RKS Radomsko

Forum kibiców
Obecny czas: Środa, 15 Maj 2024, 17:00

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina




Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 186 posty(ów) ]  Idź do strony Poprzednia  1 ... 12, 13, 14, 15, 16, 17, 18, 19  Następna
Autor Wiadomość
 Temat postu:
PostWysłany: Wtorek, 25 Paź 2005, 18:39 
Offline
Master of Typer 2003
Awatar użytkownika

Rejestracja: Niedziela, 25 Sie 2002, 20:01
Posty: 240
Miejscowość: Radomsko
Słaba gra słaby wynik
Lechia Gdańsk - RKS Fameg 2:0 (1:0).
1:0 11 min. Mila
2:0 64 min. Weber
RKS fameg: Kretek - Nowak, Mandrysz, Kasprzyk (62 Włoch), Lewandowski - Leszczyński (64 Stocki), Dopierała, Horawa, Jóźwiak - Jelonkowski, Kowalczyk (85 Bałecki).
Żółte kartki: Mandrysz (RKS) i Weber, Kugiel (Lechia).
Sędziował Andrzej Kozłowski z Poznania.
Widzów około tysiąc.

Po dobrej inauguracji rundy wiosennej w Radomsku, zwycięstwach nad Odrą Szczecin oraz w Pucharze Polski z Górnikiem Zabrze, piłkarze RKS rozczarowali swoim występem w Gdańsku i gładko, praktycznie bez walki, ulegli gospodarzom. Radomszczanie byli zmęczeni meczem pucharowym, a rozmiękłe boisko lepiej odpowiadało dużo słabszym technicznie gospodarzom. Ponadto na dzień przed meczem odwołano trenera miejscowych Jerzego Jastrzębowskiego i zawodnicy, którzy wystąpili przeciwko RKS, niewątpliwie chcieli się pokazać z jak najlepszej strony nowemu szkoleniowcowi. Udało się to w stu procentach Sebastianowi Mili - jeszcze juniorowi, który długo będzie pamiętał kapitalną bramkę strzeloną zespołowi RKS, która praktycznie ustawiła cały mecz.
Mocno poobijany i zmęczony zespół gości rozpoczął dobrze, uzyskując optyczną przewagę. Już w pierwszej minucie Jóźwiak dośrodkował w pole karne, ale z najbliższej odległości do pustej bramki nie trafił Horawa. Później przyszła feralna w skutkach dla gości 11 minuta, kiedy to w polu karnym przeciwnika piłkę stracił Kasprzyk i szybka kontra miejscowych przyniosła efekt w postaci gola dla Lechii. Po stracie bramki goście długo rozgrywali piłkę w środku pola, a gdańszczanie czekali na okazję do szybkiej kontry. W pierwszej połowie spotkania gra była nieciekawa i prowadzona w wolnym tempie, a zawodnicy obu zespołów rzadko decydowali się na strzały z dystansu, które przy nieustannie przez cały mecz padającym śniegu mogły zaskoczyć bramkarzy.
W drugiej połowie obraz gry nie zmienił się, goście długo rozgrywali piłkę w środkowej strefie boiska, a Lechia konsekwentnie broniła jednobramkowej przewagi. W 64 minucie dobrze dotychczas grający Marcin Nowak niefrasobliwie stracił piłkę i Weber wykorzystał sytuację sam na sam z Kretkiem, zdobywając drugiego gola i ustalając w ten sposób wynik tego nieciekawego meczu. W końcowych fragmentach gry najlepszy w zespole RKS Dopierała próbował zmniejszyć rozmiary porażki, ale jego strzały z dystansu, choć z trudem, obronił Kozak.
Usprawiedliwieniem słabego występu w Gdańsku może być niewątpliwie fakt ogromnego zaangażowania piłkarzy RKS w meczu pucharowym przeciwko Górnikowi, a także brak w zespole kapitana - Artura Kowalskiego, który był z zespołem, ale kontuzja wyeliminowała go z gry. Z konieczności na pozycji stopera wystąpił trener Piotr Mandrysz, co osłabiło linię pomocy. Ponadto z kontuzją przystąpił do gry Leszczyński, który dotrwał do 64 minuty i musiał opuścić boisko. Krótka ławka rezerwowych RKS może stanowić problem dla zespołu w przyszłych meczach, biorąc pod uwagę kartki i kontuzje.
Następne spotkanie RKS rozegra w niedzielę 19 marca o godz. 12.00 w Zamościu z Hetmanem, a wcześniej 15 marca o godz. 15.00 w Radomsku z Jeziorakiem Iława.

Jerzy Strzembosz


1. Górnik Ł. 58 55-15
2. Bełchatów 56 40-9
3. Katowice 51 39-19
4. Śląsk 50 47-18
5. Włókniarz 47 42-24
6. RKS Fameg 40 35-27
7. Ceramika 40 41-28
8. Polonia 37 24-23
9. Ryan Odra 37 23-24
10. Stal 34 28-35
11. KSZO 32 27-26
12. Lechia 31 25-39
13. Odra Sz. 31 18-32
14. Polar 31 26-32
15. Grunwald 30 27-33
16. KS Myszków 29 24-32
17. Świt 28 32-41
18. Raków 28 32-42
19. Hutnik 27 23-25
20. Jeziorak 27 12-23
21. Hetman 23 18-29
22. Siarka 23 20-35
23. Korona 20 17-47
24. KP Konin 18 16-33


Puchar Polski 1/8
Górnik wyeliminowany
Rzuty karne zdecydowały o awansie RKS Fameg Radomsko do ćwierćfinału pucharu Polski. Teraz radomszczanie zmierzą się z Widzewem Łódź - 12 i 19 kwietnia. Pierwsze spotkanie zostanie rozegrane w Łodzi.
RKS Fameg Radomsko - Górnik zabrze 1:1 (1:0), karne 5:4
1:0 - Jelonkowski (17)
1:1 - Kompała (90)
Karne dla RKS Fameg w kolejności strzelali: Nowak, Kasprzyk, Horawa, Jóźwiak, Mandrysz (Bledzewski obronił) i Lewandowski.
RKS Fameg: Kretek - Nowak, Kowalski, Lewandowski - Złotek (85 min. Kasprzyk), Dopierała, Mandrysz, Leszczyński, Jóźwiak, Jelonkowski (70 min. Horawa) - Kowalczyk.

Po meczu z Górnikiem powiedzieli

l Trener gości Jan Żurek
- Dzisiejszy mecz był bardzo dobry, widowiskowy i naprawdę mógł się podobać publiczności. W końcówce było dużo dramaturgii, ale taka jest już piłka. Trzeba przyznać, że obie drużyny włożyły w spotkanie bardzo dużo wysiłku w tych arcytrudnych warunkach. Przez cały mecz trwała wyrównana walka. Pozostaje tylko pogratulować gospodarzom zwycięstwa.

l Trener RKS Fameg Piotr Mandrysz
- Może zacznę od karnego, którego nie strzeliłem. Karny to jest loteria, czasami się strzela, czasami nie. Tym razem nie udało mi się trafić do siatki, ale na szczęście chłopcy odrobili straty. Górnik zagrał dzisiaj znacznie lepiej niż w meczu z Amicą Wronki i postawił nam naprawdę trudne warunki. Dążyliśmy do zdobycia drugiej bramki. Niestety, nie udało się strzelić następnego gola i w końcówce graliśmy na czas na połowie przeciwnika. Popełniliśmy jednak błąd i Kompała wyrównał tuż przed zakończeniem spotkania. W dogrywce nie było już klarownych sytuacji. Cieszę się, że udało nam się wyeliminować pierwszoligowca. Wyniki z Odrą i Górnikiem są dobrym prognostykiem przed kolejnymi ligowymi spotkaniami.

Kibic RKS Fameg Janusz
- Spotkanie odbyło się w bardzo trudnych warunkach. Przez cały czas padał deszcz, wiał silny wiatr, a murawa była bardzo nasiąknięta. Mimo takiej fatalnej pogody piłkarze stworzyli niezły spektakl z dramatyczną końcówką. Sytuacji podbramkowych było sporo. Można było nimi obdzielić nawet dwa spotkania. W pierwszej połowie to my mieliśmy zdecydowaną przewagę, ale i Górnik stworzył kilka groźnych sytuacji, szczególnie w końcówce. Początek drugiej połowy należał do Górnika, a później opanowaliśmy sytuację i wydawałoby się, że kontrolujemy grę. Niestety, głupi błąd w obronie dosłownie 20 sekund przed końcem meczu i doszło do nerwowej końcówki, na szczęście z happy endem. Nie można w obronie zostawić bez opieki napastnika przeciwników, tym bardziej, że jest to lider strzelców ekstraklasy.

Image

_________________
Image


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: Poniedziałek, 31 Paź 2005, 14:42 
Offline
Master of Typer 2003
Awatar użytkownika

Rejestracja: Niedziela, 25 Sie 2002, 20:01
Posty: 240
Miejscowość: Radomsko
Cenny remis
RKS Fameg - GKS Katowice 0:0
RKS Fameg: Kretek - Nowak, Kowalski, Kasprzyk, Leszczyński - Złotek, Dopierała (90 Horawa), Jóźwiak, Włoch - Jelonkowski (90 Stocki), Kowalczyk.
Żółte kartki: Jóźwiak (RKS) i Matloch (GKS).
Sędziował Tadeusz Kowalski z Olsztyna.
Widzów 4000.

Zespół z Katowic, trzeci w drugoligowej tabeli, przyjechał do radomska po punkty, mając nadal szansę na włączenie się do walki o awans do ekstraklasy. Goście rozpoczęli ofensywnie i już w ósmej minucie, po błędzie Nowaka, Mike Okoro znalazł się w sytuacji "sam na sam" z Kretkiem. Jednak bramkarz RKS efektownie obronił strzał napastnika GKS. Pierwszy strzał gospodarze oddali na bramkę Katowic w 21. minucie, ale uderzenie Jóźwiaka z dystansu pewnie obronił Lech. Było to jednak ostrzeżenie dla GKS, że gospodarze nie zamierzają tylko się bronić i stąd w dalszej części spotkania goście większą uwagę poświęcali grze obronnej. Przed przerwą gra toczyła się głównie w środkowej strefie boiska i brak było składnych i płynnych akcji oraz strzałów w światło bramki. W pierwszej połowie najlepszą okazję do zdobycia prowadzenia mieli gospodarze. W 45. minucie rzut wolny bezpośredni z linii szesnastu metrów wykonał Złotek. Kapitalnie strzelił w samo "okienko" bramki GKS, ale Lech udowodnił, że doskonale zna bramkarski fach i jego interwencja zapobiegła utracie gola. Jeszcze w przedłużonym czasie gry pierwszej połowy groźnie na bramkę GKS strzelał Jóźwiak. Jego strzał był minimalnie niecelny nad poprzeczką.
Po przerwie oba zespoły przystąpiły do gry w niezmienionych składach. Początek drugiej połowy należał zdecydowanie do piłkarzy RKS, którzy w 51. i 53. minucie byli bliscy zdobycia gola. Najpierw po dośrodkowaniu Jóźwiaka - Jelonkowskiego uprzedził Lech, a przy kolejnej sytuacji po podaniu Włocha - strzał Jelonkowskiego zablokował Świerczewski.
W drugiej połowie Strapak z GKS silnie strzelił z rzutu wolnego z około 30 m, ale Kretek, chociaż z trudem, sparował futbolówkę. na kilka minut przed końcem na bramkę GKS strzelał Jelonkowski i, zdaniem wielu obserwatorów tego spotkania, jeden z obrońców GKS zablokował dostęp piłki do siatki ręką, czego nie zauważył arbiter. Tak więc mecz zakończył się podziałem punktów, z czego bardziej usatysfakcjonowani byli goście, czego nie ukrywał ich trener Paweł Kowalski oraz obecny na meczu szef PZPN Marian Dziurowicz.
Remis nie krzywdzi żadnej ze stron, ale więcej klarownych sytuacji do zdobycia gola mieli radomszczanie. Piłkarze RKS zagrali wyjątkowo zespołowo i trudno kogokolwiek wyróżniać. cała drużyna zasłużyła na słowa uznania za walkę i nieustępliwość do końca spotkania.
Najbliższy mecz w Radomsku RKS rozegra w niedzielę, 2 kwietnia, o godz. 15.00 - z Włókniarzem Kietrz, a wcześniej na wyjeździe (w Łęcznej) w środę, 29 marca, z Górnikiem.

