczu na 2:2. Od tego momentu mecz był nerwowy, a radomszczanie dążyli do zdobycia trzeciego zwycięskiego gola. Kolejny błąd defensywa gospodarzy popełniła w 77. minucie, kiedy Folc zagrał dokładnie do Jakóbczaka, a on z 12 metrów pod poprzeczkę zapewnił swojemu zespołowi ciężko wywalczone zwycięstwo.
Najważniejsze, że przy zdecydowanie słabszej dyspozycji, szczególnie w pierwszej połowie, radomszczanie pokazali swą wyższość, odnosząc cenne zwycięstwo z zespołem zagrożonym degradacją. I ten element jest w sporcie ważny. Zapowiadany wcześniej przez trenera Myszkowian Pawła Kowalskiego mecz z RKS Fameg jako mecz o wszystko, niewątpliwie takim był, ale niepotrzebnie doświadczony szkoleniowiec swoim zachowaniem z ławki rezerwowych wprowadza nerwową atmosferę wśród swoich podopiecznych i podnosi napięcie myszkowskiej widowni. Na zawodników RKS Fameg schodzących po meczu do szatni posypały się kamienie. Ciekawe, co na to PZPN, który za serpentyny rzucone na boisko w Radomsku ukarał klub karą finansową? Miejmy nadzieję, że obserwator meczu z ramienia PZPN sporządzi na tę okoliczność stosowany zapis.

_________________
Image


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: Niedziela, 10 Gru 2006, 17:58 
Offline
Master of Typer 2003
Awatar użytkownika

Rejestracja: Niedziela, 25 Sie 2002, 20:01
Posty: 240
Miejscowość: Radomsko
RKS liderem!
RKS Fameg - Polonia Perła Bytom 2:1 (1:0)
1:0 23 min Jóźwiak z karnego
1:1 48 min Galeja
2:1 64 min Mandrysz
RKS Fameg: Borkowski - Nowak (58 Kowalski), Jaskólski, Lewandowski - Jóźwiak, Prokop, Mandrysz, Dopierała, Dziuba (78 Jelonkowski) - Kowalczyk, Jakóbczak (63 Folc).
Polonia Perła: Harasiuk - Brehmer, Szeląg, Wiśniewski (83 Wujek) - Korzan, Wyrzykowski, Szłapa, Galeja, Domagała (46 Zachnik) - Kondzielnik, Jurok.
Żółte kartki: Nowak, Kowalczyk, Jaskólski (RKS) i Wyrzykowski (Polonia).
Czerwona - Wyrzykowski w 37. minucie za drugą żółtą.
Sędziował Tomasz Witkowski z Warszawy.
Widzów - 2,5 tys.

Goście rozpoczęli spotkanie z dużym respektem dla rywala, w pierwszych minutach skupiając się na zmasowanej obronie. RKS natomiast na początku grał z animuszem. Już w 3. minucie meczu dwójkowa akcja lewą stroną boiska Dopierały z Dziubą omal nie zakończyła się powodzeniem, ale strzał tego ostatniego był mało precyzyjny i piłka trafiła tylko w boczną siatkę. Kolejny raz dynamicznie zaatakowali gospodarze w 23. minucie. Wbiegający w pole karne z piłką Mandrysz został podcięty przez obrońcę gości. Arbiter nie miał żadnych wątpliwości i wskazał na "wapno". Pewnym egzekutorem okazał się Jóźwiak. W odpowiedzi goście wyprowadzili dwie kontry. W 34. minucie szybkiej akcji Szłapy nie zdołał wykończyć Kondzielnik, a strzał Juroka był niecelny. W 37. minucie drugą żółtą kartką i w konsekwencji czerwoną został ukarany Wyrzykowski i musiał opuścić boisko. Wydawało się, że grający bez jednego zawodnika goście będą tłem dla zespołu RKS. Tak się jednak nie stało. Gospodarze w tym dniu byli w słabszej dyspozycji, mało skoncentrowani i z trudem zawiązywali akcje ofensywne. Miejmy nadzieję, że to tylko perspektywa świąt i wyjazd zawodników w rodzinne strony były przyczyną braku koncentracji. Do przerwy wynik nie uległ zmianie.
Trzy minuty po wznowieniu drugiej połowy Galeja zaskoczył gospodarzy i po błędzie Marcina Nowaka, który zbyt krótko wybił piłkę, zdobył wyrównującą bramkę. Gospodarze nie rezygnowali z osiągnięcia korzystnego rezultatu ze słabiutką Polonią. W 50. minucie niecelnie główkował Lewandowski, w 58. Dziuba nie trafił czysto w piłkę w polu karnym. Niemoc napastników RKS przełamał najlepszy w ekipie grający trener Piotr Mandrysz, który otrzymał podanie z przeciwległej strony boiska, wbiegł w pole karne i strzałem obok wychodzącego z bramki Harasiuka zdobył, jak się później okazało, zwycięskiego gola. Do końca spotkania inicjatywa należała do RKS, ale akcje Dziuby, Kowalczyka i Jóźwiaka były nieskuteczne. Zwycięstwo RKS Fameg przy jednoczesnej porażce Odry Opole w Ostrowcu Świętokrzyskim pozwoliło ekipie z Radomska objąć fotel lidera.
Jerzy Strzembosz



Po meczu powiedzieli:
Mirosław Kalita piłkarz RKS Fameg
- Graliśmy w trudnych warunkach i przede wszystkim z wymagającym przeciwnikiem. Spotkanie było bardzo ciężkie. Wiedzieliśmy, że Polonia w dniu dzisiejszym zagra z kontry i na taką grę się nastawiła. Troszkę pomogło nam to, że Sławomir Wyrzykowski w głupi sposób dostał żółtą kartkę, a w konsekwencji czerwoną. Niestety, niepotrzebnie na początku drugiej połowy, po błędach w obronie i za krótkim wybiciu piłki przez Marcina Nowaka, straciliśmy bramkę. Ale uważam, że nasze zwycięstwo było zasłużone.

Janusz Małek trener Polonii Bytom
- Myślę, że pokazaliśmy trochę niezłej piłki w Radomsku. Szkoda tych niewykorzystanych sytuacji. Mieliśmy o tyle utrudnione zadanie, że przez prawie godzinę graliśmy w dziesiątkę, ale chłopcy stanęli na wysokości zadania, dobrze wypełnili cały plan taktyczny. Myślę, że gdybyśmy przez całe spotkanie grali w komplecie, to na pewno zdobylibyśmy jakieś punkty. Radomsko było wiceliderem, dzieliło nas w tabeli dziewięć pozycji i aż siedemnaście punktów, tak więc to gospodarze byli faworytami. Mogę jedynie pogratulować trenerowi Mandryszowi odniesionego zwycięstwa i życzyć awansu do ekstraklasy.

Piotr Mandrysz trener RKS Fameg
- Myślę, że świadomość wagi ewentualnego dzisiejszego zwycięstwa spowodowała nieprawdopodobne usztywnienie w szeregach naszych piłkarzy. Odnoszę wrażenie, że goście są trochę niedoceniani przez inne drużyny. Zespół Polonii wiosną źle wystartował. Cieszymy się bardzo, że zwyciężyliśmy i zdobyliśmy punkty, bo czasami lepiej jest słabo grając wygrać niż dobrze przegrać.

Mieczysław Kownacki kibic RKS Fameg
- Już dawno nie widziałem tak słabego spotkania w Radomsku. Nie spodziewałem się, że Polonia postawi nam dzisiaj tak wysoko poprzeczkę. Przecież w rundzie jesiennej zdobyła tylko trzy punkty, a więcej najmniej ze wszystkich drugoligowców, choć trzeba przyznać, miała trudnych rywali. Mieliśmy zdecydowaną przewagę, choć praktycznie nic z niej nie wynikało. Obrońcy Polonii umiejętnie przerywali akcje radomszczan. Dobrze, że w zamieszaniu podbramkowym zimną krew zachował najbardziej doświadczony, grający trener Piotr Mandrysz i dzięki niemu zdobyliśmy cenne trzy punkty.

Notował Dariusz Kempski


Hat-trick Folca
Ceramika Opoczno - RKS Fameg 1:4 (1:4)
0:1 3 min. Folc
1:1 15 min. Budka
1:2 26 min. Folc
1:3 30 min. Folc
1:4 88 min. Kowalczyk
RKS Fameg: Borkowski - Nowak, Prokop, Lewandowski - Jóźwiak (66 Myśliński), Leszczyński, Kalita, Mandrysz (90 Kowalski), Jelonkowski, - Kowalczyk, Folc (80 Dziuba).
Ceramika: Wyparło - Jałocha, Podolski, Kupiec - Witek (52 Wolański), Mrózek (52 Tysiewicz), Budka, Bilski, Kozubek - Sawicki (75 Kobeszko), Cetnarowicz.
Żółte kartki: Kupiec (Ceramika), Leszczyński, Folc, Kalita (RKS).
Sędziował - M. Oparcik z Radomia.
Widzów - ok. 1200.

Oczekiwane z bardzo dużym zainteresowaniem derby byłego województwa piotrkowskiego pomiędzy Ceramiką i RKS Fameg nie pozostawiły żadnych złudzeń zespołowi z Opoczna, a goście bezlitośnie obnażyli wszystkie mankamenty piłkarskie miejscowych i wskazali na miejsce w szyku odwiecznego rywala, który po przegranych spotkaniach w ostatnim czasie ma już chyba kompleks drużyny z Radomska. Zapowiadana wcześniej przez Ceramikę walka o awans do wyższej klasy to pobożne życzenia miejscowych działaczy, niczym nieuzasadnione. RKS zdobył szybko prowadzenie. Po akcji prawą stroną boiska Radosława Kowalczyka, który silnie dośrodkował w pole karne, Marcin Folc strzałem pod poprzeczkę zdobył prowadzenie. Szybko strzelona bramka zdeprymowała miejscowych, a goście zaczęli rozgrywać piłkę na własnej połowie, nie kwapiąc się do szybkich ataków. Po jednej z kontr Ceramiki Marcin Nowak zbyt krótko wybił głową piłkę przed pole karne i Mirosław Budka kapitalnym uderzeniem piłki z woleja z około 23 metrów zdobył wyrównującą bramkę. Goście opanowali jednak środek boiska za sprawą bardzo dobrze grających: Mandrysza, Kality i Leszczyńskiego, co spowodowało, że przy równie dobrej dyspozycji Kowalczyka, Folca i pozostałych zawodników kolejne bramki dla RKS były kwestią czasu. I tak się rzeczywiście stało. W ciągu zaledwie pięciu minut Marcin Folc zaliczył klasyczny hat-trick, strzelając kolejne dwie bramki: najpierw po dokładnym dograniu piłki ponownie przez Kowalczyka, a później przez Kalitę. Praktycznie mecz został rozstrzygnięty w pierwszej połowie, a po przerwie radomszczanie kontrolowali grę i tym razem czynili to bez zarzutu, o co wcześniej miał pretensję do swoich zawodników trener Mandrysz w meczu z Polonią Bytom. Optyczną przewagę miała Ceramika, ale dosłownie nic z tego nie wynikało. Natomiast RKS jeszcze dwukrotnie mógł podwyższyć wynik, ale Radosław Kowalczyk, grający już na pełnym luzie, niezbyt dokładnie dograł piłkę kolegom. Na dwie minuty przed końcowym gwizdkiem arbitra dobrze prowadzącego zawody, goście nie mieli litości, a Mirosław Kalita jeszcze raz dograł piłkę do wybiegającego na wolne pole Radosława Kowalczyka, który technicznym strzałem obok wybiegającego Wyparły zdobył czwartą bramkę, ustalając wynik meczu. RKS ponad wszelką wątpliwość udowodnił swoją wyższość nad rywalem, a wcześniejsze zapowiedzi młodego szkoleniowca gospodarzy Piotra Wojdygi o pełnej znajomości rywala nie sprawdziły się. Na murawie zwyciężyła taktyka Piotra Mandrysza i wyższe umiejętności piłkarskie jego podopiecznych. Cały zespół gości zasłużył na najwyższe słowa uznania za bardzo dobrą grę i zasłużone zwycięstwo w takim stosunku z zawsze groźnym rywalem - jak zgodnie oceniali na konferencji pomeczowej dziennikarze oraz obecny na spotkaniu trener Franciszek Smuda i prezesi OZPN w Piotrkowie Tryb. Tak trzymać Panowie, a ekstraklasa będzie realna.
Jerzy Strzembosz

Ceramika Opoczno - RKS
"Do Opoczna rusza nas 36 chłopa. W mieście płytkarzy oczywiście nikt na nas nie czeka - puściutkie ulice. Jedziemy więc prosto pod stadion. Tam od razu nasz autokar otaczają pały i nie pozwalają nam wysiąść (bez żadnego powodu!) - chyba mają złe wspomnienia po naszych ostatnich odwiedzinach :) Zaczynają coś pierdolić o kasie na bilety i takie tam smuty. Po ostrym starciu zastraszają naszego kierowcę i pod eskortą radiowozu na sygnale, eskortują nas do samego Radomska."
CORWIN

Rozmowa z piłkarzem RKS Fameg - Waldemarem Jaskulskim

Każdy mecz jest ważny

Jakie były początki Pańskiej kariery?
- W piłkę zacząłem grać 19 lat temu w moim rodzinnym miasteczku, niespełna 15-tysięcznym Sępólnie Krajeńskim. Jednak w tamtejszym Gryfie grałem tylko przez rok. Potem przeniosłem się do Chemika Bydgoszcz, który występował w III lidze. Grałem tam jako młodzieżowiec, bo takie były wówczas przepisy, przez 2 lata. Następnie przeszedłem do Chemika Police, gdzie odbywałem służbę wojskową. Awansowaliśmy z Chemikiem do II ligi, ale po roku ponownie spadliśmy, czyli nic wielkiego się nie wydarzyło. Potem była Pogoń Szczecin - najważniejszy klub w mojej karierze, w którym występowałem 6 i pół roku. Przeżyłem z nim w czerwcu 1992 roku awans do ekstraklasy, w której graliśmy za mojej kadencji bez przerwy. Byliśmy drużyną, która w tym czasie plasowała się w tabeli na miejscach 5-8, a więc żadne puchary europejskie nam nie groziły. Raz występowaliśmy w Intertoto - zakończyło się na grupowych rozgrywkach.
Następnie został Pan wypożyczony do Widzewa Łódź...
- Tak. Nie wynikło to z mojej woli i chęci. Pogoń potrzebowała pieniędzy, a ja byłem zawodnikiem do sprzedania, na którym w tym okresie można było najwięcej zarobić, bo występowałem wówczas w reprezentacji Polski. Z działaczami Widzewa bardzo szybko się dogadałem na temat warunków mojego przejścia. Bardzo się cieszyłem, gdy osiągnęliśmy ogromny sukces - zdobyliśmy tytuł Mistrza Polski. Później, muszę przyznać, żałowałem wyjazdu za granicę, bo powinienem zostać w Widzewie na jeszcze jeden sezon i grać w Lidze Mistrzów.
A jak było z transferem do Standardu Liege? Widzew chciał zatrudnić Pana na dłużej, ale oficjalnie został Pan sprzedany za granicę za niższą cenę...
- Bardzo trudno mi powiedzieć, czy faktycznie tak było. Wiem, że Widzew za półroczne wypożyczenie zapłacił Pogoni sporą sumę. Podobno Standard wykupił mnie za mniejszą kwotę, ale w transferze była opcja jego przedłużenia. Ostatecznie przedłużyłem kontrakt o 3 lata i za ten okres Standard musiał zapłacić Pogoni dodatkowe pieniądze. W Belgii proponowano mi większe pieniądze niż w tym czasie mógł mi zaoferować Widzew. To nie podlega dyskusji.
Przez cały czas występował Pan w Liege?
- Tak. Najbardziej udany miałem tam pierwszy sezon. Graliśmy bardzo dobrze, mieliśmy szanse na awans do pucharów europejskich. Skończyło się na Intertoto - doszliśmy do finału, gdzie przegraliśmy w dwumeczu z Karlsruhe. W decydującym meczu straciliśmy bramkę w 90. minucie. Spotkanie odbiło się szerokim echem w Europie, było pokazywane na Eurosporcie, afera z sędziami, 3 czerwone kartki (w tym 2 dla nas). Ale mniejsza o to. Następny rok był przeciętny. W trzecim zaczęły się problemy ze zdrowiem. Zerwałem mięsień dwugłowy na 2 tygodnie przed rozpoczęciem ligi. Rehabilitacja nie przebiegała tak, jak powinna. Uważam, że z winy trenera. Po prostu zbyt wcześnie zmusił mnie do pracy, czego następstwem było ponowne zerwanie mięśnia dwugłowego z pośladkowym, operacja itd. To wszystko trwało 8 miesięcy. Potem wróciłem do treningów. Okazało się, że w tym czasie dość znany trener, Tomislav Ivić, miał na moje miejsce dwóch Jugosłowian, którzy wcześniej grali w Standardzie przez pół roku, ale zostali wyrzuceni, bo się nie nadawali. Podejrzewam, że gdyby trenerem był Polak, to raczej ja bym grał, a nie oni. Potem okazało się, że Standard nie jest zainteresowany moją osobą. Nie wierzę, że gdybym został, dostałbym szansę, nawet po powrocie do takiej formy, która predysponowałaby mnie do gry w pierwszym składzie. Dzięki koledze z Widzewa Łódź Jurkowi Leszczykowi, który teraz mieszka na stałe w Belgii, poznałem byłego reprezentanta tego kraju, Ive'sa Bare, i on zaproponował mi grę w drugoligowym RTFC Liege. Nie odpowiadała mi gra w II lidze belgijskiej, gdyż uważam, że jest tam poziom niższy niż w naszej II lidze. Było mi to jednak na rękę, ponieważ nie musiałem się przeprowadzać. Tak więc postanowiłem przez następny rok grać w II lidze belgijskiej. RTFC był bardzo młodym, przeciętnym zespołem, któremu nikt nie dawał szans. W pierwszej rundzie mieliśmy bardzo dobry okres i dzięki temu utrzymaliśmy się w II lidze, co wtedy było wielkim sukcesem tego klubu. RTFC Liege przez wiele lat grał w ekstraklasie. Dopiero od 3 lat boryka się z problemami finansowymi (zmiana sponsora, odejście najlepszych piłkarzy). Wszyscy, którzy chcą inwestować w Liege w futbol, sponsorują Standard, gdyż klub ten ma większą renomę. Szkoda, bo RTFC ma naprawdę wielu wiernych kibiców. Na ich mecze przychodziły tysiące fanów.
Kiedy powrócił Pan do kraju?
- Po roku gry w II lidze, choć klub chciał przedłużyć ze mną kontrakt o 2 lata. Ze względów rodzinnych postanowiliśmy wrócić. Córka miała zacząć zerówkę, urodził się nam syn i żona Renata miała głos decydujący. Latem wróciłem do Pogoni Szczecin. Porozumiałem się z trenerem Januszem Wójcikiem, który miał w tym sezonie prowadzić klub. Wyjechałem z Pogonią na obóz do Wisły. Wszystko przebiegało zgodnie z planem. Nie doszliśmy jednak do porozumienia w sprawie kontraktu. Wcześniej nie rozmawialiśmy na ten temat. Po powrocie z Wisły mieliśmy wyjechać ponownie na obóz do Szwajcarii, z którego już zrezygnowałem. Uważałem, że nie zostałem potraktowany zbyt poważnie przez działaczy klubu. Tak nie powinno być, tym bardziej, że przyszedłem z kartą na ręku i chciałem w Szczecinie zakończyć karierę. W tym czasie z propozycją wyszedł Widzew Łódź. Od razu się zgodziłem. Z prezesem Andrzejem Pawelcem dogadaliśmy się szybko odnośnie warunków. Trenowałem tam 3 dni i odniosłem kontuzję kręgosłupa, która wykluczyła mnie z gry na kilka miesięcy. Nie chciałem nikogo naciągać na pieniądze i wróciłem do Szczecina, gdzie przez prawie pół roku się leczyłem. Nie wiadomo, skąd przytrafiła mi się ta dolegliwość. Być może na obozie w Wiśle treningi były zbyt forsowne bo jak się później okazało - piłkarze Pogoni również narzekali. Miałem jeszcze propozycję z Lechii Gdańsk, ale właśnie z powodów zdrowotnych zrezygnowałem z niej. Gdyby nie ta kontuzja, być może byłbym zawodnikiem Lechii, gdyż trenował ją Romuald Szukiełowicz, którego znałem jeszcze z Pogoni Szczecin.
A jak trafił Pan do Radomska?
- Kontaktowałem się z Andrzejem Włodarkiem i trenerem Piotrem Mandryszem. Doszedłem z nimi do takiego porozumienia, że jeśli będę zdrowy, to przed świętami Bożego Narodzenia dam definitywną odpowiedź. Tak też się stało i od stycznia jestem piłkarzem RKS Fameg.
Kiedy zadebiutował Pan w reprezentacji Polski?
- Było to w końcu października 1993 roku. W eliminacjach do Mistrzostw Świata ulegliśmy w Stambule Turcji 1:2, a ja w drugiej połowie zmieniłem Andrzeja Juskowiaka.
W wygranym 4:1 towarzyskim spotkaniu z Litwą, który został rozegrany w Ostrowcu Świętokrzyskim, zdobył Pan ostatnią bramkę. Czy to właśnie ten mecz z występów w kadrze pamięta Pan najlepiej?
- Ten mecz również pamiętam, ale najbardziej w pamięci utkwiło mi spotkanie z aktualnymi Mistrzami Świata - z Brazylią w Recife. Przeciwko nam grali m.in. tacy piłkarze, jak: Roberto Carlos, Leonardo, Dunga, Cesar Sampaio, Zinho, Edmundo i Savio. Przegraliśmy co prawda 2:1, ale po bardzo dobrym meczu. Tak na marginesie uważam, że to był mój najlepszy występ w reprezentacji.
Jednak reprezentacja, w której Pan wówczas grał, raz zaprezentowała się wprost kompromitująco.
- Zapewne chodzi Panu o mecz z Japonią. Na turnieju w Hongkongu faktycznie przegraliśmy aż 0:5, ale była to bardzo osłabiona reprezentacja, złożona głównie z piłkarzy grających w lidze polskiej. Nie było m.in. Piotrka Nowaka, Romka Koseckiego, Piotrka Świerczewskiego czy Andrzeja Juskowiaka. Chociaż nie może nas to usprawiedliwiać, trzeba przyznać, że Azjaci grali wówczas bardzo dobrze.
Którzy z trenerów najwięcej zaważyli na Pańskiej karierze?
- Trudno powiedzieć. Na pewno każdy po części przyczynił się do tego, że moja kariera tak, a nie inaczej się kształtowała. Zaczynałem grać jako boczny pomocnik, cały czas przesuwałem się do tyłu, aż zostałem ostatnim obrońcą. Na tej pozycji zacząłem grać właśnie za kadencji trenera Szukiełowicza. To był moment przełomowy. Chyba znalazłem wtedy pozycję, która mi najlepiej odpowiadała. Właśnie grając na tej pozycji odnosiłem największe sukcesy, zostałem powołany do kadry, w której grałem prawie bez przerwy przez 2 lata. Również wiele zawdzięczam Leszkowi Jezierskiemu, Jerzemu Kasalikowi, Orestowi Lenczykowi i Franciszkowi Smudzie, który jest naprawdę dobrym szkoleniowcem. Dziwię się, że obecnie nigdzie nie pracuje.
A jak na tym tle kształtuje się praca trenera Mandrysza w Radomsku?
- Graliśmy razem jeszcze w Pogoni. Tutaj jestem dość krótko, ale z tego, co widzę, jest to trener, który zna swój fach, sam jest dobrym piłkarzem. Ponadto dobrze umie sobie wszystko poukładać poza boiskiem, czyli dotrzeć do zawodników, ułożyć kolektyw itd. Podoba mi się jego praca. Nie mam mu nic do zarzucenia.
RKS Fameg zdobywa punkty, ale swą grą nie zachwyca. Co mógłby Pan powiedzieć na temat radomszczańskiej publiczności?
- Wszędzie jest tak, że każdy by chciał, włącznie ze mną, żebyśmy ładnie grali i wygrywali z przewagą 3 czy 4 punktów. Rozumiem więc kibiców. Ale tak się nie da, żebyśmy przez cały czas grali pięknie i wygrywali. Można pięknie grać i spotkanie przegrać. Wtedy też kibice nie będą zadowoleni. Dla nas najważniejsze są wyniki. Mimo wszystko radomszczańską publiczność oceniam pozytywnie.
Jakie, według Pana, mamy szanse na awans do ekstraklasy?
- Myślę, że nie powinniśmy mieć żadnych problemów z awansem, choć nie widziałem jeszcze wszystkich zespołów z czołówki, jak choćby KSZO Ostrowiec, który wiosną jeszcze nie stracił punktu. Jeśli będziemy grać tak, jak do tej pory, pomijając mecz z Polonią Bytom, to wszystko jest na dobrej drodze, aby ten awans osiągnąć. Wierzę, że jest to realne.
W końcówce sezonu mamy bardzo trudnych przeciwników. Gramy u siebie z GKS Bełchatów, potem wyjazd do Łodzi, u siebie podejmujemy KSZO i na koniec wyjazd do Górnika Polkowice...
- Faktycznie, ale teraz też mecze są dość ciekawe. Graliśmy z Ceramiką, potem u siebie z Lechią, teoretycznie słabszą, ale ze słabszym gorzej się gra niż z lepszym, następny jest wyjazd do Opola, a to wszystko w ciągu tygodnia. Tak więc każdy mecz jest dla nas ważny. Na wyjeździe powinniśmy co najmniej remisować, a u siebie wygrywać, bo inaczej będzie ciężko.
Kto wymyślił Pański pseudonim "Kostuchna"?
- Trener Franciszek Smuda już po zdobyciu tytułu Mistrza Polski w jednym w wywiadów tak mnie scharakteryzował: Choć wygląda jak Kostuchna (prawdopodobnie chodziło mu o kostuchę, bo jednak trener braki językowe miał), to charakter, daj Boże zdrowie, że pasował akurat do Widzewa. Chodziło mu zapewne o to, że z pozoru nie pasowałem, ale charakterem, jak się przekonał, jednak pasowałem do Widzewa.
Rozmawiał
Dariusz Kempski (jol)