Jerzy Strzembosz

Po meczu z GKS-em powiedzieli

l Trener RKS Fameg
Piotr Mandrysz:
- Obejrzeliśmy dzisiaj bardzo dobre spotkanie. Drużyny miały dużo sytuacji podbramkowych, szkoda tylko, że nie oglądaliśmy bramek. Ranga spotkania szczególnie dla gości była bardzo wysoka. Przed meczem słyszało się jakieś dziwne sugestie, że oddamy rywalowi punkty bez walki. Chwała chłopakom za to, że podjęli twardą, męską walkę i nie przegrali tego spotkania. Z przebiegu gry to właśnie my zasłużyliśmy na zwycięstwo. Stworzyliśmy więcej klarownych sytuacji i kibice mogli być zadowoleni z gry. Zmieniałem zawodników w samej końcówce z tego względu, że wszyscy zawodnicy grali dobrze i zmiany nie były potrzebne. Jeśli cały zespół przez 85 minut gra dobrze na całej długości boiska i nie strzela bramki, to trzeba się cieszyć z 1 punktu. Dzisiaj nie mogłem zagrać z powodu kartek i muszę powiedzieć, że wszystko na boisku wygląda nieco inaczej. Trzeba pamiętać, że GKS wiosną wygrał wszystkie mecze. Okazji może nie stworzyliśmy dużo, ale sytuacje mieliśmy. Szkoda, że Jelonkowski trafił w obrońcę i nie strzelił bramki.

l Kibic RKS Fameg
Dariusz Pichit:
- Obejrzeliśmy dzisiaj chyba najlepsze spotkanie w tej rundzie. Niestety, nie doczekaliśmy się bramki. W pierwszej połowie gra była dość wyrównana z lekką przewagą RKS Fameg. W drugiej - mieliśmy już zdecydowaną przewagę i szkoda, że nie udokumentowaliśmy jej golem. Najwięcej okazji miał Jelonkowski. Bardzo dobrze jak zwykle grali Jóźwiak i Kowalczyk. Trzeba jednak przyznać, że cały zespół w ten mecz włożył wiele wysiłku, a gdyby nie Kretek, to mogliśmy stracić przynajmniej dwie bramki. Było tak choćby w 9. minucie, kiedy groźnie strzelał czarnoskóry Okoro.

l Trener gości Paweł Kowalski - jak zwykle nie był rozmowny.

Image
Image

_________________
Image


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: Czwartek, 17 Lis 2005, 16:33 
Offline
Master of Typer 2003
Awatar użytkownika

Rejestracja: Niedziela, 25 Sie 2002, 20:01
Posty: 240
Miejscowość: Radomsko
Dawno tu nic nie wpisywałem - brak czasu - ale bije sie w pierś i obiecuje ciągnąć ten wątek dalej, szczególnie teraz kiedy klub znajduje sie w likwidacji. Mamy bogatą historią i tego nie da się tak latwo zniszczyć

Zabrakło skuteczności
RKS Fameg - Włókniarz Kietrz 1:3 (1:1)
0:1 4 min Rafał Kowalczyk
1:1 20 min Jóźwiak
1:2 72 min Trzeciak
1:3 85 min Rafał Kowalczyk
RKS Fameg: Kretek - Nowak, Kowalski, Kasprzyk (76 Horawa) - Jóźwiak, Leszczyński, Dopierała, Mandrysz, Złotek (46 Włoch) - Jelonkowski, Kowalczyk.
Żółte kartki: Mandrysz (RKS), Jasiński, Jermakowicz (Włókniarz).
Sędziował Mariusz Knutel z Rzeszowa.
Widzów 3000.

Spotkanie zaczęło się bardzo pechowo dla RKS. W czwartej minucie Kretek, wprowadzając ręką piłkę do gry, wypuścił ją wprost pod nogi stojącego przed nim Rafała Kowalczyka, który skierował z bliska piłkę do pustej bramki gospodarzy. Piłkarze RKS, zaskoczeni taką kuriozalną sytuacją stworzoną przez bramkarza, przystąpili do zmasowanych ataków, chcąc szybko odrobić pechowo straconą bramkę. W minutę po utracie gola bliski strzelenia wyrównującej bramki był Jóźwiak, jednak jego strzał minimalnie minął bramkę gości. W 9. minucie, po dobrej akcji Dopierały z Kowalczykiem zakończonej strzałem w światło bramki gości, Jermakowicz wybił piłkę z linii bramkowej. W 17. minucie w sytuacji "sam na sam" z bramkarzem gości był Kowalczyk, przelobował bramkarza, ale piłka tuż obok słupka pustej bramki wyszła na aut. Goście w tym czasie odpowiedzieli dwoma niebezpiecznymi atakami na bramkę RKS, ale w pierwszej sytuacji strzał Jermakowicza kapitalnie obronił Kretek, a strzał Sosny trafił w poprzeczkę. Wreszcie w 20. minucie składna akcja zespołu RKS - Jóźwiak bardzo ładnym strzałem głową doprowadza do wyrównania. Kilka minut później akcję ofensywną napastników RKS lewą stroną boiska - celnym strzałem wykończył Kowalczyk. Arbiter pokazał ręką na środek boiska, uznając w ten sposób celne trafienie Kowalczyka, ale asystent sędziego z czerwoną chorągiewką zasygnalizował, że wcześniej piłka przekroczyła linię końcową boiska i po konsultacji sędziowskiej gol nie został uznany. Gra zespołu RKS stała się bardziej nerwowa i przed przerwą wynik nie uległ zmianie.
Po przerwie RKS prowadził otwartą grę, narażając się na niebezpieczne kontry. Doskonałych sytuacji do zdobycia goli nie wykorzystali Kowalczyk i Jelonkowski, a w 72. minucie Trzeciak silnym strzałem z dystansu pod poprzeczką zdobył drugą bramkę dla Włókniarza. W szeregi RKS wkradł się niepokój o wynik, akcje były chaotyczne, a co najważniejsze - nieskuteczne. Trzecia bramka dla gości, to konsekwencja niefrasobliwej gry w tyłach i braku asekuracji przy atakach na bramkę Włókniarza.
Beniaminek z Kietrza odniósł drugie zwycięstwo nad RKS, a piłkarze gospodarzy w dwumeczu z Włókniarzem stracili aż siedem goli. Był to słaby występ zespołu RKS, ale niewątpliwie o przegranej zadecydowały niewykorzystane sytuacje pod bramką rywala, brak skuteczności i pech bramkarza Kretka, który pomimo błędu miał kilka bardzo udanych i efektownych interwencji.
Następne spotkanie RKS Fameg rozegra w Opolu z Odrą 8 kwietnia, o godz. 18.30 przy sztucznym świetle, a już 12 kwietnia, w środę, w Pucharze Polski w Łodzi o godz. 18.05 Widzew gościć będzie RKS.
W środę, 29 marca RKS przegrał w Łęcznej z Górnikiem 0:2, tracąc gola po strzałach Nazaruka w 71. i 78. minucie. RKS, będąc do przerwy zespołem zdecydowanie lepszym, nie wykorzystał szansy pokonania przeżywającego kryzys formy Górnika. Także w tym spotkaniu zabrakło skuteczności piłkarzom RKS. Dobrych sytuacji do zdobycia goli nie wykorzystali w pierwszej połowie Złotek, Jelonkowski i Kowalczyk.
Kluczowa okazała się 70 minuta, kiedy gospodarze wyprowadzili kontrę, która przyniosła Górnikowi prowadzenie. Kilka minut później goście stracili drugą bramkę i było po meczu.

Jerzy Strzembosz

Po meczu powiedzieli

l Trener Włókniarza Kietrz - Franciszek Krótki:
- Widowisko stało na wysokim poziomie, gdyż obydwa zespoły grały otwartą piłkę. Do wysokiego poziomu gry na pewno przyczyniła się szybko strzelona kuriozalna bramka, która automatycznie spowodowała to, że gospodarze bardziej energicznie zaatakowali. W sumie uważam nasze zwycięstwo za zasłużone, dlatego że graliśmy składnej i stwarzaliśmy więcej sytuacji, po których mogliśmy zdobyć gole. De facto już do przerwy wynik powinien być rozstrzygnięty.
Lepiej prezentujemy się w meczach wyjazdowych niż u siebie. Nie wiem, czym to jest spowodowane, ciąży nad nami chyba zbyt duża presja. Do tej pory wiosną wygraliśmy cztery mecze, choć uważam, że na przykład spotkanie w Bełchatowie, które przegraliśmy 3:0, przy lepszej skuteczności mogło się zakończyć naszym zwycięstwem.

l Trener RKS Fameg - Piotr Mandrysz:
- Na początku chciałem trenerowi Włókniarza pogratulować zwycięstwa. Uważam, że z przebiegu gry na nie zasłużyli. Okazało się, że dzisiaj byli lepsi. Bardzo chcieliśmy zrewanżować się drużynie Włókniarza za jesienną porażkę 4:0. Stracona pierwsza bramka podcięła nam skrzydła. Takie bramki rzadko padają, ale to jest piłka. Nie widziałem sytuacji, dlatego trudno mi ocenić, czy Kowalczyk przy stanie 1:1 wyjechał z piłką na aut, sędzia tak zadecydował. Trzeba uznać jego rację. Szkoda, gdyż kto wie, jeśli ta bramka dla naszego zespołu zostałaby zaliczona, może losy meczu potoczyłyby się w drugą stronę. W przerwie zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że jeśli z drużyną Włókniarza będziemy prowadzić otwartą grę, to może się to skończyć naszą porażką. Tak się niestety stało, ale w spotkaniach w Radomsku zawsze staramy się grać o zwycięstwo. Szkoda, że przegraliśmy. Taki jest sport.