Drogi RKS
W wielu klubach całej Polski bilety na mecze dla kobiet, młodzieży szkolnej, emerytów, rencistów są w cenie ulgowej bez większej szkody dla tych klubów. Jest to niski procent tych uprzywilejowanych ludzi, którzy korzystają z tego rodzaju rozrywki idąc na zawody sportowe. Z bardzo przychylnym podejściem do takich kibiców spotkałem się będąc na meczu II ligi Myszkowa z Radomskiem. W kasie uprzejmie zapytano mnie czy chcę normalny bilet za 10 zł, czy ulgowy za 5 zł przysługujący młodzieży, rencistom i emerytom. Takie podejście Zarządu Klubu z Myszkowa do sportu należy pochwalić i może nasz klub za pomocą Zarządu wprowadzi taki zwyczaj. Będzie wtedy więcej kibiców na meczu, bo niewielu emerytów czy rencistów stać na wydatek 15 zł. Nie będę wspominał tu o młodzieży, która próbuje wejść przez płoty czy w inny sposób. Czy w Zarządzie naszego klubu nie ma ludzi znających problemy finansowe wielu ludzi, zwłaszcza rencistów czy emerytów? Myślę, że ceny biletów dla tej wąskiej grupy ludzi wkrótce będą na poziomie klubu np. z Myszkowa, Opoczna czy innych klubów w cenie 5-8 zł. Wystarczy odrobina dobrej woli.
W załączeniu przesyłam bilet z meczu w Myszkowie do sprawdzenia.
Łączę pozdrowienia
Emeryt z Radomska

Gazeta Radomszczańska 2001

_________________
Image


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: Wtorek, 12 Gru 2006, 21:22 
Offline
Master of Typer 2003
Awatar użytkownika

Rejestracja: Niedziela, 25 Sie 2002, 20:01
Posty: 240
Miejscowość: Radomsko
RKS wciąż liderem
RKS Fameg - Lechia Gdańsk 4:1 (2:0)
1:0 4 min Jakóbczak (głową)
2:0 16 min Jakóbczak
2:1 46 min Preis
3:1 53 min Mandrysz
4:1 90 min Tomasiak
RKS Fameg: Borkowski - Kowalski, Prokop, Lewandowski - Leszczyński, Kalita (81 Myśliński), Mandrysz, Jóźwiak, Jelonkowski (75 Dziuba) - Kowalczyk, Jakóbczak (55 Tomasiak).
Lechia: Pilarz - Skierka, Pieniążek, Miłkowski - Czuk (24 Kugiel), Borkowski, Mauro Da Silva (65 Szymura), Fedoruk (82 Michalski), Preis - Kasperski, Wojciechowski.
Żółte kartki: Jelonkowski (RKS), Miłkowski, Preis, Kasperski, Szymura, Kugiel (Lechia).
Czerwona - Miłkowski w 49. min za drugą żółtą.
Sędziował - A. Mamotiuk z Wrocławia.
Widzów 2700.

Zagrożona degradacją do klasy niższej Lechia przyjechała do Radomska na mecz z liderem z zamiarem wywiezienia jednego punktu. Lechici rozpoczęli nawet odważnie, zawiązując zaraz po rozpoczęciu spotkania akcje ofensywne. Jednak pierwsza składna akcja gospodarzy w 4. minucie została zakończona przez Jakóbczaka strzałem głową i RKS zdobył. Szybko strzelona przez radomszczan bramka była sygnałem ostrzegawczym dla przyjezdnych, którzy natychmiast zweryfikowali swoje plany taktyczne i poza wysuniętym z przodu Wojciechowskim pozostali zawodnicy cofnęli się pod własne pole karne. Nie przeszkodziło to jednak Markowi Jakóbczakowi, który w 16. minucie po składnej akcji całego zespołu technicznym strzałem podwyższył wynik na 2:0. Zespół RKS nadal atakował, a akcje ofensywne były widowiskowe i bramkarz Lechii miał pełne ręce roboty. Doskonałych sytuacji do zdobycia kolejnych goli w pierwszej połowie nie wykorzystali Kowalczyk, Jakóbczak i Lewandowski. Pierwsza połowa to wyraźna dominacja gospodarzy, a goście na dobrą sprawę nie zagrozili bramce Borkowskiego.
Tuż po rozpoczęciu drugiej połowy błąd obrońców i bramkarza RKS wykorzystał Preis, zdobywając kontaktową bramkę. Na więcej jednak nie było stać w tym spotkaniu gości, którzy na domiar złego od 49. minuty musieli grać w dziesiątkę, bo drugą żółtą kartkę i w konsekwencji czerwoną ujrzał Miłkowski i musiał opuścić plac gry. RKS uzyskał wyraźną przewagę i w 53. minucie grający trener Piotr Mandrysz zdobył trzecią bramkę. Kilka minut później kontuzjowanego strzelca dwóch bramek Jakóbczaka zastąpił Tomasiak, który po dłuższej przerwie chciał się pokazać na boisku z jak najlepszej strony. Jego akcje prawą stroną boiska udowodniły, że dysponuje dobrą szybkością. Szkoda, że napastnik RKS grał zbyt egoistycznie, nie dostrzegając dwukrotnie Kowalczyka w lepszej pozycji strzeleckiej. Tomasiak nie dograł do niego piłki i zdecydował się sam na strzały w boczną siatkę bramki gości. Bramkarz Lechii bronił z dużym wyczuciem i z najwyższym trudem sparował futbolówkę na rzut rożny po strzale z rzutu wolnego w 73. minucie, wykonywanym z 17 metrów przez Mandrysza. Wcześniej, po kolejnym błędzie bramkarza Borkowskiego, Wojciechowski miał świetną okazję do strzelenia drugiego gola dla gości, ale niebezpieczeństwo zażegnał Prokop, który wybił piłkę z linii bramkowej. RKS do końca miał zdecydowaną przewagę, a silne strzały na bramkę gości Kality i Jóźwiaka obronił Pilarz.
Przewaga RKS została uwieńczona w 90. minucie, kiedy po strzale Kowalczyka odbitą przez bramkarza piłkę przejął Tomasiak i z bliska zdobył czwartą bramkę.
Po zwycięstwie przy jednoczesnych remisach Odry Opole i Górnika Polkowice RKS powiększył przewagę punktową nad rywalem i wspólnie z KSZO Ostrowiec Świętokrzyski zajmuje pewne miejsce premiowane bezpośrednio awansem do ekstraklasy.
Jerzy Strzembosz

Po meczu powiedzieli:

Władysław Stachura trener Lechii Gdańsk
- Chciałem pogratulować drużynie RKS Fameg zwycięstwa. Dziś na pewno gospodarze byli zespołem lepszym. Mecz rozstrzygnął się, kiedy sędzia zbyt pochopnie, w moim przekonaniu, usunął z boiska Miłkowskiego za drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę. Grając w dziesiątkę, nie mieliśmy praktycznie żadnych szans. To, o czym mówiłem, absolutnie nie umniejsza przewagi i dobrej gry gospodarzy, którym jeszcze raz gratuluję zwycięstwa.

Piotr Mandrysz trener RKS Fameg
- Mecz ułożył się tak, jak chcieliśmy. Założyliśmy sobie przed spotkaniem, aby możliwie jak najszybciej zdobyć jedną bądź dwie bramki. Mieliśmy do przerwy okazje ku temu, aby zdobyć tych goli zdecydowanie więcej. Niestety, nie udało się, a po przerwie dekoncentracja po wyjściu z szatni spowodowała, że mecz zamiast zrobić się łatwy, okazał się nerwowy. Na szczęście szybko zdobyta trzecia bramka wprowadziła spokój w nasze szeregi. A jeśli chodzi o drugą żółtą kartkę dla jednego z piłkarzy Lechii, to gdy zawodnik wychodzi na czystą pozycję i jest faulowany, obligatoryjnie otrzymuje czerwony kartonik, a nie żółty. Tak ja tę sytuację oceniam z punktu, w którym stałem, a byłem dziesięć metrów od tego miejsca. Dlatego też mam w tym przypadku odmienne zdanie niż trener Lechii. Cieszę się, że wygraliśmy wysoko. Uważam, że w pełni zasłużenie. Oby tak dalej.

Zdzisław Bukowski kibic RKS Fameg
- W porównaniu z poprzednim meczem, jaki oglądałem w Radomsku (od red. z Polonią Bytom), zagraliśmy dzisiaj o niebo lepiej. Praktycznie od pierwszej minuty mieliśmy zdecydowaną przewagę, co szybko udokumentowaliśmy zdobyciem dwóch goli, których strzelcem był solenizant Marek Jakóbczak. W samej pierwszej odsłonie stworzyliśmy jeszcze kilka stuprocentowych okazji, ale radomszczanie ponownie nie grzeszyli skutecznością. Nie przez przypadek przypomniałem spotkanie z Polonią Bytom, gdyż ponownie tuż po przerwie straciliśmy gola. Przy czym wówczas prowadziliśmy 1:0, a goście grali w dziesiątkę. Tym razem jeden z gości otrzymał czerwony kartonik na chwilę po zdobyciu kontaktowej bramki. Na szczęście tym razem nasi piłkarze nie stanęli w miejscu, tylko konsekwentnie grali swoje, co szybko przyniosło efekty. Faktycznie, mogliśmy zdobyć zdecydowanie więcej goli. Sam Sebastian Tomasiak po wejściu na boisko w drugiej połowie chciał w swoim stylu kilka razy wbiec z piłką do bramki. W końcu trafił do siatki, ale gdyby częściej dostrzegał partnerów, to wygrana RKS Fameg byłaby jeszcze bardziej przekonująca. Mimo wszystko nie możemy wybrzydzać. Zwyciężyliśmy przecież drugi raz z rzędu po 4:1 i jesteśmy liderem. Nie miałbym nic przeciwko temu, aby taki stan rzeczy pozostał do końca sezonu. Czego sobie, kibicom, działaczom i piłkarzom życzę.
Notował Dariusz Kempski

Lider przegrał w Opolu
Ryan Odra Opole - RKS Fameg 2:1 (2:1)
0:1 Prokop 6 min.
1:1 Plewnia 38 min.
2:1 Berliński 41 min.
Odra: Kitowicz - Jagieniak, Copik, Jermakowicz (75 Owczarek) - Bałuszyński, Berliński, Staniek, Żymańczyk (89 Rogowski), Plewnia - Solnica, Lachowski (74 Czajkowski).
RKS: Borkowski - Nowak (79 Dopierała), Prokop, Lewandowski - Leszczyński, Jóźwiak (46 Dziuba), Kalita, Mandrysz, Myśliński (75 Tomasiak) - Folc, Kowalczyk.
Żółte kartki: Mandrysz (RKS) i Staniek, Żymańczyk, Bałuszyński, Kitowicz (Odra).
Sędziował M. Ryszka z Warszawy.
Widzów: 3000

W meczu na szczycie piłkarze Odry pokonali lidera II ligi i w ten sposób liczą się nadal w walce o awans do ekstraklasy. Przed meczem z RKS Fameg nastąpiła pełna mobilizacja w szeregach opolan, dla których właśnie to spotkanie miało dać odpowiedź, czy Odra znów włączy się do walki o ekstraklasę.
Miejscowi rozpoczęli bardzo agresywnie, ale ich zapędy szybko ostudził libero gości Artur Prokop, zdobywając gola już w 6. minucie spotkania, kiedy piłka po rykoszecie jednego z obrońców gospodarzy trafiła do siatki Kitowicza. Szybko strzelona przez radomszczan bramka wywołała niemałą konsternację nie tylko wśród zawodników gospodarzy, ale także na widowni, która w niecenzuralnych słowach zachęcała swoich pupili do walki. Gospodarze ruszyli do odrabiania strat. W 14. minucie bliski wyrównania był Marcin Lachowski, który z sześciu metrów strzelił obok bramki. Niemoc strzelecką opolan, którzy w czterech meczach ligowych nie zdobyli bramki, przełamał wreszcie Piotr Plewnia, który w 38. minucie trafił z rzutu wolnego w mur, ale dobitka znalazła drogę do bramki Borkowskiego. Trzy minuty później Rafał Berliński silnie strzelił z rzutu wolnego i ustalił wynik meczu. W pierwszej połowie zespół RKS zagrał słabo i przy agresywnej, a czasami brutalnej grze opolan piłkarze z Radomska niewiele mogli zdziałać. Nie pomogły zmiany w zespole RKS poczynione przez trenera Mandrysza i chociaż gra radomszczan w drugiej połowie była nieco lepsza, to z optycznej przewagi niewiele wynikało i piłkarze RKS nie potrafili wypracować sobie ani jednej strzeleckiej okazji. Zwycięstwo Odry zasłużone.

Dopisało szczęście
RKS Fameg - Stal Stalowa Wola 2:1 (1:0)
1:0 Mandrysz 9 min. z wolnego
1:1 Majkowski 82 min.
2:1 Kowalczyk 87 min. głową
RKS: Borkowski - Kowalski (67 Myśliński), Prokop, Lewandowski - Jóźwiak, Leszczyński, Kalita (76 Dopierała), Mandrysz, Jelonkowski - Folc (56 Dziuba), Kowalczyk.
Stal: Nalepa - Rybak (46 Szarowski), Kruszankin, Lebioda - Fedoczenko (76 Wtorek), Stelmach, Szafran, Wieprzęć (62 Nylec), Rzeźniczek - Majkowski, Hamlet.
Żółte kartki: Szarowski i Lebioda (Stal).
Sędziował E. Kobylarz z Gdańska.
Widzów: 2700.

Gospodarze już w 9. minucie uzyskali prowadzenie po rzucie rożnym, egzekwowanym przez grającego trenera Mandrysza. W ostatnich kilku meczach RKS regularnie zdobywa gole już na początku spotkania. Broniący się przed degradacją zespół Stali atakował tylko jednym napastnikiem, czarnoskórym Hamletem, który osamotniony niewiele mógł zdziałać. Radomszczanie już od przerwy mogli prowadzić kilkoma bramkami. W 15. i 34. minutach sytuacji sam na sam z bramkarzem gości nie wykorzystał aktywny Radosław Kowalczyk. W 38. minucie Mirosław Kalita trafił piłką w słupek, a w innych sytuacjach Nalepa, który ma przenieść się do stołecznej Polonii, bronił bez zarzutu. Tuż po przerwie doskonałych sytuacji bramkowych nie wykorzystał Marcin Folc i zdenerwowany taki obrotem sprawy grający trener Mandrysz zastąpił napastnika RKS Dziubą. Niewykorzystane przez RKS sytuacje do zdobycia goli zemściły się i po jednej z nielicznych kontr gości w 82. minucie niepilnowany przez żadnego z obrońców RKS Majkowski zdobył strzałem głową wyrównującą bramkę. Kilka minut później, a dokładnie na trzy minuty przed końcowym gwizdkiem arbitra, szczęście uśmiechnęło się do gospodarzy, którzy atakowali z impetem. Po dośrodkowaniu Piotra Mandrysza z piłką minął się Nalepa i zwycięskiego gola zdobył strzałem głową najmniejszy na boisku Radosław Kowalczyk, który utonął w objęciach kolegów. Jeszcze w 90. minucie spotkania Janusz Jelonkowski, będąc w pozycji sam na sam z bramkarzem gości, silnie strzelił ponad poprzeczką i arbiter zakończył zwycięski dla RKS mecz.