_________________
Image


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: Piątek, 18 Lis 2005, 19:47 
Offline
Master of Typer 2003
Awatar użytkownika

Rejestracja: Niedziela, 25 Sie 2002, 20:01
Posty: 240
Miejscowość: Radomsko
Udany sprawdzian przed Pucharem!
Odra Ryan Opole - RKS Fameg 2:2 (0:0).
1:0 56 min. Sobotta
1:1 59 min. Jelonkowski głową
1:2 60 min. Nowak z karnego
2:2 75 min. Połakowski
RKS Fameg: Borkowski - Nowak, Kowalski, Kasprzyk, Złotek - Leszczyński, Mandrysz, Dopierała (81 Stocki), Jóźwiak - Jelonkowski (89 Wioch), Kowalczyk (Horawa). Żółte kartki: Kowalczyk, Złotek, Jóźwiak (RKS) i Piechota, Kppaniecki (Odra).
Czerwona: Horawa (RKS). Sędziował Piotr Brodecki z Łodzi.
Widzów 5000.
Było to prestiżowe spotkanie dla obu zespołów. Odra, w której barwach występuje były zawodnik RKS Piotr Juraszek, chciała zrewanżować się przed własną publicznościąza jesienną porażkę z RKS 0:3. Natomiast w RKS grają byli zawodnicy Odry - Leszczyński i Złotek, a trener gospodarzy prowadził w Pogoni Szczecin obecnego trenera i zawodnika RKS - Piotra Man-drysza. Spotkanie ułożyło się od początku po myśli grającego trenera gości. RKS uzyskał zdecydowaną przewagę w polu, stwarzając groźne sytuacje pod bramką Kopanieckiego. Ra-domszczanie w pierwszej połowie udzielili wręcz lekcji gry, organizując wzorowe akcje ofensywne kończone celnymi strzałami na bramkę przeciwnika. Tylko bramkarzowi Kopaniec-kiemu zawdzięczać mogąopola-nie, że nie stracili w pierwszej połowie minimum trzech goli. Na bramkę Odry niebezpiecznie
strzelali: Jóźwiak, Jelonkowski, Kowalczyk i Dopierała, a już w 2. minucie strzał głową-Leszczyńskiego z trudem obronił bramkarz. O"przewadze gości w tej części gry świadczy fakt, że pierwszy strzał na bramkę Bor-kowskiego, który zastąpił Andrzeja Kretka, został oddany do-' piero w 41. minucie meczu.
Po przerwie obraz gry nie zmienił się, a kolejny strzał głową Jelonkowskiego nie przyniósł gola, bowiem piłka po odbiciu się od poprzeczki i linii bramkowej wyszła w pole. Kontra Odry zakończyła się fatalnie dla RKS, ponieważ po dośrod-kowaniu Jaskota z lewej strony Sobotta uzyskał prowadzenie dla gospodarzy. Goście na szczęście nie załamali się i atakowali groźnie i z animuszem. Kilka minut po stracie bramki Jóźwiak dokładnie dograł do Jelonkowskiego, który strzałem głową wyrównał. Goście nadal atakowali i minutę później w polu karnym
Odry ewidentnie został sfaulo-wany przez bramkarza Jelonkowski. Rzut karny wykorzystał Marcin Nowak.
Odra uparcie dążyła do wy-równiania, co udało się na piętnaście minut przed końcem, kiedy to wprowadzony do gry kilka minut wcześniej Polakowski ograł obrońców RKS i celnie trafił. Końcówka meczu była nerwowa, ponieważ opolanie, niesieni dopingiem kibiców, chcieli rozstrzygnąć mecz na własną korzyść, a goście bronili cennego remisu. Gra stała się brutalna, sędzia nie panował nad sytuacją na boisku. Będący kilkanaście minut na murawie Horawa ujrzał czerwony kartonik za faul z tyłu na zawodniku Odry. RKS kończył w dziesiątkę, a w przedłużonym czasie gry Czyj-kowski trafił piłką w słupek, egzekwując rzut wolny z 13 metrów. Spotkanie zakończyło się sprawiedliwym remisem i była to udana próba RKS przed środowym spotkaniem pucharowym - z Widzewem w Lodzi.
Jerzy Strzembosz

Śląsk Wrocław - RKS Fameg 1:0 (1:0).
1:0 24 min Nowakowski - z wolnego.
RKS Fameg: Borkowski - Stocki, Kowalski, Kasprzyk - Włoch,
Leszczyński, Mandrysz, Dopierała (70. Jóźwiak), Złotek - Kowal-
czyk (64. Bałecki), Jelonkowski.
Żółte kartki: Nowakowski (Śląsk), Jelonkowski i Bałecki (RKS).
Sędziował Tomasz Witkowski z Warszawy.
Widzów 3,5 tys.
Trener Mandrysz miał kłopoty z zestawieniem drużyny - za czerwone kartki pauzowali No-wak i Horawa. Skazani już przed meczem na porażkę radomszcza-nie grali ambitnie. W pierwszej minucie meczu doskonałej okazji do zdobycia gola nie wykorzystał jednak Rafał Dopierała. Jego strzał zablokowali obrońcy Śląska. Niemal w każdym meczu piłkarze RKS już w pierwszych minutach wypracowują doskonałe okazje do zdobycia goli, ale zawodzi skuteczność.
Przed meczem pucharowym z Widzewem (w środę, 19 kwietnia) trener Mandrysz oszczędzał we Wrocławiu Jóźwiaka i Kowal-czyka. W 24. minucie meczu sfau-lowany został były piłkarz GKS Bełchatów Jakóbczak i Nowakowski bezpośrednim strzałem z rzutu wolnego pokonał Borkow-skiego, który zdaniem obserwatorów, powinien obronić ten strzał. RKS kontrolował grę w środku pola, ale niewiele z tego wynikało, ponieważ zespół gospodarzy, walczący jeszcze o awans do ekstraklasy, miał więcej sytuacji do zdobycia goli i wygrał zasłużenie. Goście próbowali pokonać bram-
karza Gruszkę strzałami z dystansu, ale ten bronił skutecznie i szczęśliwie. Na bramkę Śląska groźnie strzelali Kasprzyk i dwukrotnie Złotek, ale Gruszka nie dał się zaskoczyć.
To piąty bez zwycięstwa mecz z rzędu RKS i wydaje się, że ra-domszczanie myślą.tylko o pucharowej konfrontacji z Widzewem Łódź. Piłkarze RKS mająjeszcze zaległy mecz z Polarem Wrocław, a w sobotę, 22 kwietnia, o godz. 15.00 w Radomsku przeciwnikiem RKS będzie Grunwald Ruda Śląska.

1/4 Pucharu Polski

W 1/4 Pucharu Polski 12 kwietnia RKS Fameg przegrał w Łodzi z Widzewem Łódź 1:3, chociaż do 90. minuty radomszczanie przegrywali różnicą zaledwie jednej bramki.W meczu tym czerwoną kartkę ujrzał Marcin No-wak i od decyzji Wydziału Gier PZPN zależeć będzie, czy zawodnik RKS zostanie ukarany odsunięciem od jednego czy dwóch spotkań. Piłkarze RKS w pierwszej połowie byli bardzo spięci i „magia" Widzewa zrobiła swoje. Wszystkie gole piłkarze z Radomska stracili po stałych fragmentach
gry. Już do przerwy Widzew prowadził różnicą dwóch goli. Trzeba przyznać, że w pierwszej połowie grający bardzo nerwowo goście wypracowali dwie doskonałe okazje do zdobycia goli, ale zarówno Marcin Nowak w 4. minucie, jak i Radosław Kowalczyk w 38. minucie nie potrafili pokonać Woźniaka z najbliższej odległości. Po przerwie obraz gry uległ radykalnej zmianie i stroną przeważającą był RKS, a efektem przewagi była kontaktowa bramka strzelona przez Janusza Jelon-kowskiego. Widzew przeszedł do obrony, zagrywając często piłkę do własnego bramkarza. Kiedy wydawało się, że bardzo korzystny rezultat utrzyma się do końca gry, w 90. minucie dobrze dotąd grający Marcin Nowak zagrał do przeciwnika i, chcąc przerwać akcję ofensywną Widzewa, ratował się faulem w okolicy linii szesnastu metrów, za co ujrzał czerwony kartonik i musiał opuścić boisko. Rzut wolny wykonywał Szymkowiak i kapitalnym strzałem pokonał dobrze broniącego w tym meczu Borkowskiego.
Jerzy Strzembosz

_________________
Image


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: Poniedziałek, 21 Lis 2005, 18:52 
Offline
Master of Typer 2003
Awatar użytkownika

Rejestracja: Niedziela, 25 Sie 2002, 20:01
Posty: 240
Miejscowość: Radomsko
Horror z happy endem

RKS Fameg Radomsko - Widzew Łódź 2:0 (1:0)
1:0 29 min. Jelonkowski
2:0 90 min. Stocki
Żółta kartka - Dopierała (RKS)
Sędziował M. Nowak (Katowice)
Widzów 2750, a według telegazety ok. 4 tys.
RKS: Kretek - Nowak, Kowalski, Lewandowski, Jóźwiak, Mandrysz (77 Włoch), Leszczyński (80 Stocki), Dopierała, Złotek, (84 Kasprzyk), Kowalczyk, Jelonkowski.
Widzew: Olszewski - Bogusz, Mosór, Stolarczyk, Rutka, Gęsior, kaczmarczyk, Magiera (72 I. Stesko), Gula, Szymkowiak, Poskus (60 A. Stesko).

W meczu 1/4 Pucharu Polski RKS Fameg pokonał w Radomsku Widzew Łódź 2:0 (1:0), eliminując w ten sposób pierwszoligowca z dalszych gier pucharowych. RKS objął prowadzenie w 29. minucie. Bogdan Jóźwiak (były widzewiak) ograł Sławomira Rutkę, dośrodkował piłkę w pole karne i Janusz Jelonkowski, mimo asysty Piotra Mosóra, strzałem głową pokonał Olszewskiego. W drugiej połowie stroną atakującą był RKS. Gospodarze groźnie atakowali bramkę Olszewskiego, ale jednocześnie asekurowali własne przedpole bramkowe. Kiedy zbliżał się koniec spotkania, trener Mandrysz dokonał udanych zmian i gospodarze zaczęli z determinacją dążyć do zdobycia drugiej bramki, dającej awans. Po regularnym czasie gry sędzia doliczył jeszcze trzy minuty. Była dokładnie 91. minuta i 34. sekunda gry. Po prawej stronie boiska Dariusz Gęsior sfaulował zawodnika RKS, ale sędzia Nowak zastosował przywilej korzyści i "puścił" grę. Bogdan Jóźwiak dokładnie wrzucił piłkę w pole karne, do której najwyżej wyskoczył wprowadzony do gry kilka minut wcześniej Krzysztof Stocki i strzałem głową zdobył "złotą" bramkę na miarę awansu RKS do 1/2 Pucharu Polski. W półfinale piłkarze z Radomska dwukrotnie spotkają się z Amicą Wronki. Zwycięstwo RKS w pełni zasłużone, bowiem goście praktycznie tylko dwukrotnie w całym meczu poważniej zagrozili bramce Kretka. Radomszczanie, grając z determinacją do końca, sprawili swoim sympatykom ogromną radość, a sensacja stała się faktem.
Image

Image
Image
Image
Image
Image
piekne chwile...


Strzelecki festiwal

RKS Fameg - Grunwald Ruda Śląska 6:1 (2:0)
1:0 1 min. Kowalczyk głową
2:0 29 min. Kowalczyk
2:1 67 min. Dragan z wolnego
3:1 69 min. Włoch
4:1 71 min. Jóźwiak
5:1 73 min. Kowalczyk
6:1 89 min. Jóźwiak
RKS Fameg: Kretek - Nowak, Stocki, Lewandowski, Leszczyński - Złotek, Włoch, Mandrysz (72 Bałecki), Jóźwiak (63 Horawa) - Jelonkowski, Kowalczyk (79 kasprzyk).
Żółte kartki: Nowak, Złotek (RKS) i Bodzioch (Grunwald).
Czerwona kartka: w 46 min. Bodzioch za drugą żółtą.
Sędziował Zbigniew Lisiecki z Poznania.
Widzów 3,5 tys.