Po meczu powiedzieli...

Piotr Brzeziński trener gości
- Przyjechaliśmy do Radomska w poszukiwaniu jakichś zdobyczy punktowych. Atmosfera w moim zespole po ostatniej niespodziewanej porażce u siebie z Polarem Wrocław 2:4 nie była najlepsza. Wiadomo, gramy co trzy dni, wysiłek fizyczny się nakłada. Ponadto dochodzi niezbyt dobre psychiczne nastawienie, ale mimo to staraliśmy się ze wszystkich sił przeciwstawić rywalom i choćby zremisować. Jeden punkt niewiele nam daje, ale nawet taka zdobycz na trudnym boisku w Radomsku podbudowałaby moją drużynę. Już za trzy dni gramy przecież z kolejnym trudnym przeciwnikiem, ze Świtem Nowy Dwór. Niestety, nie udało się. Straciliśmy bramki po błędach. Pierwszą po rzucie wolnym i rykoszecie - piłka odbiła się od głowy Majkowskiego, a drugą po rzucie rożnym i zamieszaniu podbramkowym. Muszę jednak przyznać, że zbyt wielu sytuacji podbramkowych nie stworzyliśmy. RKS Fameg miał zdecydowanie więcej tych sytuacji i przy lepszej skuteczności mógł się pokusić o strzelenie w pierwszej połowie przynajmniej dwóch bramek. Może ten mecz wyglądałby inaczej. Żal straconych punktów, bo w 82. minucie wyrównaliśmy, ale końcówka należała do gospodarzy.

Piotr Mandrysz trener gospodarzy
- Mecz ułożył się dla nas bardzo dobrze. Chcieliśmy, tak sobie założyliśmy w szatni, zdobyć co najmniej dwie bramki do przerwy, żeby móc kontrolować przebieg wydarzeń na boisku. Wiadomo, że gramy w rytmie co trzy dni, więc kluczem do tego, aby w tych spotkaniach zdobyć jak największą ilość punktów, jest zdobycie bramek możliwie jak najszybciej, a później w miarę ekonomiczna gra. Niestety, kolejny raz potwierdziło się, że jesteśmy bardzo nieskuteczni. Stwarzamy bardzo dużo sytuacji podbramkowych, sam Radek Kowalczyk mógł dzisiaj zdobyć cztery gole. W końcówce popełniliśmy błąd w defensywie i przeciwnik wyrównał. To już chyba taka nasza specjalność, że nie potrafimy zakończyć meczu bez straty bramki. Uśmiechnęło się do nas szczęście w końcówce, gdyż bramkę zdobył głową najmniejszy na boisku zawodnik po stałym fragmencie gry. Należy się cieszyć z tego, że zainkasowaliśmy kolejne trzy punkty, które przybliżają nas do upragnionego celu. Podkreślałem wielokrotnie, że już do końca sezonu nie będziemy mieli łatwych spotkań, bo każdy o coś gra. Dzisiaj bardzo boleśnie przekonał się o tym zespół KSZO Ostrowiec Świętokrzyski, który nie wygrał u siebie z outsiderem. W kontekście choćby tego wyniku należy się cieszyć ze zdobytych trzech punktów.

Notował Dariusz Kempski

Tylko remis
Lech Poznań - RKS Fameg 1:1 (0:0)
1:0 Przysiuda 64 min.
1:1 Kalita 65 min. z karnego
Lech: Tyrajski - Michalski, Miklosik, Drajer - Przerada, Jacek, Twardygrosz, Przysiuda (90 Zakrzewski), Matlak (81 Trzebny) - Tyszkiewicz (74 Białek), Goliński.
RKS: Borkowski - Nowak, Prokop, Lewandowski - Dziuba, Leszczyński, Mandrysz, Myśliński, Kalita (83 Jóźwiak) - Kowalczyk, Jelonkowski.
Żółte kartki: Jelonkowski, Mandrysz (RKS) i Tyrajski, Matlak (Lech).
Sędziował M. Pyzałka z Wrocławia.
Widzów: 7000.

Trenerzy i zawodnicy RKS obawiali się tego meczu, ponieważ fama o dobrej grze Lecha w ostatnich meczach nie był przesadzona, a ponadto w ekipie radomszczan zabrakło kontuzjowanych Kowalskiego, Folca, Jaskólskiego, Jakóbczaka i Tomasiaka. Poznaniacy zagrali z Famegiem kapitalny mecz i remis jest dobrym wynikiem dla gości. Gospodarze mieli też więcej klarownych okazji do strzelenia bramek.
Jednak groźnie zaczęli radomszczanie i już w 6. minucie doskonałej sytuacji bramkowej nie wykorzystał Janusz Jelonkowski. Kto wie, jak potoczyłyby się losy meczu, gdyby Jelonkowski trafił do bramki dobrze broniącego Tyrajskiego. W 24. minucie po rzucie wolnym Golińskiego strzał głową Tyszkiewicza i piłka trafiła w poprzeczkę. Kilka minut później groźny strzał Matlaka obronił w dobrym stylu Borkowski.
Po przerwie w 51. minucie Goliński przedryblował już Borkowskiego, ale nie trafił do pustej bramki. Wreszcie w 64. minucie Dziuba przegrał pojedynek sam na sam z Tyrajskim i szybko wyprowadzona kontra gospodarzy przyniosła im bramkę. Po podaniu piłki przez Tyszkiewicza Przysiuda z bliska strzałem głową zdobył gola. Lechici cieszyli się z prowadzenia zaledwie minutę, bo dla odmiany szybką kontrę wyprowadził RKS, po której Dziuba ponownie znalazł się w pozycji sam na sam z Tyrajskim i bramkarz gospodarzy nie miał innego wyjścia, jak sfaulować napastnika gości. W ten sposób zarobiony przez Dziubę rzut karny na bramkę zamienił Kalita i wyrównał stan meczu. Od tego czasu obie drużyny broniły rezultatu i w większości gra toczyła się w środkowej strefie boiska. Remis nie krzywdzi żadnej ze stron, a RKS utrzymał fotel lidera drugiej ligi.

Gazeta Radmszczańska 2001

_________________
Image


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: Sobota, 16 Gru 2006, 17:09 
Offline
Master of Typer 2003
Awatar użytkownika

Rejestracja: Niedziela, 25 Sie 2002, 20:01
Posty: 240
Miejscowość: Radomsko
Wyższość lidera
RKS Fameg - Zagłębie Sosnowiec 1:0 (1:0)
1:0 19. min Stach (samobójcza)
RKS Fameg: Borkowski - Nowak (59 Kowalski), Prokop, Lewandowski - Leszczyński, Dziuba (87 Jelonkowski), Kalita, Mandrysz, Jóźwiak (62 Dopierała) - Jakóbczak, Kowalczyk.
Zagłębie: Stanek - Stach, Pierścionek, Klata - W. Nowak, Miśkiewicz, Baczyński, Stemplewski (72 Antczak), Derbin (57 Skrzypek), Zudin (57 Łuczywek), Stawecki.
Żółta kartka - Jóźwiak (RKS).
Sędziował Wiesław Piotrowicz z Wrocławia.
Widzów - 3 tysiące.

Zagłębie Sosnowiec to solidny zespół z wieloma wychowankami, ale w tych rozgrywkach ma inne cele niż zespół gospodarzy. Chęć wywiezienia z Radomska jednego punktu - był to podstawowy cel gości i w związku z tym - taktyka meczowa podobna do innych zespołów goszczonych przez lidera rozgrywek. Gospodarze od pierwszego gwizdka arbitra zepchnęli sosnowiczan do głębokiej defensywy i już w pierwszej minucie meczu Jakóbczak znalazł się w dogodnej sytuacji do strzelenia gola, ale na przeszkodzie stanął bramkarz Stanek, który zablokował ciałem strzał napastnika RKS. Dwie minuty później szybką akcję lewą stroną boiska przeprowadził Dziuba, który zagrał do Kowalczyka i napastnik RKS, widząc wbiegającego w pole karne Kalitę, posłał do niego piłkę. Zawodnik gospodarzy silnie strzelił, jednak minimalnie ponad bramkę. W piątej minucie przed szansą zdobycia gola stanął Kowalczyk, który otrzymał dokładne podanie w pole karne od Prokopa. Zawodnik RKS wykonał ładny zwód i, mając przed sobą tylko bramkarza gości, posłał piłkę z kilku metrów ponad poprzeczkę. W tym okresie gry goście przeważnie się bronili i dopiero w 28. minucie Miśkiewicz ograł kilku zawodników gospodarzy, podał piłkę do Wojciecha Nowaka, który strzelił obok wybiegającego z bramki Borkowskiego, ale piłka minęła światło bramki. Wcześniej, w 19. minucie, Kalita po akcji lewą stroną boiska zdecydował się na silne podanie piłki wzdłuż bramki gości i obrońca Stach strzelił niefortunnie do własnej bramki. W ten sposób gospodarze uzyskali gola, jak się później okazało, na wagę trzech punktów.
Po przerwie obraz gry nie uległ zmianie. Stroną atakującą był RKS, którego piłkarze stworzyli kilka sytuacji bramkowych. Nie wykorzystali ich kolejno: Dopierała, Kalita, Kowalczyk. Goście w drugiej połowie praktycznie nie zagrozili poważnie bramce Borkowskiego i RKS konsekwentnie zaliczył kolejne trzy punkty, utrzymując pozycję lidera II ligi.

Po meczu z Zagłębiem powiedzieli...

Jerzy Dworczyk trener gości:
- Spotkanie na pewno było emocjonujące, ale już widać po zawodnikach zmęczenie. Gramy co trzy dni. Niestety, organizmów nie da się oszukać i to na pewno odbija się na poziomie widowiska. Szkoda, że jeden błąd kosztował nas utratę bramki. Później staraliśmy się ją odrobić. Mieliśmy ku temu sytuacje, ale ich nie wykorzystaliśmy i skończyło się na 1:0. Gratuluję zwycięstwa drużynie Radomska. Myślę, że awansują do ekstraklasy. My mamy inne cele i też będziemy się starali je zrealizować. Z tego też powodu nie wystawiłem dzisiaj m.in. Marka i Waldemara Adamczyków. Ci zawodnicy są zagrożenie kartkami i nie chciałem ryzykować kolejnych. Pierwszy z nich ma 9 żółtych kartek, a drugi 3. Przed nami jest mecz ze Świtem Nowy Dwór Maz., który musimy rozstrzygnąć na swoją korzyść. Nawet wystawienie najsilniejszego składu w meczu z RKS Fameg nie gwarantowało nam zdobyczy punktowych. Dałem odpocząć jeszcze innym piłkarzom, bo mieliśmy naprawdę trudny rozkład. Graliśmy u siebie z KSZO Ostrowiec i Polarem Wrocław, a w międzyczasie w Polkowicach z Górnikiem. Dziś doszło do tego i Radomsko, dlatego też dałem im odpocząć.

Piotr Mandrysz trener gospodarzy:
- Bardzo się cieszymy, że w sobotę gramy ostatnie spotkanie z siedmiu kolejnych rozgrywanych co trzy dni. Cel nam wyznaczony powoduje, iż nie mogę sobie pozwolić na eksperymenty w składzie, takie jakich dokonał dzisiaj Jurek, wystawiając sporo młodych piłkarzy. To z pewnością było widać, szczególnie w drugiej połowie, w której przeciwnicy przewyższali nas świeżością i stąd taki, a nie inny wynik. Strzeliliśmy bramkę do przerwy, myślałem, że w drugiej połowie zdobędziemy drugą. Niestety, tak się nie stało. Należy się cieszyć z jeszcze jednej rzeczy. Po raz pierwszy w tym 12. spotkaniu w rundzie wiosennej nie straciliśmy gola.

Marcin Folc napastnik RKS Fameg:
- Myślę, że spotkanie z Zagłębiem stało na niezłym poziomie. Było sporo sytuacji, których zawodnicy nie wykorzystali, ale to się zdarza w każdym meczu. Są słabsze i lepsze dni, ale mecz był niezły. RKS Fameg kontrolował przebieg wydarzeń na boisku. Ważne, że wygraliśmy spotkanie i zdobyliśmy kolejne 3 punkty. To wszystkich w klubie i zapewne na trybunach ucieszyło.\

Notował
Dariusz Kempski

Dolcan Ząbki - RKS Fameg 2:3 (2:2)
0:1 24. min Kowalczyk
1:1 30. min Szczytniewski
1:2 33. min Leszczyński
2:2 45. min Dąbrowski
2:3 73. min Jakóbczak
Dolcan Ząbki: Sławuta (46 Brzostowski) - Wiśniewski, Pierzyk, Wysocki - Lisiewicz (73 Stankiewicz), Rzepecki, Dąbrowski, Pielech, Wachowicz - Eresaba, Szczytniewski.
RKS Fameg: Borkowski - Kowalski (68 Dopierała), Prokop, Lewandowski - Dziuba (62 Jóźwiak), Leszczyński, Kalita, Mandrysz, Jelonkowski (76 Nowak) - Kowalczyk, Jakóbczak.
Żółte kartki: Perzyk, Lisiewicz, Stankiewicz, Wiśniewski (Dolcan), Kowalski, Lewandowski, Nowak (RKS).
Sędziował D. Mazurek z Krakowa.
Widzów - 300.

Zajmujący ostatnie miejsce w tabeli Dolcan wysoko zawiesił poprzeczkę liderowi, który odniósł zwycięstwo, ale mocno na nie zapracował. Radomszczanie mogli zwyciężyć bardziej okazale, ale zaprzepaścili kilka dogodnych sytuacji do zdobycia goli, a w obronie grali nonszalancko i niefrasobliwie. RKS objął prowadzenie w 24. minucie po ładnej akcji zespołu zakończonej celnym uderzeniem Radosława Kowalczyka. Kilka minut później gospodarze za sprawą Szczytniewskiego zdobyli wyrównującą bramkę. Goście ponownie szybko wyszli na prowadzenie, kiedy w 33. minucie Leszczyński sprytnie wymanewrował obrońców gospodarzy i skierował piłkę do pustej bramki. Tuż przed gwizdkiem arbitra na listę strzelców wpisał się Dąbrowski, który ponownie doprowadził do remisu.
Po zmianie stron walczący o awans do ekstraklasy goście zaatakowali z determinacją, co musiało przynieść efekt. Trzy punkty zapewnił RKS Jakóbczak, w 73. minucie zdobywając zwycięską bramkę. Napastnik gości strzałem głową pokonał bramkarza gospodarzy. Wygrana nie przyszła łatwo, ale goście pokazali na boisku swoją wyższość i - chociaż minimalnie, ale konsekwentnie - wykonali założenia trenera. Na sześć kolejek przed zakończeniem rozgrywek RKS Fameg jest bliski osiągnięcia upragnionego celu - awansu do pierwszej ligi, czego szczerze życzymy.
Jerzy Strzembosz

Gazeta Radomszczańska 2001[/b]

_________________
Image


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: Niedziela, 17 Gru 2006, 12:22 
Offline
Master of Typer 2003
Awatar użytkownika

Rejestracja: Niedziela, 25 Sie 2002, 20:01
Posty: 240
Miejscowość: Radomsko
Rozmowa z napastnikiem RKS Fameg - Marcinem Folcem

Marcin Folc urodził się 23 października 1981 roku w Jaworze. Jest wychowankiem tamtejszej "Kuźni". Mierzy 184 cm i waży 74 kg. Barwy RKS Fameg reprezentuje od września 2000 roku.

Walczy o indeks i ekstraklasę

Marcin FolcOd początku stawiałeś na piłkę nożną czy też uprawiałeś inne dyscypliny sportu?
- Na początku grałem w piłkę tylko na podwórku. Zacząłem poważniej traktować tę dyscyplinę dopiero w szóstej klasie, mając 12 lat. Wcześniej trenowałem również karate. Gdy poszedłem do liceum, przestałem grać w piłkę, gdyż myślałem, że więcej czasu będę musiał poświęcać na naukę. W tym czasie biegałem średnie dystanse, 5 i 10 kilometrów w TKKF "Jaworzanie". W swojej kategorii wiekowej często wygrywałem. Całkiem nieźle się zapowiadałem, ale w końcu odbyłem rozmowę z panem Badaryczem, kierownikiem "Kuźni" Jawor, który przekonał mnie, abym jeszcze raz spróbował swoich sił na boisku. Tak więc moja przerwa w uprawianiu piłki nożnej trwała tylko pół roku.
Jesteś już po maturze?
- Tak. W końcu sierpnia ubiegłego roku miałem poprawkę z języka polskiego. Zdałem i planuję kształcić się dalej? Właśnie złożyłem papiery na Akademię Wychowania Fizycznego w Katowicach i jestem w trakcie egzaminów sprawnościowych. Mam nadzieję, że mi się powiedzie. Nie ma co zapeszać.
Kto był Twoim trenerem w "Kuźni" Jawor?
- Krzysztof Zięba, który był piłkarzem jeszcze III-ligowej "Kuźni". Później szkoleniowcy się zmieniali. Najpierw był Henryk Kasprzak, który najdłużej mnie trenował jeszcze w juniorach. Następnie: Marek Nieć, już w pierwszej drużynie, Mieczysław Bieniusewicz, przez pół roku Wiesław Pisarski, który również wcześniej pracował w Radomsku. Myślę, że to jeden z lepszych szkoleniowców, którzy trenowali "Kuźnię".
W której lidze była "Kuźnia" Jawor w czasach, gdy tam grałeś?
- Była i jest w IV lidze. Teraz całkiem nieźle sobie radzi, gdyż jest na 3. miejscu wśród 14 zespołów, a aż 7 spada.
Długo grałeś w pierwszym składzie "Kuźni"?
- Na początku byłem rezerwowym, ale wchodziłem w drugich połowach i bardzo szybko przebiłem się do pierwszego składu. Później miałem pewne problemy, gdyż sprowadzono tam znanego w Radomsku Mariusza Ujka, który jest teraz czołowym strzelcem w II lidze. W tym czasie "Kuźnię" prowadził pan Turkowski, którego nie wspominam zbyt miło. Rzadko dostawałem od niego szansę gry, ale później zmieniło się to wraz z przyjściem wspomnianego już Wiesława Pisarskiego. Właśnie on postawił na mnie i całkiem nieźle mi szło.
Który z naszych działaczy Cię wypatrzył?
- Jak to bywa chyba z większością piłkarzy RKS Fameg, pan Andrzej Włodarek. Tak trafiłem do Radomska. Był to transfer definitywny.
A jak pracuje Ci się pod okiem trenera Mandrysza?
- W Radomsku jest bardzo dobra, można powiedzieć, że nawet rodzinna atmosfera. Nie ma podziałów na starszych i młodszych piłkarzy. Z trenerem Piotrem Mandryszem pracuje mi się bardzo dobrze. W drużynie mam się od kogo uczyć, jest wielu doświadczonych zawodników z pierwszoligową przeszłością. Trener jest profesjonalistą. Potrafi zrozumieć każdego piłkarza. Gdy dany zawodnik ma jakieś problemy, to umie bardzo dokładnie wytłumaczyć wszystkie kwestie boiskowe.
Do drużyny zostałeś zatwierdzony we wrześniu. Spodziewałeś się, że tak szybko dostaniesz swoją szansę?
- Absolutnie nie. Byłem bardzo zaskoczony faktem, że w pierwszym meczu, w którym mogłem wystąpić, zagrałem od pierwszej minuty. Na pewno przyczyniła się do tego kontuzja Radka Kowalczyka, ale mimo wszystko nie spodziewałem się tego. Wygraliśmy wówczas w Gdańsku z Lechią 1:0 po bramce Rafała Dopierały.
Pamiętasz pierwszego gola, którego zdobyłeś dla RKS Fameg?
- Było to już w następnym spotkaniu. Graliśmy z ówczesnym liderem, Odrą Opole, a ja zdobyłem bramkę na 1:1. Było to ogromne przeżycie. Nie wiedziałem nawet, jak się cieszyć po zdobyciu tego gola.
Udało Ci się już dokonać niezłych wyczynów. Dwukrotnie popisałeś się hat-trickiem...
- Tak. Pierwszy w meczu z Górnikiem Polkowice w Pucharze Ligi, a drugi niedawno w derbach z Ceramiką Opoczno. Muszę przyznać, że bodajże tylko raz udało mi się zdobyć 3 bramki w jednym meczu w IV lidze. Jest to naprawdę niesamowite przeżycie.
Zdobyłeś do tej pory dla Radomska 3 gole w Pucharze Ligi i 7 w II lidze. Która z tych bramek była, według Ciebie, najważniejsza?
- Uważam, że każda z nich była jednakowo ważna. Każda bramka bardzo podbudowuje psychicznie, szczególnie napastnika. Lepiej się gra ze świadomością, że strzela się gole. Swoją skutecznością przekonuje się do siebie również trenera. Mam nadzieję, że będę skuteczny w następnych meczach.
Dlaczego nie grałeś w meczu z Zagłębiem Sosnowiec?
- Doznałem niegroźnej kontuzji mięśnia dwugłowego, ale już powoli wszystko wraca do normy i będę znów gotów do gry. Muszę przyznać, że wcześniej nie miałem problemów ze zdrowiem, a kontuzje mnie omijały.
O ile pamiętam, byłeś kiedyś powołany na grę kontrolną przez trenera młodzieżówki Lesława Ćmikiewicza?
- Był to mecz kontrolny reprezentacji młodzieżowej z Lechem w Poznaniu, który wygraliśmy, notabene, po bramce Sebastiana Tomasiaka - 1:0. Z tą reprezentacją była to jednorazowa przygoda. Natomiast trzykrotnie byłem powoływany przez trenera Edwarda Klejndinsta do reprezentacji olimpijskiej Ateny 2004. Rozegrałem w niej do tej pory tylko jedno oficjalne spotkanie. W Wałbrzychu pokonaliśmy Czechy 2:1, a ja grałem całą drugą połowę.
Jakie mamy, według Ciebie, szanse na awans do I ligi?
- Szanse na awans są bardzo duże. Myślę, że do końca sezonu tę przewagę powinniśmy utrzymać. Musimy wygrywać u siebie i nie przegrywać na wyjeździe.
Co mógłbyś powiedzieć na temat naszej radomszczańskiej publiczności?
- Grając, próbuję nie słuchać niepochlebnych opinii. Gdy wszystko idzie po naszej myśli i wygrywamy, to kibice nas wspierają, a jak się nie wiedzie, to szydzą z niektórych zawodników. Przecież nie zawsze, nie w każdym meczu można grać na najwyższym poziomie.
Przed Tobą jeszcze wiele lat gry w piłkę. Wkrótce planujesz rozpocząć studia. Czy w związku z tym już po zakończeniu kariery chcesz zostać przy futbolu?
- Na razie myślę o tym, żeby dostać się na studia. Na pewno będę chciał zostać przy piłce nożnej. Muszę w związku z tym zrobić specjalizację trenerską. A jak to będzie w przyszłości, czas pokaże.
Jakie masz zainteresowania?
- Czasu mam dość dużo. W wolnych chwilach lubię oglądać dobre filmy.
Młodzi piłkarze mają zwykle swoich idoli, na grze których chcą się wzorować. Ty również?
- Raczej nie mam takiego idola, ale cenię grę Andrzeja Juskowiaka czy Marka Koźmińskiego, a z tych największych gwiazd - Raula Gonzalesa i Andreja Szewczenki.
Rozmawiał
Dariusz Kempski