Już w pierwszej minucie po dośrodkowaniu Piotra Mandrysza, grającego trenera radomszczan, z rzutu wolnego Radosław Kowalczyk strzałem głową w samo "okienko" zdobył gola. Gospodarze umiejętnie grali w środkowej strefie boiska i szukali okazji do zdobycia kolejnych bramek. Jeszcze w pierwszej połowie Radosław Kowalczyk po indywidualnej akcji prawą stroną boiska podwyższył na 2:0. Kontry gości były groźne i w 16. minucie spotkania Adam Duda silnie strzelił na bramkę RKS, ale Kretek zdołał sparować piłkę. W drugiej połowie uśpieni dwubramkowym prowadzeniem gospodarze dali się zaskoczyć i w 67. minucie Dragan z rzutu wolnego pokonał Kretka, zdobywając kontaktową bramkę. Gospodarze natychmiast ruszyli do zdecydowanych ataków i już minutę później Grzegorz Włoch kapitalnym strzałem pod poprzeczkę podwyższył na 3:1. Kibice wyczuli, że RKS jest w stanie strzelić więcej bramek i chóralnym dopingiem zagrzewali swoich pupili do akcji ofensywnych. Wcześniej, w 46. minucie, stoper przyjezdnych, chcąc zapobiec utracie gola, sfaulował z tyłu wychodzącego na czystą pozycję strzelecką Mandrysza, za co ujrzał drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę. W ten sposób gospodarze, grając z przewagą jednego zawodnika, mieli nieco ułatwione zadanie. W 71. minucie Bogdan Jóźwiak wykorzystał sytuację sam na sam z bramkarzem gości i zdobył czwartą bramkę. Dwie minuty później Kowalczyk po akcji lewą stroną boiska strzelił swoją trzecią bramkę tym meczu. Przy stanie 5:1 dla gospodarzy arbiter podyktował rzut karny. Strzał doświadczonego Bąka obronił Andrzej Kretek. Pięć minut przed końcem szczęście uśmiechnęło się do radomszczan, strzał Fryderyka Dudy trafił w słupek. Na minutę przed końcem Bogdan Jóźwiak technicznym strzałem przelobował bramkarza Jarkiewicza i ustalił wyniku meczu. W spotkaniu tym odblokowali się Kowalczyk i Jóźwiak, którzy ponownie zaimponowali swoją skutecznością, strzelając odpowiednio trzy i dwie bramki. Był to prawdziwy festiwal strzelecki piłkarzy RKS, którzy w tym spotkaniu wykazali się nie tylko dobrą, ale i skuteczną grą. W meczu przeciwko Grunwaldowi nie wystąpił pauzujący za żółte kartki Rafał Dopierała, a trener Mandrysz oszczędzał też siły Artura Kowalskiego. Bardzo dobre spotkanie rozegrał Krzysztof Złotek i szkoda tylko, że swojej gry nie uwieńczył zdobyciem gola, ale jego kapitalny strzał w 37. minucie obronił bramkarz gości.

Jerzy Strzembosz Gazeta Radomszczańska 2000 :P

_________________
Image


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: Niedziela, 4 Gru 2005, 11:26 
Offline
Master of Typer 2003
Awatar użytkownika

Rejestracja: Niedziela, 25 Sie 2002, 20:01
Posty: 240
Miejscowość: Radomsko
Szansa na awans
Amica Wronki - RKS 5:3 (3:2)
0:1 5 min. Jelonkowski
0:2 14 min. Kowalczyk
1:2 38 min. Król
2:2 42 min. Kryszałowicz
3:2 45 min. Sokołowski
4:2 48 min. Król
4:3 52 min. Nowak
5:3 90 min. z karnego Król
RKS Fameg: Borkowski - Nowak, Kowalski (86 Stocki), Le-wandowski - Leszczyński, Jóźwiak, Mandrysz (75 Włoch), Dopierała, Złotek - Jelonkowski, Kowalczyk. Żółte kartki: Bajor, Sokołowski (Amica) i Nowak, Borkowski, Lewandowski (RKS).
Sędziował Marcin Borski z Warszawy.
Widzów 1500.

Piłkarze z Radomska rozpoczęli mecz półfinałowy z utytułowanym przeciwnikiem bez respektu. Już po czternastu minutach prowadzili różnicą dwóch goli. W 5. minucie Janusz Jelonkowski ograł w dziecinny sposób Siarę i strzałem z lewej nogi pokonał Stróżyńskie-go. W 14. minucie dość kuriozalnego gola zdobył Kowalczyk - po akcji prawą stroną boiska Jelon-kowskiego i Mandrysza - piłka odbiła się od obrońcy Amici i wpadła do siatki. W tym okresie gry Amica była bezradna wobec postawy piłkarzy z Radomska, którzy odważnie atakowali i częściej byli w posiadaniu pitki. Kiedy upływała 30. minuta spotkania mogło być, a w zasad/ie - powinno być 3:0 dla gości. Rafał Dopierała ośmieszył wręcz Bosackiego i w sytuacji' sam na sam z bramkarzem strzelił minimalnie obok słupka. Mógł podać piłkę będącemu w jeszcze lepszej pozycji strzeleckiej Ko-walczykowi. Była to najbardziej klarowna sytuacja bramkowa w całym meczu. Przełomowym momentem spotkania była 3X. minuta meczu, kiedy uśpieni dwubramko-wym prowadzeniem drugoligow-cy dali się zaskoczyć najpierw Królów i, a kilka minut później Krysza-lowiczowi. Tuż przed gwizdkiem na przerwę gola strzeli! Sokołowski. W ten sposób gospodarze wyszli na jednobramkowe prowadzenie. Zaraz po przerwie Król wykorzystał niezdecydowanie obrońców RKS i zdobył czwartą bramkę. Nie załamało to gości, którzy w 52. minucie wykonywali rzut wolny pośredni z pola karnego obrońców Amiki za faul w polu karnym na Mandryszu. Piłka odbiła się od muru obrońców Amici, ale trafiła pod nogi Marcina Nowaka, który silnie strzelił w światło bramki. Pomimo gąszczu nóg w polu karnym gospodarzy futbolówka zatrzepotała trzeci raz w bramce Stróżyckiego.
W przedłużonym czasie gry za faul w polu karnym na reprezentancie Polski Kryszałowiczu arbiter podyktował „jedenastkę", którą Król zamienił na piątego gola.
W rewanżu RKS Fameg nie jest bez szans, ale trzeba pokonać Amicę 2:0 lub 3:1. Mecz zostanie rozegrany na stadionie przy ul. Brzeżnickiej w czwartek, 22 maja o godz. 17.00.
Jerzy Strzembosz

Amica - RKS 1/2 PP
"Był to bez wątpienia wyjazd historyczny , na co miała wpływ stawka meczu . W Radomsku mówiono po cichu nawet o grze w europejskich pucharach ale najpierw trzeba było pokonać Amikę(dla niewtajemniczonych wyjaśniam że wystarczyło tylko zagrać w finale z Polonią Warszawa , która zdobyła przecież mistrza a tym samym będzie grać w el. Ligi Mistrzów czyli nam zostałby Puchar UEFA). Marzyć wolno przecież każdemu... Pojechaliśmy w sile 26 osób. Na początek kierowca zażądał od nas ubezpiecznia PZU , ale skończyło się na pisemnej deklaracji o pokryciu kosztów w razie wyrządzenia szkód(?). Na nieszczęście przed Poznaniem psuje się autokar i stoimy grubo ponad godzinę . Na mecz docieramy dopiero w ok. 30 min. meczu i o dziwo dowiadujemy się , że prowadzimy już 2:0 ! Jednakże szybko sytuacja na boisku się odwraca na naszą niekorzyść i do przerwy przegrywamy już 2:3 a cały mecz 3:5. Młyn miejscowych rozśmieszał nas swoimi flagami oraz dopingiem. Na uwagę zasługuje fakt , że we Wronkach jest chyba jakiś chlew , albo szambo (cóż wieś) gdyż przez cały mecz fruwały tam jakieś badziewia w postaci muszek . Co niektórzy trochę się ich nałykali .W drodze powrotnej kilka małych promocji. W Kaliszu spodziewaliśmy się KKS-u (mecz był na żywo w Wizji więc mogli się ustawić), lecz niestety nikt na nas nie czekał. W Radomsku jesteśmy koło 2 w nocy . Wyjazd udany." Butrym
Image

Nie zagrają w finale
Fameg - Amica Wronki 0:1 ((0-0).
0-1 89 min. Król
RKS Fameg: Borkowski - Nowak, Kowalski, Lewan-doWski - Jozwiak, Dopierała, Leszczyński, Mandrysz (74 Wioch), Złotek - Kowalczyk, Jelonkowski. żółte kartki: Mandrysz, Kowalski (RKS), Siara, Jac-jyewicz, Kukiełka, Król (Amica). Sędziował: Grzegorz Gilewski z Radomia. Widzów: 4,5 tys.
Wynik meczu nie odzwiercie-dla tego co działo się na boisku. Przez większą część spotkania do-minował RKS, nieustannie atakuje i nękając strzałami rywala. rKS od początku przejął inicjatywę. Bardzo dobry mecz rozegrał Leszczyński - wręcz idealnie prostopadłymi podaniami uruchamiał kolegów z zespołu, którzy w tym meczu nie wykorzystali dogodnych sytuacji do strzelenia gola. Wprawdzie w zespole Amiki bramkarz Stróżyński bronił z dużym wyczuciem, ale mogli go zaskoczyć Kowalczyk, Jóźwiak, Le-wandowski czy Jelonkowski. Naj-lepsząjednak okazję do strzelenia gola dla gospodarzy zmarnował Marcin Nowak. Nie wykorzysta! rzutu karnego podyktowanego Przez arbitra w 63. minucie za faul w Polu karnym na Rafale Dopie-rale. Nowak strzelił silnie i celnie
przy słupku, ale najlepszy w zespole gości bramkarz sparował strzał zawodnika RKS. Bramka strzelona przez Króla w końcówce meczu była konsekwencją kontrataku wyprowadzonego przez gości, a był to drugi strzał w światło bramki Borkowskiego oddany przez piłkarzy gości. RKS Fameg w rozgrywkach pucharowych nie zawiódł. W pierwszym meczu we Wronkach był bliski sensacji, gdyby tam Rafał Dopie-rała w idealnej wręcz sytuacji do zdobycia gola podwyższył wynik na 3:0 dla RKS. Tak się jednak nie stało, a całemu zespołowi RKS Fameg należą się słowa uznania za dostarczenie swoim fanom niezapomnianych emocji w meczach pucharowych. W finale Pucharu Polski spotkają się Amica Wronki i Wisła Kraków.
Jerzy Strzembosz