Jest o co grać
Prezydium zarządu Polskiego Związku Piłki Nożnej zatwierdziło terminarz rozgrywek I i II ligi sezonu 2001-2002 oraz płatności Pucharu Ligi.
Rozgrywki toczyć się będą od 21 lipca do 1 grudnia. Pierwszoligowcy (miejmy nadzieję, że wśród nich będzie również RKS Fameg) rozegrają jesienią aż 18 kolejek, a drugoligowcy 21. Przedłużona jesienna seria ligowych meczów skróci wiosenną rundę (w ekstraklasie 12 kolejek). Zmiana podyktowana jest finałami Mistrzostw Świata, które rozpoczną się 31 maja (zakończą się 30 czerwca).
I liga: inauguracja - 21 lipca. Następne terminy: 28 lipca, 4,11, 18 i 25 sierpnia, 8, 15, 22 i 29 września, 13, 20 i 27 października, 3, 10, 17 i 24 listopada oraz 1 grudnia.
II liga: inauguracja - 21 lipca. Następne terminy: 28 lipca, 4, 11, 18 i 25 sierpnia, 1, 5, 8, 15, 22 i 29 września, 6, 13, 20 i 27 października, 3, 10, 17 i 24 listopada oraz 1 grudnia.
Puchar Polski: 12 września - runda wstępna; 1/32 finału - 19 września; 1/16 finału - 10 października; 1/8 finału - 7 listopada; 1/4 finału - ewentualnie 21 i 28 listopada.
Puchar Ligi: 14 i 18 lipca; 25 lipca i 1 sierpnia; 8 i 22 sierpnia, 29 sierpnia i 2 września.
Superpuchar - 14 lipca.
Mecze międzypaństwowe: 15 sierpnia Islandia - Polska; 1 września Polska - Norwegia (eliminacje Mistrzostw Świata); 5 września Białoruś - Polska (eliminacje Mistrzostw Świata); 6 października Polska - Ukraina (eliminacje Mistrzostw Świata); 14 listopada Belgia - Polska.
Drużyny U-21: 31 sierpnia Polska - Norwegia (eliminacje Młodzieżowych Mistrzostw Świata); 4 września Białoruś - Polska (eliminacje Młodzieżowych Mistrzostw Świata); 5 października Polska - Ukraina (eliminacje Młodzieżowych Mistrzostw Świata).
Mistrz Polski otrzyma 800 tysięcy DEM (równowartość w złotówkach), wicemistrz - 500 tys., za miejsca 3-6 300 tys., za miejsca 7-8 250 tys., za miejsca 9-10 200 tys., za zajęcie miejsc 11-14 150 tys. DEM. Czternasty klub otrzyma nagrodę, jeżeli utrzyma się w lidze po porażkach z trzecią drużyną II ligi. Gdy klub pierwszoligowy zostanie zdegradowany - nagroda przypadnie do podziału na trzy czołowe kluby drugoligowe (równowartość po 50 tys. DEM). Drużyny pierwszoligowe za udział w rozgrywkach otrzymają równowartość kwoty od 1.300.000 DEM (beniaminek po sezonie 2002) do 1.800.000 DEM (mistrz kraju w sezonie 2001). Zdobywca piłkarskiego Pucharu Ligi 2002 otrzyma 600 tys. złotych, pokonany w finale - kwotę o połowę mniejszą. Za sam start kluby otrzymają po 25 tysięcy złotych.

Blisko ekstraklasy
RKS Fameg - Hetman Zamość 1:0 (0:0)
1:0 47. min Jelonkowski (głową)
RKS Fameg: Borkowski - Myśliński, Prokop, Nowak - Leszczyński, Jelonkowski (83 Dziuba), Mandrysz (58 Dopierała), Kalita, Jóźwiak - Jakóbczak (70 Folc), Kowalczyk.
Hetman: Dziuba R. - Bartnik, Bodzioch, Bożyk - Pudysiak (81 Przybyszewski), Giza, Pliżga, Gamla, Bielak - Rycak (54 Kustykiewicz), Zajączkowski.
Żółte kartki: Prokop (RKS), Rycak i Bielak (Hetman).
Sędziował M. Podgórski z Wrocławia.
Widzów ok. 3000.

Piłkarze z Radomska po 33 rozegranych kolejkach o dwa punkty wyprzedzają KSZO Ostrowiec Świętokrzyski i aż o osiem punktów trzeciego w tabeli Górnika Polkowice. Dziś można powiedzieć, że porażka w Opolu nie zaszkodziła radomszczanom, bo zespół Odry traci już do lidera aż dziewięć punktów.
Zwycięstwo nad Hetmanem nie przyszło łatwo, bowiem broniący się przed spadkiem goście prowadzili otwartą grę i nie zamierzali się tylko bronić. Zmiana trenera w zespole Hetmana również mobilizująco wpłynęła na poczynania piłkarzy z Zamościa. Jednak od początku spotkania inicjatywa należała do gospodarzy, którzy tradycyjnie już chcieli szybko zdobyć bramkę. Jednak dopiero w 21. minucie gry Mirosław Kalita z rzutu wolnego omal nie zdobył gola, ale piłka po rykoszecie obrońcy Hetmana minęła światło bramki Roberta Dziuby. Bramkarz gości miał niesłuszne pretensje do swoich kolegów z obrony, bo gdyby nie ów rykoszet, to zapewne musiałby wyjmować piłkę z siatki. Jeszcze w pierwszej połowie bramkarza Hetmana próbowali pokonać Mandrysz, Kowalczyk i Leszczyński, ale ich strzały mijały minimalnie światło bramki lub były blokowane przez obrońców Hetmana, grających z ogromnym poświęceniem, a czasem nawet zbyt ostro. Goście tylko raz w pierwszej połowie poważniej zagrozili bramce RKS, kiedy w 30. minucie Borkowski dalekim wybiegiem ubiegł Zajączkowskiego.
Dwie minuty po wznowieniu gry po przerwie dośrodkowanie z prawej strony przejął Janusz Jelonkowski i celnym strzałem głową pokonał bramkarza Hetmana. RKS nadal atakował, ale napastnicy RKS nie mogli zdobyć kolejnych bramek, bo obrona Hetmana grała czujnie, a Robert Dziuba bronił z dużym szczęściem. W końcowych minutach nieco pogubili się gospodarze i bliski wyrównania był Hetman, jednak strzał Zajączkowskiego w 87. minucie był niecelny - piłka trafiła w poprzeczkę. Wcześniej arbiter nie zauważył zagrania ręką piłkarza gości i było nerwowo. RKS opanował sytuację i sędzia zakończył mecz. Zwycięstwo RKS - zasłużone.
Następny mecz RKS rozegra w sobotę 26 maja o godz. 17.00 w Gorzycach z Tłokami, a 2 czerwca o godz. 17.30 spotka się w Radomsku z GKS-em Bełchatów. Już dziś zapraszamy kibiców na ten mecz.
Jerzy Strzembosz

Po meczu z Hetmanem powiedzieli...
Włodzimierz Gąsior trener gości:
- Uważam, że dzisiejsze widowisko było bardzo emocjonujące. Wynik do samego końca meczu był niepewny. Po stracie bramki w 47. minucie po stałym fragmencie gry i przy błędzie bramkarza Roberta Dziuby oraz obrony nie pozostało nam nic innego, jak postawić wszystko na jedną kartę. Szkoda, że piłka po strzale Pawła Zajączkowskiego nie wpadła do siatki. Z mojego punktu widzenia za determinację, dobrą grę w obronie, wywiązywanie się z założeń taktycznych ta jedna bramka nam się należała. Gratulacje gospodarzom. Wydaje mi się, że możecie być pewni awansu do ekstraklasy.

Piotr Mandrysz trener gospodarzy:
- Kolejne trudne spotkanie. Po raz pierwszy od dłuższego czasu nie udało nam się do przerwy zdobyć bramki, o co usilnie zabiegaliśmy, ale trzeba przyznać, że zespół Hetmana zagrał dzisiaj nadspodziewanie dobrze. Uważam, że spotkanie wygraliśmy zasłużenie, przecież mieliśmy jeszcze kilka okazji do zdobycia kolejnych goli, m.in. przez Radka Kowalczyka czy Andrzeja Dziubę. W ostatnich minutach meczu goście faktycznie przycisnęli, ale tak to już bywa. My również, gdy przegrywamy na wyjeździe, to ze wszystkich sił staramy się odrobić straty. Tak nam marginesie chciałem powiedzieć, że zanim piłka po strzale Zajączkowskiego odbiła się od poprzeczki, to wcześniej odbiła się od jego ręki. Jednak sprawiedliwości stało się zadość. Szczęście sprzyja lepszym. Cieszą nas oczywiście kolejne trzy punkty, które coraz bardziej przybliżają nas do wcześniej zaplanowanego celu.

Janusz Jelonkowski zdobywca bramki:
- Uważam, że dzisiejsze spotkanie stało na niezłym poziomie. Przez cały czas kontrolowaliśmy przebieg wydarzeń na boisku, choć faktycznie w ostatnich minutach Hetman nieco przyspieszył. Udało mi się zdobyć jedynego gola w meczu, ale nieważne, czy to ja trafiam do siatki, czy robi to któryś kolega z drużyny. Ważne, że wygrywamy i zdobywamy kolejne punkty, które przybliżają nas do awansu do ekstraklasy.

Mirosław Łukaszewski kibic RKS Fameg Radomsko:
- Spotkanie z Hetmanem nie stało na zbyt wysokim poziomie. Nie stworzyliśmy, szczególnie w pierwszej połowie, zbyt wielu klarownych sytuacji. Ponadto widać było błędy w naszej obronie. Marcin Nowak grał słabo, a Mirosław Myśliński - niezbyt pewnie. Na szczęście tuż po przerwie po błędach w obronie Hetmana Janusz Jelonkowski zachował zimną krew i pewnym strzałem głową zdobył jedyną bramkę w meczu. Trzeba przyznać, że druga połowa spotkania była o wiele bardziej emocjonująca. Stworzyliśmy kilka stuprocentowych sytuacji, ale jak zwykle naszą największą bolączką była nieskuteczność. Z tego też powodu w ostatnich minutach było gorąco, goście oddali nawet strzał w poprzeczkę. Na szczęście udało się zachować korzystny wynik do końca spotkania.

(dk)

Walka o ekstraklasę

Walka o ekstraklasę wkroczyła w decydującą fazę. Do zakończenia rozgrywek II ligi piłki nożnej pozostało już tylko pięć kolejek. Do I ligi awansują dwa zespoły, a drużyna, która zajmie trzecie miejsce, rozegra spotkania barażowe z czternastym zespołem z ekstraklasy. Wśród czterech drużyn, które liczą się jeszcze w walce o ekstraklasę, jest RKS Fameg. Wydaje się jednak, że radomszczanie mają trudniejszych przeciwników niż pozostałe drużyny z czołówki tabeli.

Terminarz spotkań czołowej czwórki do zakończenia sezonu.

34. kolejka
- Tłoki Gorzyce - RKS Fameg (1:4) - 26 maja (sobota), godz. 17.00
- KSZO Ostrowiec Święt. - Górnik Łęczna (0:0)
- Odra Opole - Lechia Gdańsk (0:0)
- ŁKS Łódź - Górnik Polkowice (0:1)

35. kolejka
- RKS Fameg - GKS Bełchatów (1:2) - 2 czerwca (sobota), godz. 17.30
- Górnik Polkowice - KSZO Ostrowiec Święt. (1:3)
- Górnik Łęczna - Odra Opole (0:4)

36. kolejka
- ŁKS Łódź - RKS Fameg (0:0) - 9 czerwca (sobota), godz. 16.30
- KSZO Ostrowiec Święt. - Polar Wrocław (1:1)
- Stal Stalowa Wola - Odra Opole (1:2)
- Górnik Polkowice - Górnik Łęczna (1:2)

37. kolejka
- RKS Fameg - KSZO Ostrowiec Święt. (2:3) - 13 czerwca (środa), godz. 17.00
- Odra Opole - Lech Poznań (1:0)
- Polar Wrocław - Górnik Polkowice (1:4)

38. kolejka
- Górnik Polkowice - RKS Fameg (0:1) - 17 czerwca (niedziela), godz. 17.00
- KSZO Ostrowiec Święt. - Świt Nowy Dwór Maz. (0:2)
- Zagłębie Sosnowiec - Odra Opole (2:1).

W nawiasach wyniki z rundy jesiennej. Nie mielibyśmy nic przeciwko temu, aby wyżej wymienione mecze kończyły się podobnymi wynikami. Wówczas RKS Fameg awansowałby do ekstraklasy z pierwszego miejsca.

_________________
Image


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: Środa, 20 Gru 2006, 20:26 
Offline
Master of Typer 2003
Awatar użytkownika

Rejestracja: Niedziela, 25 Sie 2002, 20:01
Posty: 240
Miejscowość: Radomsko
:-)

_________________
Image


Ostatnio edytowany przez gosc, Czwartek, 28 Gru 2006, 04:51, edytowano w sumie 1 raz

Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: Środa, 20 Gru 2006, 20:30 
Offline
Master of Typer 2003
Awatar użytkownika

Rejestracja: Niedziela, 25 Sie 2002, 20:01
Posty: 240
Miejscowość: Radomsko
Wpadka w Gorzycach
Tłoki Gorzyce - RKS Fameg 3:1 (1:0)
1:0 43 min. Kusiak
2:0 54 min. Bański
3:0 71 min. Pacuła
3:1 75 min. Kalita z karnego
Tłoki: Bilski - Wojciechowski, Rzeczycki, Syguła - Ławriszyn, Murdza, Kusiak, Szmuc (60 Kołaczyk), Konopelski (84 Rybak) - Bański (77 Omiotek), Pacuła.
RKS Fameg: Borkowski - Lewandowski, Mandrysz, Nowak (53 Dopierała) - Jelonkowski, Kalita, Myśliński, Leszczyński, Jóźwiak (61 Dziuba) - Jakóbczak, Kowalczyk (46 Tomasiak).
Żółte kartki: Szmuc (Tłoki) i Leszczyński (RKS).
Czerwona kartka: 89 min. Borkowski (RKS) za zagranie ręką poza polem karnym.
Sędziował: M. Siwiec z Radomia
Widzów: ok. 1000.

Po bardzo słabym występie w Gorzycach RKS Fameg nie jest zdecydowanym faworytem w walce o awans do ekstraklasy. W takim kompromitującym stylu nie może przegrywać drużyna walcząca o premię do wyższej klasy. Oczywiście przegrać i wygrać może każdy, ale zespół liderujący rozgrywkom drugiej ligi powinien pokazać determinację i sportową walkę, a tego piłkarzom RKS zabrakło w Gorzycach. Trener gospodarzy przed meczem w jednym z wywiadów powiedział, że Fameg powinien udowodnić na boisku, iż nie jest "papierowym" liderem. Oby się tylko chwilowo pomylił.
Spotkanie zaczęło się od zdecydowanej przewagi gości, którzy już w pierwszej minucie mogli prowadzić, ale nie popisał się Radosław Kowalczyk, który przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem Bilskim. Napastnik RKS jeszcze dwukrotnie, w 21. i 23. minutach, mógł rozstrzygnąć losy meczu na korzyść RKS, ale i tym razem nie zdołał pokonać golkipera miejscowych. Najlepszą jednak okazję do zdobycia gola dla RKS zaprzepaścił w pierwszej połowie Jakóbczak, po strzale którego piłka trafiła w słupek. Od takich snajperów, jak Marek Jakóbczak i Radosław Kowalczyk, trzeba wymagać więcej i dlatego chyba zdenerwowany nieskutecznością swoich podopiecznych grający trener Piotr Mandrysz zastąpił Kowalczyka w drugiej połowie Sebastianem Tomasiakiem. Niewykorzystane sytuacje mszczą się i ku zdziwieniu gości, a radości miejscowych kibiców w 43. minucie Marek Kusiak, po zagraniu piłki przez Pacułę, zdobył gola. Zaskoczenie radomszczan było niewiarygodne. Ale trudno się dziwić, kiedy sam Radosław Kowalczyk w pierwszej połowie miał cztery doskonałe okazje do strzelenia gola i żadnej nie wykorzystał. Napastnik RKS będzie miał okazję zrehabilitować się w najbliższym meczu z GKS Bełchatów w Radomsku.
Po przerwie gospodarze rozpoczęli z wielkim animuszem i już po kilku minutach ponownie zaskoczyli nieporadnych w tym dniu gości: Piotr Bański podwyższył na 2:0. Gospodarze stworzyli jeszcze cztery sytuacje bramkowe, z których jedną wykorzystali w 71. minucie za sprawą Pacuły. RKS próbował poderwać do zdecydowanej walki Piotr Mandrysz, który wywalczył w 75. minucie rzut karny, zamieniony przez Kalitę na kontaktową bramkę. Goście odzyskali właściwy sobie rytm gry i wigor, ale poza strzałem Marka Jakóbczaka w 88. minucie w poprzeczkę nie zagrozili już bramce Bilskiego.W dodatku w ostatniej minucie stracili bramkarza Borkowskiego, który w wyniku niefrasobliwej gry obrońców ratował się przed utratą gola dalekim wybiegiem poza linię szesnastu metrów. Przypadkowe zagranie ręką jest obligatoryjnie karane czerwoną kartką. Bramkarza RKS zastąpił Mirosław Myśliński, który nie dopuścił już do utraty kolejnych goli. Tak więc drużyna z Gorzyc pewnie pokonała lidera, oddalając widmo spadku do trzeciej ligi.
RKS czeka trudny mecz w sobotę 2 czerwca w Radomsku o godz. 17.30 z GKS Bełchatów. Wierzymy, że trener Piotr Mandrysz skonsoliduje zespół, który walką na boisku udowodni, że w pełni zasługuje na awans. Nie można zmarnować historycznej szansy.

Jerzy Strzembosz


Rozmowa z piłkarzem RKS Fameg - Markiem Jakóbczakiem

Szczęście do awansu

Czy od początku stawiał Pan na piłkę nożną?
- Jestem wychowankiem Drukarza Warszawa. Jeszcze w szkole podstawowej równolegle uprawiałem koszykówkę i piłkę nożną. Zdecydowałem się jednak postawić tylko na futbol.
Kto był Pańskim pierwszym trenerem?
- Henryk Ochmański, który odegrał dużą rolę w mojej karierze. Przede wszystkim wpoił mi grę twardą, od pierwszej do ostatniej minuty.
Kiedy zmienił Pan klub?
- Gdzieś na początku lat 90. przeszedłem do III-ligowej Polonii Warszawa, którą trenował wówczas Paweł Dawidczyński. Grałem tam prawie 2 lata. W pierwszym składzie grałem już w wieku 17 lat. W tym czasie awansowaliśmy do II ligi, a ja strzeliłem chyba 17 bramek - najwięcej z całej drużyny. Potem złapałem kontuzję stawu skokowego i trener ściągnął do zespołu Andrzeja Łatkę z Legii Warszawa i postawił na niego. Nie chciałem grzać ławy i zadzwoniłem do mojego znajomego Rudolfa Kapery, który kiedyś prowadził program "Piłkarska kadra czeka". Poprosiłem go o pomoc. On z kolei skontaktował się z trenerm Józefem Antoniakiem i pod jego okiem reprezentowałem barwy III-ligowego Radomiaka Radom. W 1993 roku awansowaliśmy do II ligi. Występowałem tam jeszcze w rundzie jesiennej, po której z 26 punktami wspólnie ze Stomilem Olsztyn prowadziliśmy w II grupie II ligi. Niestety, klub nie zdołał wydobyć się z dołka finansowego i musiałem odejść do FC Piaseczno, prowadzonego przez Grzegorza Bakalarczyka. Byliśmy czołową drużyną II ligi, ale po pół roku przeszedłem do I-ligowej Stali Stalowa Wola, którą trenował Adam Musiał.
Czy w młodszym wieku występował Pan już w którejś z reprezentacji?
- Tak. Będąc jeszcze w Polonii Warszawa w wieku 17 lat powoływano mnie na zgrupowania do reprezentacji Polski do lat 18. Na jednym z nich w Hiszpanii rozegrałem 2 oficjalne mecze towarzyskie.
Pamięta Pan swój debiut w ekstraklasie?
- Oczywiście. W pierwszej kolejce rundy wiosennej, na początku marca 1995 roku, graliśmy małe derby ze Stalą Mielec w Stalowej Woli. Zremisowaliśmy wówczas 1:1. Niestety, w tym sezonie spadliśmy do II ligi. W tym momencie chciałem "podziękować" Olimpii Poznań i przede wszystkim sędziemu Przesmyckiemu. Właśnie dzięki jego "trafnym" decyzjom opuściliśmy ekstraklasę. W przedostatniej kolejce, grając od 1. minuty w dziesiątkę, zremisowaliśmy 2:2, a musieliśmy ten mecz wygrać. W sumie w naszej drużynie arbiter pokazał 3 czerwone kartki. Również ja musiałem opuścić boisko.
Jak potoczyła się Pańska dalsza kariera?
- W Stali grałem jeszcze przez pół sezonu i wraz z Adamem Dąbrowskim przeszliśmy do II-ligowej Petrochemii Płock, którą prowadził Wiesław Wojno. Tam grałem półtora roku. Moim zdaniem, w Petrochemii wspólnie z Wojtkiem Małochą tworzyliśmy jeden z najlepszych w Polsce duetów napastników. W sezonie 1995/1996 zdobyłem 15 goli, z czego 2 dla Stali, a Wojtek 14. W następnym Małocha zdobył 25 bramek, a ja dołożyłem 15 i awansowaliśmy do ekstraklasy. Tam też grałem z Radkiem Kowalczykiem i Bogdanem Jóźwiakiem. Niestety, do klubu przyszedł trener Bogusław "Bobo" Kaczmarek i znów trzeba było zmienić klimat na bardziej odpowiedni, choć w I lidze w Płocku rozegrałem jeszcze kilka spotkań. Tak trafiłem do GKS Bełchatów, gdzie grałem m.in. z reprezentantem Polski Jackiem Krzynówkiem. Zdobywając 9 bramek, przyczyniłem się w pewien sposób do awansu GKS do ekstraklasy. Niestety, po roku gry w I lidze spadliśmy do II. Ale raz na wozie, raz pod wozem. W tym sezonie zdobyłem 4 gole w ekstraklasie i 5 w Pucharze Polski. Mówię o tym dlatego, że awansowaliśmy do finału tych rozgrywek, gdzie na stadionie Lecha w Poznaniu ulegliśmy Amice Wronki 1:0. Po spadku przeszedłem przed tamtym sezonem do Śląska Wrocław, który prowadził trener Wojciech Łazarek. W końcu rundy jesiennej drużynę przejął trener Jan Caliński i awansowaliśmy do ekstraklasy, a ja zdobyłem 14 goli - najwięcej z całego zespołu. W Śląsku grałem m.in. z grającym trenerem RKS Fameg Piotrem Mandryszem i Mirkiem Kalitą.
Następnie wyjechał Pan do Izraela. Dlaczego obrał Pan akurat taki kierunek?
- Jeszcze w Polonii Warszawa grałem wspólnie z Grzegorzem Wędzyńskim, który reprezentuje barwy Maccabi Tel-Awiw. Właśnie pewien menedżer zadzwonił do niego i poprosił, aby polecił mu dobrego napastnika. Polecił właśnie mnie. Myślę, że działacze II-ligowego Happoelu Beit-Shean nie żałują tego kroku. Choć, gdyby nie przytrafiła mi się kontuzja, to mogłoby być lepiej. Drużyna ta była spadkowiczem z I ligi i chciała ponownie do niej awansować. W Izraelu jest dość dziwny system. Drużyny grają 3 razy każdy z każdym. Ponadto nie wystarczy 1 miejsce, aby awansować do ekstraklasy. Dopiero wówczas pierwsza czwórka gra baraże między sobą. Do I ligi awansują 2 zespoły. Tak więc po 3 rundach można zajmować 4. pozycję i uzyskać awans do ekstraklasy. Zanim Darek Podolski, który grał w tym klubie razem ze mną, wrócił do Ceramiki Opoczno, byliśmy na 2. miejscu w tabeli. Potem działacze zmienili trenera, choć nie przegraliśmy żadnego spotkania. Darek wrócił do kraju, a ja złapałem kontuzję. Zespół spadał w tabeli. Trenerem został Argentyńczyk i pod jego wodzą Happoel przegrał 4 mecze z rzędu. Tak więc, gdy wróciłem po operacji, drużyna była gdzieś na 8. miejscu w tabeli.
Wspomniał Pan o kontuzji. Jaki to był uraz? Czy wcześniej miał Pan poważniejsze kontuzje?
- Odpukać w niemalowane, nie miałem poważniejszych kontuzji. Dopiero w Izraelu przeprowadzono mi altroskopię. Do prawego kolana wpuszczono mi sondę, gdyż miałem w nim za dużo płynów. Kolano zostało wyczyszczone i teraz jest już wszystko w porządku.
Grał Pan w polskiej i izraelskiej II lidze. Czy mógłby Pan porównać te ligi?
- Szczerze mówiąc, wydaje mi się, że w II lidze izraelskiej jest trochę wyższy poziom. Tam każdy z każdym może wygrać, nie tak jak u nas, kiedy to te najsłabsze zespoły odstają od poziomu. W Izraelu ponadto gra się o wiele ostrzej, choć nie powiem, będąc już w Radomsku, miałem nogę w gipsie.
Było to chyba po meczu z Lechią Gdańsk w Radomsku. Co się Panu wówczas przytrafiło?
- Miałem nadciągnięte wiązadła i naruszoną torebkę stawu skokowego.
Przed tą rundą trener Mandrysz na łamach naszej Gazety krótko scharakteryzował wszystkich piłkarzy. O Panu mówił m.in., że "przynosi Pan szczęście drużynom, których barwy reprezentuje".
- Można tak powiedzieć. Z II ligi do ekstraklasy awansowałem 3 razy, teraz z RKS Fameg będzie 4., a z III do II ligi - 2 razy. Niestety, przeżyłem też 2 spadki z ekstraklasy.
Ile meczów zaliczył Pan w I lidze?
- W 49 spotkaniach zdobyłem 9 bramek.
A jak Pan trafił do Radomska?
- Po powrocie do kraju miałem propozycje z Ceramiki Opoczno, ale zadzwonił pan Andrzej Włodarek i zaproponował mi przyjazd do Radomska na niewiążące rozmowy. Co do warunków kontaktu dogadałem się z prezesem Tadeuszem Dąbrowskim i tak zostałem piłkarzem RKS Fameg, czego absolutnie nie żałuję, gdyż zawsze wolę grać o wyższe cele niż tylko być w środku tabeli.
Ma Pan swoją kartę zawodniczą na ręku?
- Nie, ale się tym nie przejmuję. Jestem wypożyczony ze Śląska Wrocław do końca sezonu, a co będzie później, to czas pokaże.
Jak układa się Panu współpraca z trenerem Mandryszem?
- Trener Mandrysz sam jest niezłym piłkarzem i rozumie doskonale wszystkie tajniki futbolu. Na pewno jest dobrym fachowcem. Nie można złego słowa powiedzieć na temat jego pracy, skoro drużyna zajmuje 2. miejsce w tabeli, które premiowane jest awansem do ekstraklasy.
Nasza publiczność jest chyba dość wymagająca?
- Tak. Kibice są po to, aby drużynę wspierać w najtrudniejszych momentach. W Radomsku, gdy jest 0:0, pojawiają się różne, nawet niecenzuralne okrzyki pod naszym adresem. Ale wydaje mi się, że wszystko wróci do normy, kiedy w Radomsku będzie I liga.
Który z sezonów był dla Pana najlepszy?
- Nigdy nie staram się schodzić poniżej pewnego pułapu. Wydaje mi się, że najlepszy był ten, w którym m.in. z Wojtkiem Małochą wywalczyliśmy awans do I ligi.
Jak na razie zdobył Pan dla RKS Fameg 4 gole. Ile bramek zamierza Pan jeszcze zdobyć?
- Na pewno chciałbym jak najwięcej. Zostały jeszcze 4 spotkania i mam nadzieję, że trochę dorzucę do swojego dorobku.
Przed nami cztery bardzo trudne mecze. Jak Pan ocenia szanse RKS Fameg na awans do ekstraklasy?
- Przed nami derby z GKS Bełchatów i ŁKS Łódź oraz mecze z kontrkandydatami do awansu, a więc z KSZO Ostrowiec Świętokrzyski i Górnikiem w Polkowicach. W tych spotkaniach każdy wynik jest możliwy. Ale skoro gramy tak dobrze, choć może nie widowiskowo, gdyż nie strzelamy po 4,5 goli, to powinno być dobrze. Częściej jesteśmy o tę jedną bramkę lepsi od przeciwników i zdobywamy kolejne 3 punkty. Co z tego, że będziemy grać widowiskowo, jak będziemy remisować.
Ile czasu zamierza Pan jeszcze bawić się w piłkę nożną?
- Dopóki zdrowie na to pozwoli, to będę się starał wykonywać to, co wykonuję najlepiej.
A czym zajmie się Pan po zakończeniu kariery?
- Będziemy chcieli z żoną otworzyć jakiś sklep, bo z czegoś trzeba żyć. Chociaż pozostania przy futbolu też nie wykluczam. Zobaczymy, jak się wszystko potoczy.
Mieszka Pan z rodziną w Radomsku?
- Nie. Rodzina na te pół roku została w Warszawie, przecież dopiero co wróciliśmy z Izraela i nie chciałem Adriana przerzucać tak ze szkoły do szkoły.
Jak często odwiedza Pan najbliższych?
- W tym czasie, kiedy mecze rozgrywane były co 3 dni, akurat miałem nogę w gipsie i przez 10 dni byłem w domu. Staram się przynajmniej raz na 2 tygodnie odwiedzać rodzinę. W tym czasie chcę dać z siebie jak najwięcej dzieciom i żonie, bo niełatwo jej samej wychowywać dwóch synów.
Czym interesuje się Pan poza piłką nożną?
- Lubię dobrą muzykę, ciekawe filmy, fajne książki. Teraz mam na to dużo czasu. Przy dzieciach tak bardzo się nie odpoczywa.

Rozmawiał
Dariusz Kempski

Lider znów w Radomsku
RKS Fameg - GKS Bełchatów 4:1 (1:0)
1:0 45 min. Jóźwiak
2:0 66 min. Mandrysz
3:0 76 min. Kalita z rzutu karnego
3:1 79 min. Patalan
4:1 88 min. Folc
RKS Fameg: Kozik - Kowalski, Prokop, Lewandowski - Jóźwiak (78 Dziuba), Kalita, Leszczyński, Jelonkowski, Mandrysz (73 Dopierała) - Folc, Kowalczyk.
GKS: Ptak - Kaczmarek, Wilczok, Szkudlarek - Popek (72 Drąg), Kaczmarek, Nocoń, Konkiewicz (69 Marzec), Nowicki, Zimoch (46 Cheda) - Brosz, Patalan.
Żółte kartki: Lewandowski, Kowalski, Prokop, Mandrysz (RKS) i Szkudlarek, Nowicki, Brosz, Patalan.
Czerwona: Brosz w 90 min. za drugą żółtą (GKS).
Sędziował: Piotr Maurek z Krakowa.
Widzów ok. 3,5 tys.

Mecz z GKS Bełchatów był bardzo ważny dla zespołu RKS. Wygrana gospodarzy miała zbliżyć zespół z Radomska do upragnionego awansu. Ponadto w świetle skandalu rozgrywanych wcześniej spotkań ekstraklasy, gdzie pierwszoligowcy oskarżeni są o fingowanie gry i wyników. Spekulowano również na łamach prasy, czy mecz w Radomsku nie będzie "ułożony" dla potrzebującego punktów RKS. Na szczęście wszystkie spekulacje i wydumane opinie przedmeczowe wzięły w łeb, bo na boisku zespołem bezapelacyjnie lepszym o klasę od swego rywala okazał się RKS Fameg. Gospodarze od pierwszej minuty zdecydowanie zaatakowali i próbowali zmusić do błędu skomasowaną obronę gości. Taktyka GKS była prosta, polegała na wzmocnionej defensywie i wysuniętym do przodu jednym napastniku. Goście długo skutecznie odpierali ataki miejscowych. Już w 4 minucie gry bliski zdobycia gola był Bogdan Jóźwiak, jednak jego strzał sparował Ptak. Bramkarza gości próbowali pokonać Lewandowski, Mandrysz, Folc, Kowalczyk, ale golkiper gości nie dawał się zaskoczyć. Dopiero tuż przed gwizdkiem sędziego na przerwę w potwornym zamieszaniu w polu karnym gości Bogdan Jóźwiak silnym strzałem ulokował piłkę w bramce.
Image
Image
Była tzw. "bramka do szatni", której nie lubią piłkarze, ale gospodarze w pełni na nią zasłużyli.
Druga połowa rozpoczęła się ponownie pod dyktando miejscowych, którzy za wszelką cenę dążyli do zdobycia drugiego gola. W 66 minucie po akcji prawą stroną boiska Piotr Mandrysz zdecydował się na strzał na bramkę Ptaka, Popek niefortunnie interweniował i wepchnął piłkę do własnej bramki. Po zdobyciu gola radomszczanie prowadząc już 2:0 zaczęli grać spokojniej i kontrolować przebieg wydarzeń na boisku. W 76 minucie Szkudlarek sfaulował w polu karnym Marcina Folca i Kalita pewnie wykorzystał rzut karny zdobywając trzeciego gola. Chwilę dekoncentracji młodego bramkarza RKS Damiana Kozika, który zastąpił pauzującego za czerwoną kartkę Borkowskiego wykorzystał Patalan strzelając w 79 minucie honorową bramkę dla gości. Poza tym jednym błędem bramkarz RKS grał poprawnie. Bramka strzelona przez GKS była jedną z dwóch sytuacji wykorzystanych przez gości do zdobycia gola w całym meczu. Przed przerwą w 33 minucie piłka po strzale Marka Nowickiego trafiła w poprzeczkę. Przewagę zespołu RKS w całym spotkaniu sfinalizował Marcin Folc, który w 88 minucie ładnym technicznym strzałem zdobył czwartą bramkę dobijając rywala. Cały zespół gospodarzy w przeciwieństwie do występu w Gorzycach zagrał z ogromną determinacją i wolą zwycięstwa wykorzystując swoje możliwości piłkarskie. Po tym zwycięstwie gospodarze są o krok od awansu do ekstraklasy.
Następne spotkanie RKS rozegra w Łodzi 9 czerwca (sobota) o godz. 16.30 z ŁKS Łódź. W środę 13 czerwca o godz. 17.00 RKS będzie gościł KSZO. Mamy nadzieję, że po tym meczu będzie w Radomsku piłkarskie święto z racji awansu do ekstraklasy.

Jerzy Strzembosz

Po meczu z GKS powiedzieli...

Adam Mażysz trener gości
- Przegraliśmy trochę za wysoko. Gdybyśmy przegrali jedną bramką, to byłbym zadowolony. Jeżeli byśmy zagrali w drugiej połowie tak, jak w pierwszej, to ten wynik byłby całkiem inny, ale panowie, nie ukrywajmy - jeżeli z podstawowego składu wyskakuje sześciu zawodników, to niestety drużyna gra, tak jak widzieliśmy to dzisiaj. Jeżeli miałbym do dyspozycji wszystkich piłkarzy, na pewno postawilibyśmy RKS Fameg warunki trochę większe i wynik byłby inny.

Piotr Mandrysz trener gospodarzy
- Cieszę się, że udało nam się odnieść przekonujące zwycięstwo. Uważam, że w każdym elemencie gry byliśmy dzisiaj zespołem lepszym. Tradycyjnie na początku spotkania mieliśmy kilka znakomitych sytuacji, których nie potrafiliśmy wykorzystać. Wzięło się to z tego, że nie mogliśmy popełnić żadnego błędu. Ta presja ciążyła na piłkarzach i dopiero bramka na 1:0 tuż przed zakończeniem pierwszej połowy pozwoliła im troszeczkę uspokoić poczynania. Przy stanie 2:0 sytuacja na boisku była przez mój zespół opanowana i chłopcy stworzyli kilka takich akcji, na które ich stać. Potrafili utrzymywać się przy piłce, przenosili ciężar gry na drugą stronę, w konsekwencji padły następne bramki. Cieszę się z - moim zdaniem - udanego debiutu młodego bramkarza Dariusza Kozika. Przyszłość należy do niego, a błąd, który popełnił, zdarza się każdemu bramkarzowi. Na szczęście przy wyniku 3:0 przeszedł on bezboleśnie. Z tego, co się orientuję, to mamy w tej chwili 8 punktów przewagi, 3 spotkania do końca sezonu. Można powiedzieć, że uczyniliśmy milowy krok ku temu, aby wszystkim kibicom i sobie też sprawić tę niespodziankę, o której od dawna marzyliśmy.

Artur Prokop obrońca RKS Fameg
- Wydaje mi się, że wygraliśmy zasłużenie. Przewagę mieliśmy przez całe spotkanie. Uważam, że konsekwencją tej przewagi były cztery zdobyte bramki. W pierwszej połowie mieliśmy więcej okazji, których - niestety - nie udało się wykorzystać. Na pewno bardzo pomogła nam bramka Bogdana Jóźwiaka, zdobyta tuż przed zejściem do szatni - i to ustawiło spotkanie. Po przerwie padł drugi gol, a następne były konsekwencją tego, że Bełchatów musiał się odkryć.