RKS - Amica rewanż 1/2 PP
"Jednym słowem mecz o wszystko. Tylko wygrana 2:0 dawała pewny awans do finału. Wszyscy liczyli na kolejną niespodziankę w naszym wykonaniu , ale limit chyba już został wykorzystany z Widzewem . Pierwsza połowa bez emocji. W drugiej rzut karny dla RKS-u , którego nie wykorzystał Nowak . Gdyby strzelił... Nas jednak nie interesowała tylko gra na boisku , ale też emocje pozasportowe. Przed meczem zdobywamy więc jeden szal Amiki. Wszyscy liczyli , że "dragoni"(tak nazywają się kibice Amiki-Ha ha!) przyjadą kilkoma samochodami i to sami żule. O dziwo zrobili nam niespodziankę i przyjechali autokarem . W autokarze mieli niezłą klimatyzację (brak tylnej szyby). Choć wizualnie prezentowali się całkiem przyzwoicie , to umysłowo byli na poziomie podstawówki. Nie można się było z nimi dogadać na żaden temat. Daliśmy im numery telefonów, aby umówić się po meczu ale nie skorzystali. Byli szczelnie obstawieni przez ochrone i kurwy. Nas wpakowali do klatki . Widać było, że Amika posmarowała kasą i nawet postarali się o wygodniejsze miejsca dla swoich kibiców , natomiast nasz zarząd miał nas w dupie. Od początku meczu szarpaliśmy się o wszystko. O flagi , gdyż nie pozwolili nam ich wywiesić na reklamach , o wchodzenie na siatkę , oraz o podchody pod przyjezdnych . Te ostatnie były prawie przez cały mecz. Na początku meczu rzucamy sporo serpentyn , przez co sędzia przerywa mecz . Klatka w której byliśmy była zamknięta z obydwu stron , tak że nikt nie mógł wyjść ani wejść. Dwa razy liczyliśmy się i było nas ok. 120. W przerwie następuje konkretny atak na płot , który odgradzał nas od Amiki(atakuje ok.30 Hool's). Natychmiast interweniuje policja , której nie wystarczają pałki i używają gazu . Drugi atak był mniej zdecydowany przez co wpada do klatki ochroniarz o posturze niedźwiedzia i zwija jednego od nas. My napierdzielamy go ale na pomoc rusza mu policja i znów odwrót. Gość którego zwinęli był przeprowadzany w asyście policjanta koło młynu Amiki. Wtedy wszyscy z Wronek(ok.20) rzucili się na niego i odebrali szalik Amiki , który miał przywiązany na nodze. U nas szał. Trwa napierdalanie w płot , oraz rzucanie petardami hukowymi . Należy stwierdzić więc , że Amika to jeszcze prowincja w kibicowaniu i długo taką pozostanie. Po raz drugi zostaje więc zwinięty kibic RKS-u .W sumie mecz zajebisty , choć wynik chujowy 0:1. Choc odpadliśmy z dalszych rozgrywek cały stadion po końcowym gwizdku(ok. 5 tyś.) zgotował owacje na stojąco naszym piłkarzom za i tak ogromny sukces jakim było dotarcie do tego szczebla rozgrywek."
Butrym
Image
Image
Image

Po meczu powidzieli:

Paweł Janas - Typowy mecz o przejście kolejnego szczebla w Pucharze Polski Mieliśmy dwie bramki zabezpieczone w pierwszym meczu, ale trudno by było, gdyby np. Radomsko wykorzystało karnego. Liczyliśmy się z tym, że RKS postawi nam wygórowane warunki. Drużyna ta wyeliminowała przecież pierwszoligowców z Górnika Zabrze i Widzewa Łódź. Cieszymy się i gramy w finale.
Henryk Apostel były piłkarz m.in. Polonii Bytom (mistrz Polski w 1962 roku), Legii i Polonii Warszawa, reprezentant Polski, trener m.in. Śląska Wrocław, Lecha Poznań (mistrz Polski w 1992 roku), Górniku Zabrze i Wisły Kraków, od 20 grudnia 1993 r. do 15 listopada 1995 r. selekcjoner reprezentacji Polski
Mierny mecz z przewagą Ra dornska. Piłkarze RKS-u mieli kil ka stuprocentowych sytuacji, w tym niewykorzystany rzut karny. Gdyby w pierwszej połowie została wykorzystana sytuacja, kiedy to piłka uderzyła w boczną siatkę, mecz mógłby się różnie potoczyć. Jeśli drugołigowa drużyna strzela na wyjeździe trzy bramki, to o czymś to świadczy. Dzisiaj tez były doskonale sytuacje, tylko nie zostały wykorzystane. Trzeba się z tym pogo dzić. Może następnym razem będzii lepiej. Amica zagrała chyba trochę lekceważąco, nie przyłożyli się do tego spotkania. Nie wyobrażam so bie, żeby ten zespól, który dzisiaj zaprezentował taką grę, mógł zdo być Puchar Polski, Mam nadzieja że było to tylko takie wyługowanie przed meczem z Polonią Warszawi
Piotr Mandrysz trener RKS Fameg
- Niestety, dzisiaj mimo szcztnych chęci powalczenie o odrobienie strat z meczu z Wronek nie udalo mieliśmy przewagę optyczna. Na pewno za grę swojej drużyny nic mogę się wstydzić. Dzisiaj zagraliśmy chyba jedno z najlepszych spotkań tej wiosny, Niestety, nic udało nam sie. zdobyć bramek. W końcówce, gdy się odkryliśmy, straciliśmy gole. A tak na prawde droge
do finału Pucharu Polski nie przegraliśmy tutaj. tylko tydzień temu we Wronkach. Tak trzeba odbierać tamten wynik. Pozostaje żal, że prowadząc 2;0 na wyjeździe, nie udało nam się utrzymać choćby remisu, bo taki był nasz cel. W przypadku bramkowego remisu Amica dzisiaj zmuszona byłaby grać inaczej. Muszę pochwalić zespół za bardzc dobrą grę w defensywie, bo gdyby drużyna zagrała we Wronkach laką konsekwencją jak dzisiaj, to myślę, że Amica by nam pięciu bramek nie strzeliła. Chciałem pogratulować trenerowi Amiki, bo vs przeciągu dwóch spotkań wywalczyli awans jak najbardziej zasłużenie. Cieszymy się, że zrobiliśmy
laszym kibicom frajdę i doszliśmy iż do półfinału Pucharu Polski Teraz pozostaje nam walka w lidze o wywalczenie jak najwyższej lokaty w tabeli. Jeśli chodzi o nic wykorzystaną jedenastkę, lo mie liśmy trzech piłkarzy do wykonywania rzutów karnych. W kolejności byli to Marcin Nowak, Rafał Dopierała i ja. Marcin w osiatnii spotkaniu, w którym mieliśmy karnego, strzelił bezbłędnie. Jest to chłopak bez kompleksów, grający bez obciążeń, więc był wyznaczony jako pierwszy, Podszedł i nie strzelił, Tak to w piłce bywa. Nie tylko Marcin, ale jeszcze paru innych również nie strzeliło. Szkód tylko, bo kto wie, jakby potoczył się los meczu Do końca bylo jeszcze około 25 minut
Sebastian Tomasiak bvły piłkarz RKS FamegRadom-ko ŁKS-u Łódź, a obecnie Petro Płock
Nasi chłopcy zagrali bardzi dobrze, Jak. widać RKS tojedyn; drugoligowiec, który dotarł do pół finału Pucharu Polski. Jest to naj większe osiągnięcie w historii klubu Chłopcy dali z siebie wszystko
Stefan Majewski trener Amiki Wronki,
- Mówiłem juz we Wronkach, : jest lo dwuimecz i tak musimy to traktować. U nas zespołowi R;i-omskii było troszeczkę łatwiej grać Wiadomo, pierwszy mecz bez obciążenia. RKS zagrał znakomicie 15 minut. Potem mml jeszcze szanse na zdobycie bramki, W pilce tak bywa; jak ktoś nie strzela, to na ogól traci gole. Nam się udało jeszcze w pierwszej połowic zdobyć irzy bramki, myślę, że zasluzenic, w drugiej połowic zdobyli-śny następną. Potem błąd naszej defensywy, z pośredniego rzutu wolnego dostaliśmy kontaktową ¦ramkę. Rzut karny w końcówce -
iyślę, że nikt z nas nic miał wąt-iliwości, dlaczego został podykto-vany, bo Kryszalowicz do pustej jramki by strzelił. Jechaliśmy do Radomska, żeby dwubramkową zaliczkę utrzymać. Dlatego było zupełnie inne ustawienie zespołu. Postanowiliśmy, że zagramy troszeczkę lepiej w tyłach. Potwierdziło się, że zespołowi takiemu jak Radomsko, łatwiej się gra na wyjazdach niż u siebie. Myślę, że w przekroju dwóch spotkań awans Amiki jest zasłużony. Trenerowi Mandryszowi gratuluję postawy w tym dwumeczu. Myślę, że jak tak dalej trener będzie pracował, tojest szansa, żebyśmy się w niedługim czasie częściej spotykali. Życzę, aby trener Mandrysz wprowadził zespół RKS-u do ekstraklasy, bo na to zasłużył
Władysław żmuda
- Mecz był ciekawy. Drużyna Radomska nieprzypadkowo awansowała do półfinału Pucharu Polski, zademonstrowała dobry poziom gry, nie ustępowała pierwszoligowcowi. Myślę, że pilkit-rzom RKS-u należą się słowa uznania. Rzut karny chyba byl prawidłowo podyktowany, Jeżeli sędzia podyktuje karnego, to trzeba jego decyzję zaakceptować. Za dużo jest dyskusji ze strony działaczy, dziennikarzy, zawodników na temat nieprawidłowo podyktowanych jedenastek. W światowej piłce sędziowie leż popełniają błędy, ale nie jest to tak rozdmuchiwane, jak u nas. Puchar Polski ma to do siebie, że zawsze jakaś drużyna drugo- czy irzecioligowa robi niespodzianki. W tym roku zrobiło ją Radomsko. Nie byłem na meczu we Wronkach, ale słyszałem, że RKS miał wtedy większą szansę wygrać niż dzisiaj.
Notował
Dariusz Kempski gazeta radomszczańska 2000

_________________
Image


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: Niedziela, 4 Gru 2005, 16:56 
Offline
Master of Typer 2008,2010
Awatar użytkownika

Rejestracja: Piątek, 15 Paź 2004, 23:29
Posty: 1849
Miejscowość: BEZprzynależności
1/2 PP
Image

_________________
cham, prostak, egoista - różnie mawiają, odpalam race i umiem zwinąć język w rurkę... tylko piję, przeklinam i się ciągle opierdalam !!!


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: Niedziela, 11 Gru 2005, 11:05 
Offline
Master of Typer 2003
Awatar użytkownika

Rejestracja: Niedziela, 25 Sie 2002, 20:01
Posty: 240
Miejscowość: Radomsko
Strzelecki rekord
RKS Fameg- Korona Kielce 7:1 (3:1)
1:0 5 min. Kowalczyk
2:0 17 min. Mandrysz głową
3:0 21 min. Jelonkowski
3:1 25 min. Zawadzki
4:1 53 min. Jóżwiak
5:1 58 min, Dopierała
6:1 85 min. Dopierała
7:1 89 min. Wicher
RKS Fameg: Borkowski - No-wak (54 Stocki), Kowalski, Lc-wandowski - Złotek, Leszczyński, Dopicrala, Mandrysz, Jóźwiak -Jelonkowski (46 Wioch), Kowaiczyk (70 Wicher).
Żółte kartki: Stocki (RKS) i Smolinski (Korona).
Sędziował: Piotr Brodecki z Lodzi.
Widzów: 2,5 tys.
Już w 5. minucie ładnie rozegrali piłkę Jelonkowski z Mandry-szetn i Kowaiczyk uzyskał prowadzenie Kilkanaście minut później grający trener Piotr Mandrysz otrzymał dokładne podanie w pole karne od wykonującego rzut wolny Jóźwiaka i strzałem głową nie dał szans Mucharskiemu. Goście w tym czasie praktycznie nie mogli wyjść z piłką poza własną polowe. W 21. minucie było już 3:0 po strzale Jelonkowskiego, którego dokładnie obsłużył Leszczyński podaniem z lewej strony. Na krótko nastąpiła dekoncentracja w zespole gospodarzy i po błędzie, a raczej niezdecydowaniu, w połu karnym Leszczyńskiego Zawadzki strzałem w długi róg pokonał Borkowskiego. Po ośmiu minutach gry w 11 połowie Jóźwiak po podaniu Mandrysza zdobył czwartą bramkę. Piłkarze RKS zaczęli szanować piłkę, zagrywając często do tylu, ale nie stronili od ataków, kiedy tylko nadarzała się ku temu okazja. W 58. minucie wprowadzony do gry po przerwie Grzegorz Włoch dokładnie zagrał przed pole karne do Dopieraly, który podwyższył wynik na 5:1. Na pięć minut przed końcem Dopierała ponownie otrzyma) piłkę od Włocha i zdobył swoją drugą, a szóstą bramkę meczu. Kibice zaczęli głośno liczyć gole. Jeszczejednąakcję lewą stroną boiska przeprowadził niezmordowany Krzysztof Złotek, który sani kilkakrotnie bez powodzenia strzelał na bramkę Mucharskiego. Dokładnie poda! debiutującemu w zespole RKS Da-mianowi Wichrowi i bramkarz Korony musiał po raz siódmy wyjmować piłkę z siatki.
Jerzy Strzembosz

RKS - Siarka Tarnobrzeg
"Nikt nawet nie przypuszczał , że fani siarki przejadą tyle kilometrów i to jeszcze we wtorek. Jak się okazało przyjechali pociągiem w 5 osób i od razu weszli do klatki . Wcześniej nikt ich nie widział . Chcemy się z nimi umówić na 5 solówek ale nie przyjmują propozycji. Wobec tego kilku od nas w przerwie robi im wjazd do klatki, ale w ostatniej chwili się zatrzaskują i trzymają bramę . Nas ok. 40 szala , prezentacja całkiem dobra jak na dzień i rangę meczu. Warto wspomnieć o zajściu w którym policja zwija bezkarnie jednego z przywódców RKS-u za niepodporządkowanie się nakazom policji. Gościu idzie na 24h i dostał kolesia. Można liczyć, że posypią się następne głowy..."
Butrym


GKS Bełchatów - RKS Fameg 2:1 (1:0)
1-0 15 min. Nowicki z karnego
2-0 58 min. Szarpak
2-1 88 min. Jelonkowski głową
RKS Fameg: Borkowski - Nowak (55 Włoch), Kowalski, Lewandowski - Leszczyński (62 Stocki), Złotek (86 Wicher), Dopierala, Mandrysz, Jóźwiak - Jelonkowski, Kowalczyk
Żółta kartka: Nowak (RKS)
Sędziował: Tadeusz Kamiński z Olsztyna Widzów 800
GKS Bełchatów to zespół, który wciąż wierzy, że awansuje do ekstraklasy i w spotkaniu z RKS nie mógi pozwolić sobie na stratę chociażby jednego punktu. Taktyka gospodarzy była czytelna. Od pierwszych minut atakował QKS, a radohiszczanie czekali na dogodną sytuację do wyprowadzenia kontry. Już w 7. minucie meczu gospodarze stworzyli groźną sytuację pod bramką gości po dwójkowej akcji Kukulskiego z Szarpakiem i tylko daleki wybieg Borkowskiego zażegnał niebezpieczeństwo. W przekroju całego meczu - mimo dwóch puszczonych goli - Tomasz Borkowski był najlepszym zawodnikiem w ekipie RKS. Kontra RKS była również nieskuteczna, zagranie Ko-walczyka do Dopieraly zostało wprawdzie zakończone strzałem, ale obok słupka bramki GKS. W 15. minucie po faulu Marcina No-waka w polu karnym arbiter podyktował rzut karny, który pewnie na bramkę zamienił były gracz RKS Marek Nowicki. Gospodarze zadowoleni zjednobramkowe-go prowadzenia zwolnili nieco tempo gry, ułatwiając w ten sposób zespołowi gości przeprowadzanie groźnych akcji. Dobrze broniącego bramkarza GKS Ptaka próbowali zaskoczyć Lewandowski, Jóżwiak i.Złotćk, ale czynili to nieskutecznie i do przerwy więcej goli nie padło.
Po zmianie stron gospodarze nie bronili jednobramkowej przewagi i nadal groźnie atakowali. W 58. minucie piłkę na połowie przeciwnika w niegroźnej sytuacji stracił Leszczyński. GKS wyprowadził błyskawiczną kontrę lewą stroną boiska za sprawą Kukulskiego, który dokładnie dośrodko-wał w pole karne i Szarpak z bliska wepchnął futbolówkę klatką piersiową do bramki, podwyższając wynik na 2:0. RKS dążył konsekwentnie do zmniejszenia rozmiarów porażki. W 81. minucie przewrotką z linii 16 metrów strzelił Jóżwiak, ale piłka trafiła w spojenie słupka z poprzeczką. Wprowadzony do gry tuż przed końcem Damian Wicher w S8. minucie meczu ograł po prawej stronie Kościelniaka, dokładnie podał w pole karne do będącego w pełnym biegu Janusza Jelonkowskie-go, który ładnym strzałem głową pokonał Aleksandra Ptaka, ustalając wynik meczu. Belchatowianie wygrali zasłużenie.
Jerzy Strzembosz

Image

Piotr Mandrysz
trener RKS Fameg:
- Graliśmy słabo, bardzo niedokładnie w grze ofensywnej. Jeśli chodzi o ostatnie podania, to pozostawiały wiele do życzenia. Takie spotkania też trzeba grać. Myślę, że z przebiegu gry zespół z Bełchatowa zasłużenie wygrał. Nam dzisiaj zabrakło argumentów, żeby się przeciwstawić piłkarzom czołowej drużyny II ligi. Szkoda przegranej, gdyż uważam, że przy lepszej dyspozycji mogliśmy się pokusić o zdobycie punktu. Nie ukrywam, że przed meczem taki cel nam przyświecał, ale marzenia to jedno, a rzeczywistość drugie. Jestem młodym trenerem i bardzo mi zależy na tym, aby wygrywać jak najwięcej spotkań. Niestety, dzisiaj musiałem przełknąć gorycz porażki. Jednocześnie trenerowi Złomańczukowi gratuluję kolejnego zwycięstwa i sprolongowania szans na walkę o awans do ekstraklasy.

Jan Złomańczuk
trener GKS Bełchatów:
- Dziękuję Piotrowi za ciepłe słowa pod adresem naszego zespołu. Graliśmy dzisiaj z dużym sercem i zaangażowaniem. Myślę, że to skrócenie placu gry w środkowej strefie boiska przez nasz zespół było bardzo widoczne i jednocześnie utrudniło grę RKS-owi. Dwie bramki strzelone przez moją drużynę odzwierciedlają przebieg spotkania. Widowisko było dobre, ponieważ było wiele sytuacji podbramkowych z obu stron; mecz walki, tak więc każdemu kibicowi mógł się podobać. Dziękuję drużynie za zostawienie naprawdę dużo zdrowia na murawie w tym spotkaniu. Patrząc globalnie, dzisiejszy mecz był najlepszy w naszym wydaniu pod moją wodzą, gdyż z Polonią Bytom zagraliśmy rewelacyjnie w pierwszej połowie, z KSZO Ostrowiec Świętokrzyski w drugiej. Dzisiaj zaprezentowaliśmy się w dwóch połowach jednakowo dobrze. Może pięknej gry nie było, ale przy tak wymagającym przeciwniku jak radomsko zwycięstwo bardzo cieszy. Myślę, że RKS jest w tej chwili jedną z lepszych drużyn w II lidze. Proszę spojrzeć na układ kadrowy i personalny oraz styl gry Radomska, przecież ten zespół na wiosnę mało kto pokonał

GKS Bełchatów - RKS DERBY
Image

Image

Image

"Na kilka dni przed meczem rozdzwoniły się telefony z Bełchatowa w celu umówienia się na dym w drodze na mecz. My przyjęliśmy tę propozycję z radością, gdyż chcieliśmy udowodnić czarnym kosmołuchom(białym wilkom), że jesteśmy lepsi. Tak więc udaliśmy się na krucjatę autokarem w ponad 60 osób(w sumie z Radomska były jeszcze 2 autokary z żulami , ale oni weszli na siedzące z miejscowymi). Jechał też z nami zaprzyjaźniony kibic widzewa z Warszawy. W drodze do kopalni zero kosmołuchów , a mieli podobno czekać. Na miejscu małe kłopoty z wjazdem na stadion. Pod stadionem o dziwo GKS nie reaguje na rozmawiających z nami widzewiaków z B-towa - a podobno to ich największa kosa ??? Nie możemy wnieść niestety flag na kijach i flagi "Szturmowcy". Dojeżdżają jeszcze samochody i jest nas w sumie ponad 70 + wspomniane dwa autokary na stadionie. Młyn GKS-u to ok.150 kosmołuchów (w porywach). My w pierwszej połowie kłócimy się z ochroną o flagę , ale bezskutecznie. Na początku drugiej połowy kosmołuchy odpalają race. Doping z obydwu stron dość konkretny. Dziwi nas tylko fakt że tydzień przed meczem dzwonili że chcą się z nami lać , a w czasie meczu nawet nie podeszli żeby się umówić. Po meczu jesteśmy eskortowani do Radomska. Tam wszyscy rozchodzą się , a reszta idzie odnieść flagi i na picie.Obczaiamy też przejeżdżające auta ale zignorowaliśmy mijające nas dwa-trzy nabite auta. Nagle dowiadujemy się że po Radomsku jeżdżą 3 wózki kosmołuchów. Natychmiast w ok. 10 osób dozbrajamy się w sprzęt i udajemy na wskazane miejsce . Choć przebiegliśmy spory kawałek (a byliśmy już troche alko) to spóźniliśmy się na zadymę. Jak się okazało skroili dwóch od nas (10 na 2) i dojebali kilku raperom i cywilom , których błędnie wzięli za fanów RKS-u. PODCZAS CAŁEJ AWANTURY NIE BYŁO ŻADNEGO KIBICA RKS-U. Ci co się lali byli to przypadkowi i cywile. Ciekawe jest w tym zajściu to , że gdy w/w grupą 10 kiboli staliśmy pod barem koło dworca to kosmołuchy przejeżdżały koło nas ale nawet nie zwolnili a co dopiero mówić o zatrzymaniu . GKS po raz kolejny dowodnił że są mocni ale tylko w przewadze (10 na 2 , czy 4 na 1). Ogólnie derby ekstra i jeden z lepszych wyjazdów. Szkoda tylko straty dwóch szali."
BUTRYM