Radosław Wróblewski kibic RKS Fameg:
- Wreszcie obejrzeliśmy dzisiaj naprawdę ładne widowisko. Praktycznie przez cały mecz mieliśmy zdecydowaną przewagę, choć dość długo nie mogliśmy rozwiązać worka z bramkami, a sytuacje ku temu były. Na pewno bramka zdobyta przez Bogdana Jóźwiaka uspokoiła nieco sytuację na boisku i kibiców na stadionie. Mimo to dążyliśmy do zdobycia kolejnych goli i na szczęście to się nam udało. Obawiałem się nieco postawy debiutującego w II lidze dziewiętnastolatka Damiana Kozika. Ale muszę powiedzieć, że bronił pewnie i dobrze, choć właśnie po jego błędzie GKS zdobył honorową bramkę. Ale któż nie popełnia błędów... Mam nadzieję, że już w sobotę w meczu w Łodzi z ŁKS-em radomszczanie zapewnią sobie upragniony awans do ekstraklasy.

Notował Dariusz Kempski

_________________
Image


Ostatnio edytowany przez gosc, Czwartek, 28 Gru 2006, 04:56, edytowano w sumie 1 raz

Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: Czwartek, 28 Gru 2006, 04:48 
Offline
Master of Typer 2003
Awatar użytkownika

Rejestracja: Niedziela, 25 Sie 2002, 20:01
Posty: 240
Miejscowość: Radomsko
Historyczny awans
RKS Fameg w ekstraklasie
ŁKS Łódź - RKS Fameg 1:2 (0:0)
0:1 63 min. Kowalczyk
1:1 70 min. Żuberek
1:2 90 min. Kalita
ŁKS: Kikowski - Napierała, Smoliński (66 Rodrigo Nascimento), Sierant - Julcimar, Krysiak, Kucz, Łabędzki, Błażejewski (74 Golański) - Grad (83 Polewczak), Żuberek.
RKS Fameg: Borkowski - Myśliński, Prokop, Lewandowski - Jóźwiak (71 Dziuba), Dopierała, Leszczyński, Jelonkowski, Kalita - Folc (77 Jakóbczak), Kowalczyk (90 Tomasiak).
Żółte kartki: Łabędzki (ŁKS) i Myśliński, Dopierała (RKS).
Sędziował: G. Szymański z Kielc.
Widzów: ok. 7000.

Na dwie kolejki przed zakończeniem rozgrywek o mistrzostwo II ligi piłkarze RKS Fameg Radomsko zwycięstwem nad ŁKS w Łodzi wywalczyli historyczny dla Radomska awans do ekstraklasy. Było to bardzo ważne spotkanie dla obu zespołów, bowiem łodzianie walczyli o utrzymanie drugoligowego bytu, a piłkarze z Radomska w przypadku zwycięstwa mieli zapewniony awans do ekstraklasy. Poza dużą stawką meczu również znaczenie emocjonalne miał fakt, że w zespole RKS gra kilku łodzian, którzy w przeszłości reprezentowali barwy ŁKS.
Radomszczanie od początku zaatakowali, grając ofensywnie, natomiast gospodarze - niczym wytrawny bokser schowany za podwójną gardę - czekali na okazję do kontry. Trzeba przyznać, że kontry ŁKS były bardzo niebezpieczne i gdyby łodzianie grali bardziej skutecznie, to oni mogli objąć prowadzenie. Jednak zawsze na przeszkodzie w zdobyciu gola w tej części gry stawał dobrze broniący Borkowski, który sparował kolejno strzały Grada, Kucza i Żuberka. RKS w pierwszej połowie miał dwie sytuacje do zdobycia gola. W 16. minucie Lewandowski wrzucił piłkę w pole karne, Kowalczyk nie trafił głową w piłkę, a Jelonkowski wprawdzie trafił do siatki rywala, ale był na pozycji spalonej. W 21. minucie Prokop strzelał z 26 metrów z rzutu wolnego. Piłka odbiła się po drodze od jednego z obrońców ŁKS i zmierzała pod poprzeczkę, ale bramkarz gospodarzy zdołał ją sparować na rzut rożny. Do przerwy RKS przeważał, ale akcje ofensywne gości kończyły się z reguły przed polem karnym ŁKS.
Po zmianie stron zespołem atakującym nadal byli goście. Ich akcje były bardziej płynne i groźne, ale w 55. minucie bliski zdobycia gola był ŁKS. Żuberek znalazł się w pozycji sam na sam z golkiperem gości, który skutecznie interweniował. W 63. minucie, po kolejnej akcji RKS, Kalita dokładnie zagrał do wychodzącego na wolne pole Kowalczyka, który wyprzedził obrońcę ŁKS i zdobył prowadzenie do radomszczan. Po zdobyciu gola RKS opanował sytuację i dobrze rozgrywał piłkę.
Jednak w 70. minucie Jóźwiak stracił piłkę w środkowej strefie boiska. ŁKS wyprowadził kontrę lewą stroną, po której strzał Żuberka wprawdzie obronił Borkowski, ale na tyle nieskutecznie, że wypuszczoną futbolówkę z rąk ponownie przejął Żuberek i z bliska strzelił. Stojący w linii bramkowej Lewandowski nie zdołał wybić piłki z pustej bramki. ŁKS doprowadził do wyrównania i skomasował obronę, dążąc do utrzymania korzystnego dla siebie rezultatu. Radomszczanie dążyli uparcie do zdobycia trzech punktów. Szczęście dopisało w 90. minucie. Kalita wykonywał rzut wolny z około 30 metrów i strzelił na bramkę Kikowskiego. Silnie bita piłka przeleciała obok obrońców ŁKS i napastników gości i wylądowała w siatce obok zaskoczonego Kikowskiego. Za chwilę sędzia zakończył mecz, a cały zespół RKS Fameg wraz z działaczami i kibicami zatańczył na środku boiska taniec zwycięstwa i historycznego awansu do pierwszej ligi.
Serdecznie gratulujemy piłkarzom, grającemu trenerowi Piotrowi Mandryszowi - jest on pierwszym grającym trenerem na tym szczeblu rozgrywek, który wprowadził zespół do ekstraklasy. Gratulacje również dla v-ce prezesa ds. piłki nożnej Tadeusza Dąbrowskiego, który był siłą napędową w osiągnięciu tego celu, a także dla wszystkich działaczy, sympatyków klubu i wiernej radomszczańskiej publiczności, która licznie towarzyszyła poczynaniom RKS niemal we wszystkich spotkaniach w Radomsku i na wyjazdach. Zespół RKS wywalczył awans na dwie kolejki przed zakończeniem rozgrywek i może spokojnie myśleć o starcie w ekstraklasie, a władze miasta dołożą wszelkich starań, aby prace remontowe stadionu przy ulicy Brzeźnickiej mogły zakończyć się w zaplanowanym terminie, tj. przed rozpoczęciem ligowych rozgrywek w lipcu. Czasu pozostało niewiele.
W następną niedzielę 17 czerwca o godz. 17.00 RKS zagra w Polkowicach z Górnikiem, a wcześniej 13 czerwca w środę o godz. 17.00 w Radomsku z KSZO Ostrowiec Świętokrzyski, który również wywalczył awans.
Jerzy Strzembosz

RKS Fameg mistrzem II ligi
RKS Fameg - KSZO Ostrowiec Świętokrzyski 2:0 (2:0).
1:0 Jóźwiak 34 min.
2:0 Jelonkowski 41 min.
RKS Fameg: Borkowski - Nowak, Prokop, Lewandowski - Leszczyński, Jóźwiak, Mandrysz (65 Dopierała), Kalita, Pluta (78 Stalmach) - Jelonkowski, Kowalczyk (90 Dąbrowski).
KSZO: Kapsa - Lasocki, Wróbel (45 Szarnecki), Sobczyński - Toborek, Krawiec, Nocoń, Grębowski, Kowalski - Cichoń (84 Więzik), Pikuta (46 Karvelis).
Żółte kartki: Mandrysz (RKS) i Krawiec, Nocoń, Karvelis (KSZO).
Sędziował: M. Mikołajewski z Ciechanowa.
Widzów: 5000.

RKS Fameg Radomsko - pokonując na własnym boisku drugiego beniaminka ekstraklasy KSZO Ostrowiec Świętokrzyski - zdobył mistrzostwo II ligi i w ten sposób udowodnił także malkontentom piłki nożnej, że w przekroju całych rozgrywek był zespołem grającym równo, a w konsekwencji najlepszym, i w pełni zasłużył na awans.
Image
Początek spotkania należał jednak do gości, którzy - imponując wzrostem zawodników - wygrywali większość pojedynków główkowych, a ponieważ umiejętnie zawężali plac gry, podopiecznym trenera Mandrysza niewiele wynikało z optycznej przewagi. Goście kilkakrotnie z rzędu wykonywali nawet rzuty rożne i w 11. minucie Pikuta omal nie pokonał strzałem z rzutu wolnego Borkowskiego. Jednak w 16. minucie bliscy zdobycia gola byli gospodarze, ale silny strzał Kowalczyka minimalnie minął słupek bramki gości. W 26. minucie kapitalnym uderzeniem pod poprzeczkę popisał się Krawiec, ale skutecznie i efektywnie interweniował Borkowski.
Image
Wydawało się, że na rozstrzygnięcie przyjdzie poczekać licznie zgromadzonej publiczności do drugiej połowy. Tak się jednak nie stało. W 34. minucie akcję lewą stroną boiska rozpoczął reprezentacyjny junior, grający pierwszy mecz od pierwszej minuty, Sebastian Pluta, który dośrodkował w pole karne. Piłkę przejął Bogdan Jóźwiak i "strzałem życia" zdobył pierwszą bramkę.
Image

Na trybunach radomszczańskiego stadionu wybuchł szał radości.
Image
Image
Przepiękny gol strzelony z około 25 metrów! Od tej chwili niesiony dopingiem zespół gospodarzy uzyskał przewagę. W 38. minucie po dośrodkowaniu Jóźwiaka celnym uderzeniem piłki głową popisał się Jelonkowski, który zdobył drugą bramkę. Po przerwie, chociaż piłkarze obu zespołów nie zdołali już strzelić gola, mecz był nadal ciekawy i prowadzony w szybkim tempie, przy kontrolowaniu przebiegu wydarzeń przez radomszczan. Tuż przed końcowym gwizdkiem arbitra Radosława Kowalczyka zastąpił z numerem "40" na koszulce wiceprezes Tadeusz Dąbrowski, potwierdzony do gry przez PZPN, ale występ tego, który stworzył potęgę piłki w Radomsku, był symboliczny. Prezes zdołał jedynie dotknąć piłki i arbiter zakończył mecz. Radości kibiców, piłkarzy, działaczy i sympatyków klubu nie było końca. Mistrzostwo i awans fetowano w obecności władz miasta i oficjeli przed Miejskim Domem Kultury do późnych godzin wieczornych. Raz jeszcze gratulujemy historycznego awansu do I ligi.

Image
Image
Image
Image
Image

:P

Po meczu z KSZO powiedzieli...

Sławomir Majak były piłkarz RKS Radomsko i reprezentacji Polski
- Szczerze mówiąc spodziewałem się dzisiaj remisu, ale nasi piłkarze bardzo poważnie podeszli do tego meczu. Chcieli ostatni występ na własnym boisku zaakcentować wyraźnie, odnosząc zwycięstwo. To im się udało. Mogę tylko pogratulować awansu.

Jacek Krzynówek były piłkarz RKS Radomsko, reprezentant Polski
- Na pewno był to przedsmak I ligi. Padły bardzo ładne bramki, które strzelali nasi piłkarze. Dzisiejsze widowisko stało na pierwszoligowym poziomie.

Mariusz Czerkawski radomszczanin, kibic RKS Fameg, hokeista New York Islanders, reprezentant Polski
- Super mecz, bardzo ciekawy, emocjonujący i przyjemny. Najważniejsza jest wygrana z również pierwszoligowcem. Chłopcy naprawdę dali z siebie wszystko i zwyciężyli zasłużenie. Potwierdzili tym samym, że RKS Fameg w tym sezonie w II lidze był najlepszy. Chciałem w tym miejscu pogratulować historycznego awansu i życzyć utrzymania w ekstraklasie w kolejnych sezonach.

Krzysztof Tochel trener KSZO Ostrowiec Świętokrzyski
- Przede wszystkim chciałem złożyć gratulacje młodemu i ambitnemu trenerowi, który wywalczył awans. Myślę, że w zupełności na to zasługuje. Nie wiem tylko dlaczego chciał mnie dobić na tym boisku, ale to już jego sprawa. Co do oceny meczu. Spotkanie mogło się podobać kibicom, stało na wysokim poziomie, akcje były pod jedną i pod drugą bramką. Przyjechaliśmy bez dwóch czołowych napastników i dlatego taktyka gry była taka, a nie inna. Chcieliśmy grać z kontry, a w tym upale liczyłem, że w drugiej połowie, tak jak to było w Ostrowcu, damy radę. Dlatego też ubrałem się na żółto, żeby być liderem, ale zapomniałem, że barwy Radomska są żółte. Celem, jaki mi postawiono, było wygrać wojnę, a nie bitwę. Przegraliśmy dzisiaj bitwę, ale wygraliśmy wojnę. Chciałem powiedzieć, że KSZO ma najmniej porażek z wszystkich drużyn. Wydaje mi się, że przegrana z tak doskonałą drużyną jak Radomsko nie jest dyshonorem.

Piotr Mandrysz trener RKS Fameg
- Jestem niezmiernie szczęśliwy, że udało nam się zakończyć rozgrywki na pierwszym miejscu. Scenariusz potoczył się tak, że w dniu dzisiejszym spotkały się dwa zespoły, które zapewniły sobie awans do ekstraklasy. W związku z tym można było rozegrać mecz bez zbędnego obciążenia psychicznego. Myślę, że spotkanie stało na dobrym, a fragmentami na bardzo dobrym poziomie. Gra była już poukładana, tak jak to jest w I lidze. Uważam, iż z przebiegu spotkania zasłużyliśmy na zwycięstwo. Stworzyliśmy więcej stuprocentowych sytuacji. Udało nam się do przerwy zdobyć dwa gole, zresztą myślę, że gol Bogdana Jóźwiaka mógłby być okrasą każdego stadionu. Nie pozostaje mi nic innego, jak tylko podziękować moim piłkarzom, bo przed spotkaniem, tak jak trener gości, mieliśmy podobny problem. Najważniejszą kwestią było odpowiednie umotywowanie i zmobilizowanie zawodników, aby wykrzesali resztki sił i zaprezentowali się z jak najlepszej strony. Myślę, że jest to bardzo przyjemna niespodzianka. Chcieliśmy dla naszych kibiców wygrać. Mogę tylko powiedzieć, że pewnym osobom, którym przeszkadzało to, iż jestem trenerem, utarłem nosa. Jestem niezmiernie szczęśliwy, że moja pierwsza praca zakończyła się aż tak dużym sukcesem.

Tadeusz Dąbrowski wiceprezes ds. piłki nożnej RKS Fameg
- Umowa z Famegiem jest przedłużona i podpisana na warunkach korzystnych, (nie będę mówił, że bardzo korzystnych) dla klubu. Dla Famegu umowa jest również korzystna. Promocja w I lidze będzie dość znamienna. Uważam, że jest to bardzo ważne dla tego zakładu, a przede wszystkim dla miasta.

Artur Kowalski obrońca RKS Fameg
- Myślę, że 2:0 to najmniejszy wymiar kary. Uważam, że ta gra i ten wynik przypieczętowały nasz pewny awans.

Rafał Dopierała pomocnik RKS Fameg
- Wydaje mi się, że wygraliśmy mecz zasłużenie. Jest to dla nas wielka satysfakcja, że w bezpośrednim pojedynku z drugim pierwszoligowcem okazaliśmy się lepsi. Mecz miał dwie fazy. Pierwsza do 30. minuty, kiedy było widać w naszych szeregach troszkę nerwowości, a goście mieli grę poukładaną; gdzie ciężko było się przebić i stworzyć jakąś klarowną sytuację. Natomiast po pięknej bramce Bogdana Jóźwiaka już dominowaliśmy na placu i od tej chwili właściwie wszyscy w Radomsku byli spokojni, że RKS wygra ten mecz.

Bogdan Jóźwiak pomocnik RKS Fameg
- Uważam, że już do przerwy mieliśmy bardzo dobry wynik, a spotkanie stało na wysokim poziomie. Potem trochę goniliśmy, chcieliśmy przyjąć KSZO na swojej połowie. Uważam, że przez cały czas kontrolowaliśmy wynik meczu. Jeśli chodzi o bramkę, to piłka siadła mi tak, jak nieraz na treningu i idealnie wpadła do bramki przeciwnika.

Radosław Kowalczyk napastnik RKS Fameg
- Było widać, że po zapewnionym awansie graliśmy o wiele luźniej, bez obciążeń i gra była chyba lepsza od poprzednich naszych meczy. Wcześniej graliśmy pod presją osiągnięcia dobrego wyniku. Myślę, że dzisiaj wygraliśmy zasłużenie 2:0, były ładne akcje i miłym akcentem zakończyliśmy sezon na naszym boisku.

Mirosław Kalita pomocnik RKS Fameg
- Nie pozostawiliśmy złudzeń, że to nam akurat należał się awans do I ligi z pierwszego miejsca. Przez cały czas kontrolowaliśmy przebieg wydarzeń na boisku i wygraliśmy zasłużenie.

Notował Dariusz Kempski
Fot. Ryś

Górnik Polkowice - RKS Fameg 0:0
Górnik: Kijewski - Romać, Słowakiewicz (46 Salamoński), Majewski (71 Szymański), Cal, Kamelita, Cackowski, Żarczyński, Zaraza - Kułyk, Kruszelnicki (46 Moskal).
RKS Fameg: Kozik - Nowak (81 Kowalski), Prokop, Lewandowski - Leszczyński, Stalmach (46 Dziuba), Pluta, Kalita (66 Myśliński), Dopierała - Folc, Jakóbczak.
Sędziował: G. Kasperkiewicz.
Widzów: 2000.

Mistrz II ligi godnie zakończył sezon, remisując na boisku rywala z zespołem, który ma realne szanse wywalczenia w meczach barażowych ze Stomilem Olsztyn awansu do I ligi. Mając zapewniony udział w barażach, ekipa trenera Mirosława Dragana potraktowała ostatnie spotkanie ulgowo, grając w nieco rezerwowym składzie, a że rywal przyjechał do Polkowic w roli mistrza II ligi i nowo kreowanego pierwszoligowca również w nieco rezerwowym składzie, spotkanie toczyło się w przyjacielskiej atmosferze, niemal rekreacyjnie. Goście jak zwykle osiągnęli przewagę w środkowej strefie boiska za sprawą doświadczonych pomocników, ale niewiele z niej wynikało. Spotkanie za sprawą obu zespołów prowadzone było w wolnym, wakacyjnym tempie i bez większego obustronnego wysiłku. Z dystansu próbowali zaskoczyć bramkarza gości Kijewskiego - Leszczyński i Kalita, a Górnik praktycznie przez pierwsze 45 minut nie zagroził bramce RKS, strzeżonej tym razem przez młodego Damiana Kozika. Po przerwie obraz gry się nie zmienił i stroną przeważającą byli nadal goście, którzy atakowali, ale czynili to bez wiary w sukces. RKS długimi momentami nie opuszczał połowy rywala, ale napastnicy nie mieli pomysłu na sforsowanie szczelnej obrony Górnika. Bliski powodzenia był w 48. minucie Artur Prokop, po którego strzale piłka minimalnie minęła światło bramki Kijewskiego. Polkowiczanie mieli jedyną okazję do zdobycia gola w 53. minucie, ale strzelił niecelnie. Nie ma co się dziwić, szczególnie radomszczanom, którzy po trudach sezonu zwieńczonego sukcesem w postaci historycznego awansu do pierwszej ligi nie mogli wznieść się na wyżyny piłkarskiego kunsztu, który niewątpliwie posiadają. Trudno też wymagać zaangażowania gospodarzy w perspektywie czekających ich meczów barażowych o równie historyczny awans do pierwszej ligi, co wydaje się być celem do osiągnięcia przez polkowiczan.
Jeszcze raz gratulujemy mistrzostwa i awansu radomszczanom i z niecierpliwością oczekujemy na mecz inaugurujący rozgrywki pierwszoligowe w Radomsku.