Powtórka z Opoczna!
RKS Fameg - Ceramika Opoczno 1:0 (0:0)
1:0 50 min. Kowalczyk
RKS Fameg: Borkowski - Nowak, Kowalski, Lewandowski - Złotek, Dopierała, Leszczyński, Mandrysz, Jóźwiak - Jelonkowski (89 Stocki), Kowalczyk
Żółta kartka: Jałocha (Ceramika)
Sędziował: Zdzisław Bakaluk z Olsztyna
Widzów 2,5 tys
Spotkania pomiędzy zespołami RKS Fameg i Ceramiki zawsze dostarczały wielu emocji i były niezwykle zacięte. Tak było i tym razem, chociaż zespół gości po porażce na własnym boisku ze zdegradowaną już KoronąKielce wydawał się przeciwnikiem łatwym do pokonania. Pierwsi zaatakowali gospodarze i w 6. minucie Le-wandowski po dośrodkowaniu z rogu Mandrysza omal nie zaskoczył strzałem głową bramkarza gości. Dobrze ustawiony na linii bramkowej Stawarz obronił jednak strzał zawodnika RKS. Goście nie byli dłużni i wyprowadzili błyskawiczną kontrę. Przed bramkarzem RKS znalazł się Maciej Kowalczyk, którego strzał obronił z kolei Borkowski. W 20. minucie Jelonkowski strzelił głową minimalnie nad poprzeczką bramki Ceramiki. Obustronne ataki w pierwszej połowie nie przyniosły zdobyczy bramkowych i dla kibiców pozostała nadzieja, że w drugiej połowie RKS zagra odważniej i zdobędzie bramki. Tak się stało już 10 minut po rozpoczęciu drugiej połowy, kiedy Leszczyński, widząc wychodzącego na wolne pole Ra-, dosława Kowalczyka zagrał piłkę między dwóch obrońców. ,.¦ Szybki napastnik RKS uwolnił się spod opieki Jałochy i Bogusia, zwodem położył na ziemię bramkarza i nad nim celnie strzelił do siatki. Była to bramka na wagę zwycięstwa RKS: Zawodnicy obu drużyn wciąż prawami dzili otwartą grę, co za-pewniało emocje do końcowego gwizdka
arbitra. W 64. minucie na bramkę Ceramiki - strzelał groźnie Dopierała, ale bramkarz gości sparował pikę na rzut rożny. W końcowych minutach sporo strachu kibicom RKS napędził Szczytniewski, którego strzał w ostatniej chwili obronił dobrze się spisujący Borkowski.
Jerzy Strzembosz

Marek Dziuba
trener Ceramiki:
- Uważam, że po sobotniej wpadce w meczu z Koroną Kielce zespół Ceramiki rozegrał bardzo dobre spotkanie. Mieliśmy kilka sytuacji, które trzeba było wykorzystać. Popełniliśmy jedyny błąd w ustawieniu, a Radek Kowalczyk zachował się bardzo dobrze i strzelił bramkę. Jeśli chodzi o kontrowersyjną sytuację z ostatnich minut spotkania - nie wiem, czy piłka przeszła całym obwodem linię bramkową, gdyż działo się to daleko od ławki rezerwowych. Jeżeli nawet nie przeszła, to w tym momencie powinien być podyktowany rzut karny, bo Mitek był atakowany z tyłu. Sędzia podjął jednak inną decyzję i przegraliśmy. Wydaje mi się, że plan taktyczny, który sobie założyliśmy przed meczem, został w 99 procentach wykonany, bo gdyby był wykonany w 100 procentach, to nie przegralibyśmy tego spotkania.

Piotr Mandrysz
trener RKS Fameg:
- To nie przypadek, że w meczach z udziałem drużyn z tego samego regionu jedna bramka decyduje o wyniku. Dzisiaj też tradycji stało się zadość. Tak między Bogiem a prawdą to dzisiejsze spotkanie było kolejnym dowodem na to, że grając co trzy dni od marca kryzysy muszą dotknąć drużynę. Ceramika postawiła nam bardzo wysokie wymagania i wcale nie byłbym zmartwiony, gdybyśmy spotkanie zremisowali. Chwała naszym piłkarzom, że wykorzystali chwilę nieuwagi w defensywie zespołu z Opoczna. Przytomność umysłu Radka Kowalczyka zadecydowała o naszym zwycięstwie. Gdyby w kolejnej sytuacji Radek lepiej zagrał do Janusza Jelonkowskiego, to najprawdopodobniej byłoby po meczu. Kibice oczekują od nas samych bardzo wysokich zwycięstw, ale niestety, nie zawsze się to udaje. Wczoraj w rozmowie z jednym z łódzkich dziennikarzy powiedziałem, że będę się cieszył, jeśli wygramy jedną bramką - i to udało się osiągnąć. Uważam, że zwycięzców się nie sądzi. Spotkały się dzisiaj dwa równorzędne zespoły i bardzo się cieszę, że dopisaliśmy na swoje konto trzy punkty.
Dariusz Kempski GAZETA RADOMSZCZAŃSKA 2000

RKS - Ceramika DERBY
Image
"Po raz trzeci w ostatnich trzech meczach zostaje zwinięty kibic RKS-u. Za każdym razem jest to ktoś kto ma dużo do powiedzenia w naszym młynie. Tym razem padło na Figo , który stał na murawie przed meczem i rozwieszał flagę . Dostał od ochrony parę strzałów i został zwinięty . Sam mecz , wiadomo bo derbowy , wywołał duże zaciekawienie wśród miejscowych kibiców. Nasz młyn wreszcie zaprezentował się tak jak powinien był wyglądać. Piłkarze wbiegli na murawę z trzema flagami na kijach , które nam podali . Zadebiutowała też flaga chłopaków z Bartodziej "SZTURMOWCY" - Całkiem niezła . Odpalamy też race i rzucamy mnóstwo serpentyn przez co mecz zostaje na chwilę przerwany. Ceramiki ok. 30. Na stadionie obeszło się bez awantur. Ciekawie natomiast było pod stadionem. Gdy fani z Opoczna podjeżdżali pod kasy ruszyliśmy na nich w ok. 30-40 osób , lecz zatrzymała nas psiarnia , a Ceramikę zaczęto eskortować pod inne wejście. Wtedy przejechał koło nas podejrzany bus na kieleckich blachach z ok. 20 osobami. Każdy z nas wział ich za wycieczkowiczów, czy coś w tym stylu. Gdy wszyscy weszli już na stadion ,a przed nim zostało ok. 5 fanów , wtedy wkroczyło ok. 15 gości ze sprzętem i przegoniło naszych. Niemal natychmiast interweniowała policja i ochrona. Jak się okazało byli to fani KSZO , którzy jechali do B-towa. W Bełchatowie zrobili podobno lepszą jatkę pod kasami stadionu , na który nawet nie weszli , gdyż od razu ich zawrócono. Jak widzimy KSZO potrafi zaskoczyć ."
BUTRYM
Image


Krisbut Myszków - RKS
Image

"Mecz ten nie wywołał zbyt wielkiego zainteresowania wśród kiboli RKS-u i daltego z Radomska wyjechało tylko 14 żołto-niebieskich . Jechaliśmy bez psiarni . W Częstochowie zauważyliśmy sporą grupę psów , więc wysiadamy pojedyńczo , ale dwóch gości było zbyt najebanych by zachowywać się jak zwykli ludzie i od razu zaczęły się śpiewy . Pojebana psiarnia przechwyca prawie wszystkich i oczywiście spisuje. Następnie wymyślają sobie że osoby bez dokumentów i bez ok. 40 złotych w kielni nie pojadą . W wyniku tego jedzie nas dalej tylko 4 , a 2 alko zwijają na izbę. W Myszkowie czekała na peronie policja ale my mijamy ich i wychodzimy na miasto . Zaczynają się kręcić podejrzani goście . Jest ich ok. 10 i idą 5 metrów za nami . Jeden z nich podchodzi do nas i namawia nas do tego byśmy mu oddali szaliki(!) i weszli za sklep. Jakiś dziwny był z niego człowiek , więc go olaliśmy i idziemy dalej . Ten zaczął wołać swoich kumpli , ale ci nie za bardzo chcieli mu pomóc. Odważni to oni raczej nie byli . U nas były podzielone zdania czy ich lać czy nie . Fakt był taki że było nas 4 a ich 10 i poza tym nie byliśmy u siebie i nie znaliśmy terenu . Olaliśmy więc ich i dochodzimy do stadionu . W pobliżu stadionu zwija nas policja . Dwóch od nas od razu zwijają na dołek za łamanie zakazu stadionowego(nawet na niego nie weszli). Będą mieli więc kolejne kolegia . Tak więc po kolejnych kłopotach na stadion wchodzimy tylko we dwóch . Młyn Myszkowa to ok. 35 osób w dodatku w wieku 15-17 lat , oraz kilku starszych (18-19) . Było też 7 konkretów , prawdopodobnie z Ruchu Chorzów. Dosyć długo gadamy z Myszkowem na tematy kibicowskie . Dwóch gości w naszym wieku(19.21) chciało przycwaniakować i proponują nam solówki. My jednak odmawiamy (choć nie byli zbyt groźni) obawiając się o to , że jeżeli walka będzie miała niepomyślny dla nich skutek to reszta kolesi im pomoże. Poza tym ich zapał gasi konkret z Ruchu , pytając czemu nie byli tacy mądrzy w Radomsku a u siebie potrafią cwaniakować. Wracamy z gościem z zarządu RKS-u . Ogólnie wyjazd był nawet ciekawy . Gdyby nie pojebana policja zaprezentowalibyśmy się nieźle . Dla przypomnienia bilans tego meczu : na meczu 2 , na izbie wytrzeźwień 2 , na dołku 2 , zawróconych 8 osób. Co za wyjazd !"
Butrym

_________________
Image


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: Sobota, 24 Gru 2005, 12:04 
Offline
Master of Typer 2003
Awatar użytkownika

Rejestracja: Niedziela, 25 Sie 2002, 20:01
Posty: 240
Miejscowość: Radomsko
Dżoker Włoch
RKS Fameg - Raków Częstochowa 2:1 (0:0)
1:0 Jóźwiak 58 min (karny)
1:1 Szymczyk 71 min (karny)
2:1 Włoch 73 min
RKS Fameg: Borkowski - Kasprzyk, Kowalski, Lewandowski (35 Stocki) - Jóźwiak, Leszczyński, Mandrysz (84 Wicher), Dopierała, Złotek - Jelonkowski (72 Włoch), Kowalczyk.
Żółta kartka: Dopierała (RKS).
Sędziował - Krzysztof Maśliński z Łodzi.
Widzów 2500.

Spotkanie nie było porywającym widowiskiem, a to głównie za sprawą słabszego występu zespołu gospodarzy. Upał rozkojarzył piłkarzy obu drużyn, którzy w pierwszej połowie nie mogli sforsować formacji defensywnych. W 18. minucie kapitalnym uderzeniem z 25 metrów popisał się Dariusz Lewandowski, ale piłka trafiła centralnie w spojenie słupka z poprzeczką i ku rozpaczy strzelca wyszła w pole. Do przerwy bramkarza rakowa nie mogli z bliskiej odległości pokonać Kowalczyk, Mandrysz i Dopierała. Raków sporadycznie atakował i praktycznie akcje zespołu gości kończyły się na szesnastym metrze. Do przerwy aktywny był Szymczyk i Dziedzic.
Druga połowa meczu była ciekawsza, chociażby z uwagi na trzy strzelone gole. Najpierw w 58. minucie w polu karnym sfaulowany został Dopierała i rzut karny na bramkę zamienił Jóźwiak. Z kolei w 71. minucie Artur Kowalski wyróżniający się dużą aktywnością i ochotą do gry sfaulował w polu karnym napastnika Rakowa i jedenastkę dla gości pewnie wykorzystał Szymczyk. Grający trener RKS Piotr Mandrysz, zdecydował się na wprowadzenie do gry w 72. minucie - za Jelonkowskiego - Grzegorza Włocha, który okazał się prawdziwym dżokerem. Przebywający na placu gry zaledwie siedemdziesiąt sekund zawodnik, w zamieszaniu pod bramką Cyrulińskiego strzelił gola na wagę zwycięstwa i trzech punktów.
Zwycięstwo nie przyszło RKS łatwo. Gospodarze wystąpili bez pauzującego za żółte kartki Marcina Nowaka, a już w 35. minucie stracili Lewandowskiego, któremu odnowiła się kontuzja. Ukarany w meczu żółtą kartką Rafał Dopierała będzie musiał pauzować przez następne trzy kolejki.
W najbliższą niedzielę 11 czerwca o godz. 17.30 RKS zmierzy się w Radomsku z Hutnikiem Kraków. Wcześniej - w środę 7 czerwca radomszczanie zagrają w Myszkowie.