Jerzy Strzembosz

Gazeta radomszczańska 2001

jakieś komentarze ?? - zapraszam
http://apswww.com/slawo/rks/phpbb/viewtopic.php?t=1817&start=0&postdays=0&postorder=asc&highlight=

_________________
Image


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: Wtorek, 2 Sty 2007, 22:18 
Offline
Master of Typer 2003
Awatar użytkownika

Rejestracja: Niedziela, 25 Sie 2002, 20:01
Posty: 240
Miejscowość: Radomsko
Rozmowa z grającym trenerem RKS Fameg Piotrem Mandryszem

Celem był awans

Jak podsumowałby Pan ten bardzo udany sezon?
- Trudno nie powiedzieć inaczej niż z pewnością był wspaniały. Fakt, że zapewniliśmy sobie awans już na 2 kolejki przed zakończeniem sezonu spowodował, iż w ostatnich spotkaniach mogliśmy grać spokojniej. Myślę, że pokazaliśmy dobry futbol. W przeciągu całego roku byliśmy najrówniej grającym zespołem. Ustrzegliśmy się jakichś większych potknięć. W związku z tym przypieczętowaliśmy awans, na który przed rokiem z pewnością nikt nie liczył, tzn. liczyły 3 osoby: prezes Tadeusz Dąbrowski, Andrzej Włodarek, który odpowiada tutaj za sprawę sprowadzenia piłkarzy i ja, jako trener. Po sprowadzeniu mnie do Radomska półtora roku temu właśnie w tym gronie odbyliśmy rozmowę, w której była mowa o walce o taki cel. Bardzo się cieszę, że udało się to osiągnąć. Jestem za to wdzięczny piłkarzom, bo to oni kreują trenera.
Po rundzie jesiennej RKS Fameg tracił do Odry Opole 5 punktów. Spodziewał się Pan tego, że przed ostatnim spotkaniem zapewnicie sobie pierwsze miejsce w tabeli?
- Dla mnie nie było celem wywalczenie 1 miejsca. Celem był awans, a z której pozycji było nieistotne. Chciałbym przypomnieć, że 4 lata temu z Pogonią Szczecin, będąc II grającym trenerem wywalczyliśmy awans z 2 miejsca za Groclinem. Nam udało się utrzymać, a Groclinowi nie. Wierzę, że historia się nie powtórzy.
Miał Pan podpisany kontrakt do końca sezonu 200/2001. Czy zostanie on przedłużony?
- Taka jest wola dwóch stron, prezesa i moja. Oczywiście I liga stawia określone wymagania, tak w sferze organizacji klubu, jak i w sferze finansowej. Jeżeli te sprawy będą załatwione na poziomie satysfakcjonującym, to z pewnością tak się stanie.
Będzie Pan w dalszym ciągu grającym trenerem, czy też zawiesi Pan już buty na kołku?
- W tej chwili na 90 procent mogę powiedzieć, że nie będę już grał.
Jakie zmiany nastąpią w składzie RKS Fameg?
- Z pewnością potrzebne są uzupełnienia składu o dwóch obrońców. I to bynajmniej nie dlatego, że nasza defensywa spisywała się być może troszkę poniżej oczekiwań, bo przecież na grę defensywną składa się postawa zespołu. Niemniej trzeba zwiększyć rywalizację w grze obronnej. W tym celu z pewnością trzeba sprowadzić dwóch defensorów. Jeżeli ja mam nie grać to potrzebny jest zastępca i z pewnością do przodu przydałby się jeden napastnik, który sprosta wymaganiom I ligi.
Wszyscy piłkarze, którzy wywalczyli awans zostaną w klubie?
- Największy problem mamy z Arturem Prokopem i Mirosławem Kalitą. Wiadomo, że ci piłkarze byli wypożyczeni, więc trzeba będzie ich wykupić. Inna rozmowa jest w przypadku klubów drugoligowych, a inna w przypadku pierwszoligowych. Z pewnością fakt wywalczenia awansu spowoduje, że właściciele tych kart zawodniczych mogą podyktować ceny, na które nas nie będzie stać. Wiadomo, że nie jesteśmy potentatem finansowym. Tutaj realnie zakłada się budżet i realizuje się go. Dlatego trudno powiedzieć. Natomiast jest taka wola klubu, aby nikt z piłkarzy nie odszedł, chyba że ktoś chce.
Którzy z piłkarzy, oprócz Pana, wnieśli największy wkład w ten awans?
- Każdy wniósł cząstkę i trudno tutaj ich nie docenić. Natomiast z pewnością piłkarze, którzy rozegrali największą liczbę spotkań w podstawowym składzie byli zawodnikami wiodącymi i oni mają największy wkład. Chcąc ich wyliczyć, to można spojrzeć w statystykę. Ja nie dzielę piłkarzy na lepszych i gorszych. Każdy wkłada swoją cząstkę, taką jakie umiejętności i jaką pracę wykonuje. Byłbym złym trenerem, gdybym ich wyróżniał w ten sposób.
Czy wiadomo już, co będzie robił zespół w przerwie między rozgrywkami?
- Tak. Po ostatnim meczu z Górnikiem w Polkowicach udaliśmy się na dwutygodniowe urlopy. Spotykamy się 2 lipca. Po tygodniowych przygotowaniach na własnym obiekcie wyjeżdżamy na 10 dni do Kuźni Raciborskiej. Obóz jest w tym terminie, powinien być szybciej, ale z racji braku bazy treningowej wyjedziemy dopiero wówczas. Wiadomo, że nasza płyta będzie przechodzić modernizację. W związku z tym musimy szukać dobrych boisk. Tam mamy zapewnione takie warunki. Dlatego też wrócimy na własne śmieci na 3 dni przed pierwszym spotkaniem. W okresie przygotowawczym mamy zapewnionych silnych sparing-partnerów, a będą nimi kolejno: 7 lipca - ŁKS Łódź, 10 - Zagłębie Sosnowiec, 12 - Górnik Zabrze, 14 - Odra Wodzisław i 16 - Włókniarz Kietrz. W drodze powrotnej z Kuźni Raciborskiej zagramy z czwartoligową Unią Bieruń Stary, z której pozyskaliśmy Damiana Kozika i Pawła Stalmacha.
Jaki cel wyznaczono drużynie RKS Fameg na przyszły sezon?
- Myślę, że cel jest jeden - chcemy się utrzymać. Wiadomo, że zespoły walczące o utrzymanie będą chciały zająć co najmniej 5 miejsce od końca. Tabela jest bardzo spłaszczona. Wyłączając 3-4 pierwsze czołowe drużyny, każdy może wygrać z każdym. Trudno zakładać cokolwiek - czy to będzie miejsce w środku tabeli, czy też w ogonie. Wahania formy, czy też wpadki w trakcie rozgrywek mogą zadecydować o obsunięciu się w tabeli bądź wywindowaniu w górę.
Rozmawiał Dariusz Kempski

Rozmowa z wiceprezesem ds. piłki nożnej RKS Fameg Tadeuszem Dąbrowskim

Utrzymać zespół w ekstraklasie

Spodziewał się Pan, że po rundzie jesiennej tracąc 5 punktów do Odry Opole, już przed ostatnim meczem zapewnimy sobie pierwsze miejsce w tabeli?
- Zdobyliśmy awans do ekstraklasy 2 kolejki przed zakończeniem rozgrywek i to było najważniejsze, a zwycięstwo z KSZO Ostrowiec Świętokrzyski spowodowało, że nasza przewaga nad nimi wzrosła do 5 punktów. W bezpośrednim spotkaniu udowodniliśmy, że jesteśmy zespołem lepszym. W ogólnym rozrachunku wygraliśmy II ligę. Nie chciałbym wracać do meczu z Odrą Opole, po którym sytuacja mogłaby być rozwiązana. Wygrywając w Opolu prawdopodobnie bylibyśmy już w ekstraklasie, mielibyśmy 10 punktów przewagi nad trzecią Odrą i ta rywalizacja by się zakończyła. Wracając do pana pytania. Przed rundą wiosenną prorokowałem, że Odra jest pewnym kandydatem do awansu. Okazało się, że nie znam się za dobrze na piłce nożnej, ale pomyliłem się tylko dlatego, że Odra w przekroju całej rundy nie zasługiwała na awans. Uważam, że tyle porażek i straconych punktów przez Odrę nie predysponowało jej do włączenia się do walki o bezpośredni awans, a co najwyżej do baraży z 3 miejsca. W ostatnim momencie przegrali nawet walkę o te baraże.
Czy kontrakt z trenerem Mandryszem zostanie przedłużony?
- Tak, zostanie.
Którzy z piłkarzy, oprócz trenera Mandrysza, wnieśli największy wkład w awans do ekstraklasy?
- Cały zespół, ale pozycja Piotra Mandrysza w drużynie była niekwestionowana z racji trenera i zawodnika. Bardzo dobrą i równą formę prezentował Zdzisław Leszczyński. W mojej ocenie nasz najlepszy zawodnik Mirek Kalita udowodnił, że jest wartościowym piłkarzem strzelając 11 bramek, a więc najwięcej z całego zespołu. Słabszą rundę miał na pewno Radek Kowalczyk, bo jego predyspozycje są bardzo duże. To udowodnił w kilkunastu meczach, ale nie oceniam źle jego gry. Może liczyłem na troszkę więcej. Ale na pewno cały zespół dał z siebie wszystko. Cieszę się z tego, że mamy w zanadrzu kilku młodych piłkarzy, którzy będą walczyć o miejsce w drużynie.
Jak będzie przebiegać remont stadionu? Czy przed inauguracją sezonu 2001/2002 po drugiej stronie trybun zamontowane będą krzesełka?
- Tak. Foteliki, które zostaną tam zamontowane mamy już od dłuższego czasu. Tylko chcieliśmy, aby ludzie jeszcze w tym sezonie zaoszczędzili trochę pieniędzy i daliśmy im możliwość chodzenia na końcówkę rundy wiosennej po 10 zł na miejsca stojące. Planujemy również przed pierwszym meczem otworzyć trybunę na miejsca stojące, która powstanie za bramką od ulicy Brzeźnickiej. Ponadto wyremontujemy szatnie i powiększymy zaplecze organizacyjne, czyli będziemy chcieli stworzyć dodatkowe miejsca na konferencje prasowe i do spokojnego spędzania czasu przed meczem przez ludzi, którzy będą przyjeżdżać z całej Polski.
Czy wszyscy piłkarze, którzy wywalczyli awans zostaną w zespole?
- Większość z nich na pewno zostanie, bo obiecałem, że z tego sukcesu będziemy cieszyć się wspólnie. Ale na pewno rywalizacja w zespole będzie bardzo duża. Umowy nie będą przedłużone z Tomasiakiem i Kazimierowiczem, którzy nie przebili się do składu. Pierwszym z nich zainteresowana jest Odra Wodzisław. Natomiast Jakóbczak był wypożyczony i nie w pełni nas zadowolił.
A czy do kadry dołączą nowi piłkarze?
- Powiem tylko pozycjami. Bramkarz, ostatni stoper, skrajny obrońca, środkowy pomocnik i napastnik.
Fameg w dalszym ciągu będzie strategicznym sponsorem?
- Umowa z Famegiem jest podpisana i przedłużona na warunkach korzystnych, nie będę mówił, że bardzo korzystnych dla klubu. Dla Famegu chyba umowa również jest korzystna. Promocja, wizytówka zakładu w I lidze będzie dość znamienna. Uważam, że jest to bardzo ważne dla Famegu i przede wszystkim dla miasta.
Jaki cel wyznaczył zarząd klubu drużynie na następny sezon?
- Przede wszystkim utrzymać zespół w ekstraklasie. Zrobimy wszystko, aby drużyna nie występowała w najwyższej klasie rozgrywkowej tylko przez 1 sezon, a co najmniej przez następne 20 lat.
Rozmawiał Dariusz Kempski

Zdaniem piłkarzy

Artur Kowalski
- Skuteczna gra poparta dobrą obroną i udany finisz rozgrywek nie pozostawiły złudzeń, może poza pewnym momentem w pierwszej rundzie, że jesteśmy murowanym faworytem do awansu. To się potwierdziło wiosną.

Radosław Kowalczyk
- Od początku rozgrywek graliśmy dobrze. W pierwszej rundzie graliśmy chyba troszkę równiej. Natomiast na wiosnę zdarzyły nam się słabsze mecze. Myślę, że to było wynikiem presji i tym, że graliśmy z zespołami, które nie chciały spaść z II ligi. Tak więc runda wiosenna była o wiele trudniejsza od jesiennej. Swoją grę oceniam dobrze. Chyba wypadłem dobrze. W pierwszej rundzie do momentu złapania kontuzji grałem dobrze. Miałem naderwane wiązadła. Przetrenowałem okres przygotowawczy i na wiosnę grałem w miarę równo. Można się było po mnie spodziewać strzelenia większej liczby bramek, ale najważniejsze, że zespół wygrywał, a kto strzela gole jest w tym momencie mniej ważne.

Mirosław Kalita
- Mimo okresów słabszej i lepszej gry RKS grał najrówniej. Wygrał najwięcej spotkań i zajął pierwsze miejsce w tabeli. Bardzo bym chciał zostać w Radomsku na przyszły sezon, ale do tego jeszcze jest daleka droga. Prezes musi podjąć rozmowy z Amiką, która musi przystać na pieniądze proponowane przez Radomsko, bo niestety moje przejście tutaj musi zakończyć się transferem definitywnym".

Bogdan Jóźwiak
- Ten sezon był jak wymarzony. Założyliśmy sobie awans do ekstraklasy i dokonaliśmy tego. To naprawdę duża rzecz. Jeśli zaś chodzi o mnie to sezon mógł być lepszy. Chociaż jestem zadowolony, bo cały czas graliśmys pod dużą presją. Dla wielu z nas, włącznie ze mną, była okazja do powalczenia o I ligę, a w przyszłym sezonie pokazania się jeszcze na boiskach ekstraklasy. To było najważniejsze, żeby jeszcze powąchać I ligę.

Rafał Dopierała
- Jeśli chodzi o grę drużyny i wyniki przez nią osiągane to można mówić tylko w samych superlatywach. Osiągnęliśmy cel jaki sobie przed sezonem wyznaczyliśmy. Awansowaliśmy do I ligi. Myślę, że cel uświęca środki. Kibice wymagali od nas troszeczkę efektowniejszej gry, ale nie zawsze da się grać na pełnych obrotach, a zdobycie tylu punktów i awans do ekstraklasy z pierwszego miejsca przy rozegraniu praktycznie 40 meczów w sezonie bardzo dobrze o nas świadczy. Jeśli chodzi o mnie, to od początku sezonu liczyłem się z tym, że przypadnie mi raczej rola zmiennika grającego trenera Piotra Mandrysza w środku pomocy. Myślę, że dzielnie sobie z tym radziłem, bo wiadomo ciężko jest grać zawodnikowi wchodzącemu na 15-20 minut w różnych sytuacjach, czasami niekorzystnych dla zespołu. Ciężko się wówczas wkomponować w atmosferę meczu. Jestem, tak jak - mam nadzieję - prezes i trener, z tej roli zadowolony i moją grę oceniam raczej pozytywnie.
Notował Dariusz Kempski


Pierwsza liga inaczej

Zarząd Polskiego Związku Piłki Nożnej zmienił w sobotę 23 czerwca system rozgrywek ekstraklasy w sezonie 2001/2002. Najważniejsza nowość, to podział szesnastu drużyn na dwie grupy po osiem zespołów.
W rundzie jesiennej drużyny grać będą w dwóch grupach A i B (każdy z każdym mecz i rewanż). W rundzie wiosennej cztery najlepsze drużyny z grupy A i B utworzą grupę mistrzowską (ponownie mecz i rewanż). Drużyny z miejsc 5 - 8 walczyć będą w grupie spadkowej (mecz i rewanż).
RKS Fameg w przyszłym sezonie będzie występował w grupie B obok Pogoni Szczecin, Legii Warszawa, Ruchu Chorzów, Amiki Wronki, Groclinu Grodzisk Wlk., Śląska Wrocław i Stomilu Olsztyn.
Drużynom po 1 etapie rozgrywek, a przed przystąpieniem do 2 etapu zostanie uwzględniona połowa zdobytych punktów. Ostateczna kolejność zespołów w tabeli będzie ustalana według liczby zdobytych punktów w poszczególnych grupach po 2 etapie rozgrywek. Dwie ostatnie drużyny w tabeli (te które zajmą dwa ostatnie miejsca w grupie spadkowej) spadają do II ligi. Zespół, który zajmie 14 miejsce w tabeli I ligi spotka się w dwóch meczach barażowych z 3 zespołem II ligi. Zespół, który zajmie 13 miejsce w I lidze spotka się także w dwóch meczach barażowych z 4 drużyną II ligi. Mistrzem Polski zostanie zwycięzca grupy mistrzowskiej. W rozgrywkach II ligi weźmie udział 20 zespołów grających w jednej grupie. Sześć ostatnich drużyn spadnie do III ligi. Pierwsze dwa zespoły II ligi awansują bezpośrednio do ekstraklasy.
W przyszłym sezonie będzie obowiązywał także nowy system premiowania zespołów ekstraklasy. Każdemu miejscu w tabeli będzie przyporządkowana określona stawka pieniężna. Warto więc będzie walczyć do końca, by zarobić więcej pieniędzy.

Gazeta Radomszczańska 2001

_________________
Image


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: Poniedziałek, 8 Sty 2007, 17:16 
Offline
Master of Typer 2003
Awatar użytkownika

Rejestracja: Niedziela, 25 Sie 2002, 20:01
Posty: 240
Miejscowość: Radomsko
RKS Fameg w drodze do I ligi

Już wkrótce rozgrywki zainauguruje I liga z nowym beniaminkiem RKS Fameg. Dziś trochę statystyki

Wyniki RKS Fameg w rundzie wiosennej

10 marca
RKS Fameg - Polar Wrocław 2:1 (1:0) (39. i 89. min Jóźwiak; 82. min R. Lis)
18 marca
Górnik Łęczna - RKS Fameg 2:1 (1:0) (4. min Timko, 83 min Bugała; 58. min Kowalczyk)
24 marca
Lukullus/Świt Nowy Dwór Mazowiecki - RKS Fameg 1:1 (25. min Reginis; 33. min Kalita)
31 marca
RKS Fameg - Włókniarz Kietrz 3:1 (3:1) (10. min Jelonkowski, 12. min Dopierała, 39. min Tumas samob.; 16. min Pawlusiński)
7 kwietnia
KS Myszków - RKS Fameg 2:3 (1:0) (16 min. Gacek, 55. min Chudy; 47. min Kowalczyk, 70. min Kalita, 76. min Jakóbczak)
13 kwietnia
RKS Fameg - Polonia Bytom 2:1 (1:0) (23. min karny Jóźwiak, 64. min Mandrysz; 48. min Galeja)
21 kwietnia
Ceramika Opoczno - RKS Fameg 1:4 (1:3) (15. min Budka; 3. 26. i 30. min Folc, 90. min Kowalczyk)
25 kwietnia
RKS Fameg - Lechia Gdańsk 4:1 (2:0) (4. i 16. min Jakóbczak, 53. min Mandrysz, 90. min Tomasiak; 46. min Preis)
28 kwietnia
Odra Opole - RKS Fameg 2:1 (2:1) (38. min Plewnia, 40. min Berliński; 6. min Prokop)
2 maja
RKS Fameg - Sta- Stalowa Wola 2:1 (1:0) (9. min Mandrysz, 87. min Kowalczyk; 82. min Majkowski)
5 maja
Lech Poznań - RKS Fameg 1:1 (0:0) (65. min Przysiuda; 67. min karny Kalita)
9 maja
RKS Fameg - Zagłębie Sosnowiec 1:0 (1:0) (19. min Stach samob.)
12 maja
Dolcan Ząbki - RKS Fameg 2:3 (2:2) (30. min Szczytniewski, 45. min Dąbrowski; 24. min Kowalczyk, 33. min Leszczyński, 73. min Jakóbczak)
19 maja
RKS Fameg - Hetman Zamość 1:0 (0:0) (47. min Jelonkowski)
26 maja
Tłoki Gorzyce - RKS Fameg 3:1 (1:0) (43. min Kusiak, 54. min Bański, 71. min Pacuła; 75. min karny Kalita)
2 czerwca
RKS Fameg - GKS Bełchatów 4:1 (1:0) (45. min Jóźwiak, 66. min Popek samobójcza, 70. min karny Kalita, 88. min Folc; 79. min Patalan)
9 czerwca
ŁKS Łódź - RKS Fameg 1:2 (0:0) (70. min Żuberek; 62. min Kowalczyk, 90. min Kalita)
13 czerwca
RKS Fameg - KSZO Ostrowiec Święt. 2:0 (2:0) (34. min Jóźwiak, 38. min Jelonkowski)
17 czerwca
Górnik Polkowice - RKS Fameg 0:0.

RKS Fameg Radomsko w kolejnych sezonach w II lidze

1995/1996 9. (18) 46 49:51 -2 13 7 14
1996/1997 10. (18) 47 37:46 -9 14 5 15
1997/1998 12. (18) 45 31:36 -5 12 9 13
1998/1999 5. (15) 47 49:33 +16 13 8 7
1999/2000 6. (24) 69 70:50 +20 20 9 17
2000/2001 1. (20) 79 63:34 +29 24 7 7
W kolejnych kolumnach: sezon, miejsce w tabeli, w nawiasie - liczba drużyn w grupie (od ubiegłego sezonu jest jedna grupa II ligi), punkty, bramki, stosunek bramek, zwycięstwa, remisy, porażki.

Strzelali dla RKS gole w II Lidze

31 bramek - Rafał Dopierała
27 - Radosław Kowalczyk
24 - Dariusz Malagowski
19 - Bogdan Jóźwiak i Sebastian Tomasiak
13 - Janusz Jelonkowski
11 - Mirosław Kalita
10 - Jarosław Chwiałkowski
8 - Marcin Folc, Krzysztof Kukulski, Robert Kurek i Grzegorz Włoch
7 - Leszek Iwanicki, Jacek Krzynówek i Piotr Mandrysz
4 - Rafał Ozga i Robert Rogan
3 - Dariusz Brytan, Konrad Horawa, Piotr Kasprzyk, Artur Lamch, Dariusz Lewandowski, Dariusz Marciniak, Andrzej Pawłowski, Andrzej Sermak i Krzysztof Złotek
2 - Krzysztof Błaszczyk, Robert Dąbrowski, Artur Grzesik, Artur Kowalski, Zdzisław Leszczyński, Jarosław Łęgowiak, Marek Nowicki, Sławomir Palacz, Rafał Popko, Iwan Stiepanow, Sławomir Twardygrosz i Mariusz Ujek
1 - Mariusz Gawlica, Arkadiusz Gondzia, Piotr Juraszek, Janusz Kaczówka, Tomasz Kazimierowicz, Krzysztof Kłosiński, Tomasz Kmiecik, Tomasz Knap, Wiesław Mak, Dariusz Michaliszyn, Mirosław Myśliński, Marcin Nowak, Artur Prokop, Romuald Solarek, Dariusz Stelmach, Krzysztof Stocki, Piotr Urbaniak i Damian Wicher
3 bramki dodatkowo za walkower ze Stalą Mielec w sezonie 1996/1997.
Bramki samobójcze: Bartoś (z Avii Świdnik), Kaczorowski (z KSZO Ostrowiec Święt.), Kowalski (z Jagiellonii Białystok), Nitecki (z Kujawiaka Włocławek), Popek (z GKS Bełchatów), Stach (z Zagłębia Sosnowiec), Tumas (z Włókniarza Kietrz) i Tyrajski (z Petrochemii Płock).
Tłustym drukiem podajemy nazwiska piłkarzy, którzy wiosną wywalczyli awans do ekstraklasy.

Kartki radomszczan

Czerwona: Tomasz Borkowski.
Żółte: Zdzisław Leszczyński 8 (1), Artur Prokop 7 (1), Artur Kowalski 7, Piotr Mandrysz 6, Mirosław Kalita 5, Janusz Jelonkowski 5, Sebastian Tomasiak 5, Marcin Nowak 4 (1), Marcin Folc 4, Rafał Dopierała 4 (2), Mirosław Myśliński 4 (1), Dariusz Lewandowski 3 (1), Bogdan Jóźwiak 2, Waldemar Jaskulski 2, Krzysztof Złotek 1, Andrzej Dziuba 1 (1), Radosław Kowalczyk 1, Tomasz Borkowski 1, Mariusz Gawroński 1, Sebastian Pluta 1.
W nawiasie kartki w Pucharze Ligi.

Co z kartkami?

Zarząd Polskiego Związku Piłki Nożnej upoważnił Prezydium do wprowadzenia zmian w regulaminie dyscyplinarnym.
Wszystko wskazuje na to, że dojdzie do rozdzielenia kar za kartki w rozgrywkach ligowych i pucharowych. Największymi krytykami dotychczasowego systemu byli trenerzy.

Mniejsze ligi

Uchwałą nr II/38 Polski Związek Piłki Nożnej wprowadził zmiany w systemie rozgrywek II, III i IV ligi.
II liga w sezonie 2002/2003 zostanie zmniejszona do 18 zespołów, co oznacza, że w zbliżających się rozgrywkach spadnie 6 drużyn. W III lidze w najbliższym sezonie wystąpi po 18 zespołów w czterech grupach, ale rok później grupy będą mogły liczyć najwyżej po 16 drużyn. W IV lidze związki regionalne (w tym PZPN) w sezonie 2001/2002 i następnych ustalą liczbę nie więcej niż dwóch grup, liczących maksymalnie po 18 zespołów.

Bilans trenera Mandrysza

II liga 61 33 12 16 101:59 +42 111
Puchar Polski 6 1 1* 4 8:12 -4 -
Puchar Ligi 8 5 2 1 11:6 +5 -
Kolejno: mecze, zwycięstwa, remisy, porażki, bramki, stosunek bramek, punkty.
* 5:4 w karnych z Górnikiem Zabrze
Ogółem RKS Fameg prowadzony przez Piotra Mandrysza rozegrał 75 spotkań, w których odniósł 39 zwycięstw, 15 remisów i doznał 21 porażek.
Osiągnięcia trenera Mandrysza:
- wprowadzenie RKS Fameg do I ligi. Żaden grający trener wcześniej nie uzyskał awansu do polskiej ekstraklasy.
- awans do ćwierćfinału Pucharu Ligi
- awans do półfinału Pucharu Polski w ubiegłym sezonie.

Mecze (w całości), minuty, bramki

1. Dariusz Lewandowski 37 (36) 3330 2
2. Zdzisław Leszczyński 37 (36) 3318 2
3. Tomasz Borkowski 36 (35) 3239 -
4. Mirosław Kalita 37 (26) 3184 11
5. Bogdan Jóźwiak 37 (24) 2927 6
6. Artur Prokop 32 (30) 2748 1
7. Piotr Mandrysz 30 (18) 2470 5
8. Radosław Kowalczyk 27 (20) 2402 10
9. Janusz Jelonkowski 30 (14) 2338 5
10. Artur Kowalski 26 (17) 1885 -
11. Mirosław Myśliński 28 (14) 1873 1
12. Marcin Folc 25 (9) 1645 8
13. Marcin Nowak 22 (11) 1577 -
14. Rafał Dopierała 34 (7) 1545 2
15. Andrzej Dziuba 18 (1) 860 -
16. Sebastian Tomasiak 20 (1) 745 3
17. Marek Jakóbczak 12 (4) 714 4
18. Krzysztof Złotek 12 (1) 357 -
19. Waldemar Jaskulski 2 (2) 180 -
20. Damian Kozik 2 (2) 180 -
21. Sebastian Pluta 2 (1) 168 -
22. Mariusz Gawroński 3 (0) 58 -
23. Paweł Stalmach 2 (0) 57 -
24. Tomasz Kazimierowicz 1 (0) 9 -
25. Tadeusz Dąbrowski 1 (0) 1 -

Więcej obcokrajowców

Zarząd Polskiego Związku Piłki Nożnej uchwałą zwiększył limity obcokrajowców dopuszczonych do rozgrywek ligowych.
W każdym klubie I ligi może zostać zgłoszona dowolna liczba zawodników zagranicznych. Jednak w meczu mistrzowskim lub pucharowym może występować jednocześnie 5 cudzoziemców. W II lidze można uprawnić do gry 5 obcokrajowców, ale tylko 3 z nich może znajdować się jednocześnie na murawie.
Zarząd PZPN upoważnił Prezydium do opracowania zasad gry cudzoziemców w niższych klasach rozgrywkowych i wprowadzenia ich w życie już od sezonu 2001/2002. Piłkarze zagraniczni mają występować nie tylko w III, ale nawet w IV i V lidze.

Inauguracja z wicemistrzem

W inauguracji zreformowanej I ligi piłkarskiej RKS Fameg będzie podejmował u siebie w sobotę 21 lipca wicemistrza Polski Pogoń Szczecin.

Pozostałe mecze 1. kolejki:

- Amica Wronki - Groclin Dyskobolia Grodzisk Wlk.
- Ruch Chorzów - Stomi- Olsztyn
- Śląsk Wrocław - Legia Warszawa

- Widzew Łódź - Zagłębie Lubin
- Polonia Warszawa - Górnik Zabrze
- Odra Wodzisław - GKS Katowice
- KSZO Ostrowiec Święt. - Wisła Kraków

2. - 28 lipca
- Stomi- - RKS Fameg
- Legia - Amica
- Groclin - Śląsk
- Pogoń - Ruch

3. - 4 sierpnia
- RKS Fameg - Groclin
- Amica - Pogoń
- Ruch - Legia
- Śląsk - Stomil


Porażka z ŁKS

W piątek 6 lipca beniaminek ekstraklasy RKS Fameg rozegrał w Łodzi pierwszy mecz sparingowy z ŁKS. Niestety, mecz zakończył się naszą porażką 1:2.
ŁKS - RKS Fameg 2:1 (Stankiewicz 70, Czpak 83 - Folc 68)
ŁKS: Rossowski - Jakóbczak (Szamotuły), Mandić, Smoliński - Łabędzki, Sierant, Julcimar, Kucz, Stankiewicz (Szamotuły) - Białas, Matusiak. Zmiany: Golański, Czpak, Kiszka (obaj SMS), Marković i Skrydalewicz (ChKS).
RKS Fameg: I połowa: Borkowski - Nowak, G. Lewandowski, Prokop, D. Lewandowski - Pluta, Dopierała, Markiewicz (Jagiellonia), Gawroński - Folc, Nikodem (MK Katowice); II połowa: Borkowski - Kowalski, Duda (Hutnik Kraków), Myśliński - Dziuba, Klepczyński, Kalita, Markiewicz (Jagiellonia), Stalmach - Rejmer (Inkopaks Wrocław), Folc.

(dk)

Nowi w RKS
W poniedziałek 9 lipca na obóz przygotowawczy do Kuźni Raciborskiej wyjechało 26 piłkarzy RKS Fameg.
Wśród nich byli: Andrzej Kretek, Artur Kowalski, Marcin Nowak, Dariusz Lewandowski, Paweł Nikodem (ostatnio MK Katowice), Rafał Dopierała, Mirosław Kalita, Sebastian Pluta, Janusz Jelonkowski, Bogdan Jóźwiak, Radosław Kowalczyk, Tomasz Borkowski, Sławomir Dudziec, Artur Prokop, Paweł Stalmach, Mariusz Gawroński, Mirosław Myśliński, Zdzisław Leszczyński, Andrzej Dziuba, Damian Kozik, Adrian Klepczyński, Jakub Rejmer (Inkopaks Wrocław), Cezary Stefańczyk (wychowanek), Grzegorz Lewandowski i Jacek Markiewicz (Jagiellonia Białystok). Trenerem drużyny jest Piotr Mandrysz.
Nie wszyscy wymienieni piłkarze mają już podpisane kontrakty z RKS Fameg. Być może w najbliższym czasie do drużyny dołączą nowi zawodnicy.

(dk)

"Gofabet" sponsorem

RKS Fameg pozyskał nowego, bardzo solidnego sponsora. Jest nim Przedsiębiorstwo Produkcji Betonu "Gofabet" Gorzkowice S.A.
Na razie zakład postanowił wspierać beniaminka I ligi do końca roku, ale wszystko wskazuje na to, że umowa zostanie przedłużona do końca sezonu.
Z siporeksu, czyli gazobetonu, produkowanego przez "Gofabet" powstaje m.in. osiedle w Radomsku, na którym mieszkać będą także piłkarze RKS Fameg. Nowoczesna firma z Gorzkowic zatrudnia około 250 osób, a produkuje m.in. rury do kanalizacji i kręgi do budowy studni. Po wejściu w spółkę z jednym z fińskich zakładów powstał drugi zakład, produkujący struny betonowe, służące do budowy wielkopowierzchniowych garaży lub marketów. Pracuje tam około 100 osób.

(dk)

Ruchy kadrowe
Rywal RKS Fameg w grupie B ekstraklasy Groclin Dyskobolia Grodzisk Wlkp. pozyskał w ostatnim czasie zawodnika młodzieżowej reprezentacji Polski i Młodzieżowej Szkoły Piłkarskiej w Szamotułach - Grzegorza Rasiaka (w ubiegłym sezonie występował w Odrze Wodzisław).
Obiecujący młody napastnik podpisał kontrakt na 3 lata. Również z Szamotuł trafił do Groclinu inny reprezentant Polski U-21 Robert Kolendowicz, który w minionym sezonie grał w GKS Bełchatów. Do grudnia do klubu z Grodziska Wlkp. wypożyczony został z Piotrcovii Ptak Jacek Paszulewicz (ostatnio Śląsk Wrocław).
Z kolei beniaminek piłkarskiej ekstraklasy KSZO Ostrowiec Święt. jest zainteresowany pozyskaniem Zbigniewa Wyciszkiewicza i Pawła Holca oraz z Legii Warszawa Dariusza Solnicy (ostatnio w Odrze Opole). Miejmy jednak nadzieję, że w przypadku tego ostatniego zawodnika działaczy z Ostrowca Święt. ubiegnie RKS Fameg.

(dk)

Ceny biletów
Aż 150 zł będą kosztować najdroższe bilety - na sektory centralne - na mecz eliminacyjny piłkarskich mistrzostw świata Polska-Norwegia, który rozegrany zostanie 1 września na Stadionie Śląskim w Chorzowie.
Miejmy nadzieję, że w tym spotkaniu wystąpi były piłkarz RKS Fameg Jacek Krzynówek.
Na szczęście bilety na stadion RKS Fameg nie są już takie drogie. Za miejsce siedzące trzeba będzie zapłacić 20 zł, a za stojące - 15 złotych. Natomiast kobiety i młodzież szkolna zapłacą po 10 zł.
Można kupić karnet na 8 meczów ligowych, którego cena wynosi 150 zł. Karnety są już do nabycia w sekretariacie klubu przy ul. Kościuszki.


W trakcie obozu przygotowawczego w Kuźni Raciborskiej beniaminek ekstraklasy RKS Fameg rozegrał w ubiegłym tygodniu 3 mecze sparingowe, w których doznał dwóch porażek i raz zwyciężył.

Sparingi RKS Fameg

> We wtorek 10 lipca RKS Fameg zremisował 1:1 z Włókniarzem Kietrz. Prowadzenie dla Włókniarza zdobył z rzutu karnego w 15. min Jasiński, a w 38. min wyrównał Kowalczyk.
RKS (I połowa): Kozik - Myśliński, Prokop, Leszczyński, D. Lewandowski - Jóźwiak, Kalita, G. Lewandowski, Pluta - Kowalczyk, Stefańczyk; II połowa: Kozik - Nowak, Prokop, Klepczyński, Kowalski, - Dziuba, Dopierała, Markiewicz, Stalmach - Nikodem, Jelonkowski.
> Dzień później RKS Fameg uległ Górnikowi Zabrze 3:1. Prowadzenie uzyskał pięknym, plasowanym strzałem z 20 metrów w 15. min Jacek Trzeciak. Później do siatki trafiali tylko górnicy (Olszar 35. i 47. min oraz Wróbel 70. min).
RKS: Borkowski - Klepczyński (46 Nowak, 56 Leszczyński), Leszczyński (46 Dopierała), Grzegorz Lewandowski (46 Markiewicz), Dariusz Lewandowski (46 Stelmach) - Jóźwiak, Kalita (75 Stefańczyk), Trzeciak, Dziuba - Kowalczyk (46 Reimer), Nikodem (75 Kowalczyk).
> W sobotę w Cisach radomszczanie pokonali drugoligowe Zagłębie Sosnowiec 2:1 (0:0) (Kowalczyk 68. min, Gawroński 87. min, Łuczywek 83. min).
RKS: Borkowski - Myśliński, Prokop, Leszczyński, D. Lewandowski - Trzeciak, G. Lewandowski, kalita, Dziuba - Kowalczyk, Jelonkowski. Zmiany: Kozik - Kowalski, Klepczyński, Jóźwiak, Markiewicz, Pluta, Stalmach, Dopierała, Gawroński i Nikodem.
Przez cały mecz przeważali radomszczanie, ale prowadzenie zdobył płaskim strzałem dopiero w 68. min Radosław Kowalczyk. W 83. min wyrównał Łuczywek, który po własnej akcji strzelił w Kozika, a później dobił piłkę. Decydującą bramkę zdobył Mariusz Gawroński, który wykorzystał błąd bramkarza.
RKS Fameg jeszcze nie podpisał kontraktu z Arturem Prokopem, za którego Hutnik Kraków zażądał zbyt dużo pieniędzy (prawdopodobnie sporna kwota wynosi 300 tysięcy złotych). Nie został jeszcze sfinalizowany transfer Mirosława Kality z Amiki Wronki. Piłkarz ten jednak, nie tak jak Prokop, będzie mógł wystąpić na inauguracji z Pogonią Szczecin (niedziela 22 lipca o godz. 17.00). Natomiast o sumie transferowej za Markiewicza z Jagiellonii Białystok zadecyduje arbitraż PZPN.

(dk)

Szczęśliwe losowanie Pucharu Ligi

We wtorek 3 lipca w siedzibie Polskiego Związku Piłki Nożnej odbyło się losowanie II, III i IV rundy Pucharu Ligi. RKS Fameg jako pierwszoligowiec przystąpi do rozgrywek dopiero od trzeciej rundy.
W środę 8 sierpnia zmierzy się na wyjeździe ze zwycięzcą dwumeczu Polar - Zagłębie Sosnowiec. Rewanż odbędzie się 2 tygodnie później w Radomsku. W przypadku uporania się z którymś z tych rywali RKS Fameg w IV rundzie 29 sierpnia spotka się w Chorzowie z tamtejszym Ruchem. Rewanż odbędzie się 2 października w Radomsku.
III runda Pucharu Ligi
(8 sierpnia, rewanże 22 sierpnia)
Świt Nowy Dwór Mazowiecki/KS Myszków - KSZO Ostrowiec Świętokrzyski; Odra Wodzisław - Widzew Łódź; Odra Opole/Hutnik Kraków/Szczakowianka Jaworzno Szczakowa - Górnik Łęczna/Tłoki Gorzyce; ŁKS Łódź/Włókniarz Kietrz - Górnik Polkowice/Hetman Zamość; Śląsk Wrocław - Arka Gdynia/Jagiellonia Białystok/Lech Poznań; Ruch Radzionków/GKS Bełchatów - Górnik Zabrze; Orlen Płock/Ceramika Opoczno - GKS Katowice; Stomil Olsztyn - Groclin Dyskobolia Grodzisk Wlk.
IV runda Pucharu Ligi
(29 sierpnia, rewanże
2 października)
Odra Opole/Hutnik/Szczakowianka/Górnik Ł./Tłoki - Pogoń Szczecin; Legia Warszawa - GKS B./Górnik Z.; Polonia Warszawa - Odra W./Widzew; Świt/KS Myszków/KSZO - Wisła Kraków; Zagłębie Lubin - ŁKS/Włókniarz/Górnik P./Hetman; Amica Wronki - Śląsk/Arka/Jagiellonia/Lech; Stomil/Groclin - Orlen/Ceramika/GKS K.

Gazeta Radomszczańska 2001

_________________
Image


Góra
 Profil  
 
Wyświetl posty z poprzednich:  Sortuj według  
Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 186 posty(ów) ]  Idź do strony Poprzednia  1 ... 15, 16, 17, 18, 19  Następna

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina


Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 2 gości


Nie możesz zakładać nowych tematów na tym forum
Nie możesz odpowiadać w tematach na tym forum
Nie możesz edytować swoich postów na tym forum
Nie możesz usuwać swoich postów na tym forum

Szukaj:
Skocz do:  
cron
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group