Jerzy Strzembosz

II liga piłki nożnej

42. kolejka: RKS Fameg - Raków 2:1, Grunwald - Hetman 0:1, Jeziorak - Polonia 0:0, Stal - KSZO 2:1, Korona - Świt 0:6, Włókniarz - Rayan Odra O. 2:0, Polar - Górnik 1:2, Odra Pomerania Sz. - KP Konin 1:1, KS Myszków - GKS Bełchatów 1:1, Siarka - Lechia 2:1, Ceramika - Hutnik 4:2, GKS Katowice - Śląsk 0:0.

Tabela

1. GKS Katowice 94 60-24
2. Śląsk Wrocław 91 77-28
3. Górnik Łęczna 90 79-30
4. GKS Bełchatów 87 66-22
5. Włókniarz Kietrz 70 62-42
6. RKS Fameg 68 67-44
7. Ceramika Opoczno 62 57-42
8. Polonia Bytom 62 43-37
9. Ryan Odra Opole 61 41-43
10. Polar Wrocław 60 53-52
11. Stal Stalowa Wola 60 46-60
12. KSZO Ostrowiec 57 43-40
13. Świt Nowy Dwór 56 60-56
14. Lechia Gdańsk 53 47-60
15. Siarka tarnobrzeg 52 44-58
16. KS Myszków 51 54-56
17. Hetman Zamość 51 43-51
18. Hutnik Kraków 50 47-49
19. Grunwald Ruda Śl. 42 47-62
20. Jeziorak Iława 42 27-44
21. Odra Szczecin 41 31-59
22. Raków Częst. 37 42-69
23. Korona Kielce 29 29-93
24. KP Konin 22 21-64

Po meczu z Rakowem powiedzieli...

Mirosław Sieja
trener Rakowa Częstochowa:
- Dzisiejsze spotkanie należy ocenić pozytywnie. Zarówno jedna, jak i druga strona do końca starała się wytrzymać narzucone tempo. Jak na dzisiejsze warunki i pogodę, to trzeba przyznać, że tempo spotkania było wysokie. Więcej z gry miał zespół gospodarzy. Mimo wszystko uważam, że rzut karny podyktowany był dla RKS-u zbyt pochopnie. Do stanu 1:1 byliśmy równorzędnym partnerem. Niestety, błąd jednego z moich zawodników spowodował, że na własne życzenie straciliśmy bramkę. Ten błąd obniża notę mojego zespołu za naprawdę dobry mecz i ambitną walkę.

Piotr Mandrysz
trener RKS Fameg:
- Dzisiaj wyraźnie było widać, że zespół Rakowa górował nad nami świeżością i dlatego grało się nam bardzo ciężko. Oczywiście pogoda nie jest żadnym usprawiedliwieniem, bo dla obydwu zespołów była taka sama. Trzeba sobie zdawać sprawę z tego, że gra atakiem pozycyjnym przy skomasowanej obronie przeciwnika wymaga dużo więcej sił. Odbiło się to w dokładności i płynności akcji naszej drużyny. Należy żałować, że nie udało nam się wykorzystać do przerwy dwóch bardzo dobrych sytuacji, pierwszej mojej i drugiej Radka Kowalczyka. Dlatego też mogliśmy ten mecz rozstrzygnąć już do przerwy, a tak - była niepotrzebna nerwówka. Jeśli chodzi o rzut karny, to chciałbym stwierdzić, że do przerwy powinna być podyktowana ewidentna jedenastka, bo Radek Kowalczyk był sfaulowany w polu karnym. Sędzia wtedy nie odgwizdał, ale odgwizdał po przerwie. Jednak arbiter gwizdnął dla dwóch stron. W związku z tym myślę, że to nie było powodem porażki Rakowa. Uważam, że z przebiegu spotkania byliśmy o tę jedną bramkę lepsi.

Ryszard Kempa z Dobryszyc
kibic RKS Fameg:
- Trzeba przyznać, że spotkanie nie stało na zbyt wysokim poziomie, ale pogoda była upalna. Mimo wszystko zespół z Częstochowy postawił nam dość twarde warunki. Jednak spotkanie powinniśmy rozstrzygnąć w pierwszej połowie. Z tych kilku doskonałych okazji przynajmniej Kowalczyk powinien zdobyć gola. Na pewno grałoby się wtedy zupełnie inaczej, a tak - praktycznie do końca obawiałem się o wynik. Po tygodniowym odpoczynku RKS powinien zaprezentować się o wiele lepiej. Trzeba przyznać, że nasz zespół grał częściej niż Raków, ale przecież dysponuje o wiele lepszą kadrą i mimo wszystko powinien wygrać bardziej przekonująco. Według mnie, nie wszystkie decyzje sędziego, włącznie z rzutem karnym dla nas, były prawidłowe, ale trzeba przyznać, że arbiter nie wypaczył wyniku. Jeśli drużyna z Częstochowy będzie grała z taką ambicją jak dzisiaj i będzie prezentowała podobną formę, to bardzo szybko powróci do II ligi.

Stawiałem na 0:0
RKS Fameg Radomsko - Świt Nowy Dwór Mazowiecki 0:0
RKS Fameg: Borkowski - Stocki, Kowalski, Kasprzyk - Jóźwiak, Wicher (80 Lewandowski), Leszczyński, Dopierała, Jelonkowski (68 Włoch) - Bałecki, Kowalczyk.
Żółta kartka: Rogan (Świt).
Sędziował - Piotr Siedlecki ze Szczecina.
Widzów 800.

Jeszcze przed meczem stawiałem na 0:0. Świt, chcąc utrzymać się w II lidze na 100 procent, potrzebował jednego punktu. Mimo bezwietrznej pogody i strasznego upału, od 1. do 90. minuty na boisku wiało nudą. Gra toczyła się w strefie środkowej. Pokojowego pojedynku nie zmieniło nawet kilka celnych strzałów byłego piłkarza RKS, Rogana ze strony Świtu oraz Włocha, Dopierały i kasprzyka ze strony RKS Fameg.
Jedynie kibice mieli niezły ubaw. Tak więc na trybunach słychać było: "prawy do lewego, lewy do prawego" oraz: "nie przepędzajcie gołębi krążących nad boiskiem".
Po trzech "dziwnych" porażkach z drużynami zagrożonymi spadkiem przyszła kolej na remis. Miejmy nadzieję, że fani RKS Fameg szybko zapomną o tych czterech spotkaniach.

Dariusz Kempski

Image
od przyszłego sezonu w II lidze występowac będzie 20 zespołów

Image[/img]

_________________
Image


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: Wtorek, 10 Sty 2006, 18:12 
Offline
Master of Typer 2003
Awatar użytkownika

Rejestracja: Niedziela, 25 Sie 2002, 20:01
Posty: 240
Miejscowość: Radomsko
**************************************************************************
Sezon 2000/2001
Z 1 ligi spadły zespoły ŁKS i Lech Poznań, nekane jednak kłopotami finansowymi walczyły o przetrwanie a nie o powrót do ekstraklasy. W Radomsku mielismy juz solidną druzynke wiec po wzmocnieniach zaczeto snóc plany że moz euda nam sie awansowac do extraklasy, ale pokolei...
Druzynę wzmocnili m.in Kalita (ze slaska Wrocław) Myśliński (Ceramika Opoczno) Prokop (Hutnik Kraków) Folc ( Bieruń Stary ?? ) wrócił Tomasiak vel Hiszpan.
Image

W stronę I ligi
RKS Fameg - Górnik Łęczna 3:0 (1:0)
1:0 24 min Kalita
2:0 78 min Kowalczyk
3:0 87 min Kowalczyk
RKS Fameg: Borkowski - Kowalski, Prokop, Lewandowski - Jóźwiak (90 Dziuba), Kalita, Mandrysz (82 Gawroński), Leszczyński, Myśliński - Kowalczyk, Tomasiak (58 Dopierała).
Żółte kartki: Tomasiak, mandrysz (RKS) i Ożóg, Czarniecki, Jarzynka (Górnik).
Sędziował - Krzysztof Wylot z Warszawy.
Widzów - ok. 3000.

Niedzielne spotkanie - to potyczka pretendentów do grona przyszłych pierwszoligowców. Konfrontacja wypadła zdecydowanie na korzyść gospodarzy, którzy dysponują bardziej wyrównanym i doświadczonym zespołem. Taktyka gości była czytelna, bowiem w przodzie grał wysunięty Piotr Cetnarowicz, natomiast sześciu graczy środka pola miało skutecznie powstrzymywać ataki RKS. W zespole RKS w przeciwieństwie do poprzednich spotkań pucharowych i ligowego z Polarem trener Piotr Mandrysz od początku postawił na Sebastiana Tomasiaka, który dotychczas jako wchodzący napastnik rozstrzygał o losach spotkań. Na ławce rezerwowych usiadł Rafał Dopierała. W spotkaniu z Górnikiem Tomasiak nie wykorzystał swojej szansy i raczej udowodnił, że niewątpliwie jest bardzo przydatny zespołowi, ale jako wchodzący na tak zwanego zmęczonego przeciwnika.
W pierwszym kwadransie gra toczyła się w większości w środkowej strefie boiska i brakowało zdecydowanych i dynamicznych akcji ofensywnych ze strony RKS. W 24. minucie meczu po dośrodkowaniu z prawej strony przez Jóźwiaka, błąd popełnili obrońcy gości, a bramkarz Mańka wypuścił piłkę z rąk i Kalita z bliska skierował piłkę do siatki. Po zdobyciu prowadzenia miejscowi grali rozsądnie i uważnie w obronie, chociaż w tej fazie gry nie ustrzegli się błędów. Na szczęście dla RKS uderzenie Wójcika w 38. minucie było nieprecyzyjne. Wcześniej, przed uzyskaniem prowadzenia, w 22. minucie doskonałą okazję do zdobycia gola zaprzepaścił Lewandowski, którego strzał głową był minimalnie niecelny.
Po przerwie RKS dominował niepodzielnie i kolejne gole były kwestią czasu. W 63. minucie Mirosław Kalita idealnie zagrał do Mandrysza, ale futbolówka po strzale grającego trenera minimalnie minęła światło bramki Górnika. W 75. minucie RKS prowadził już 2:0. Pięknym podaniem popisał się Mirosław Kalita i Radosław Kowalczyk nie dał żadnych szans Mańce. Ten sam zawodnik na trzy minuty przed końcem podwyższył rezultat meczu na 3:0. Wykorzystał podanie Rafała Dopierały, który wcześniej zmienił Tomasiaka.
Najlepszym zawodnikiem na boisku był Mirosław Kalita, a pozostali zawodnicy grali poprawnie, na dobrym ligowym poziomie. Następne spotkanie RKS Fameg rozegra w Radomsku w sobotę 12 sierpnia o godz. 17.30 ze Świtem Nowy Dwór Mazowiecki, a wcześniej, w środę - spotkanie o Puchar Polski w Jaworznie ze Szczakowianką.

Jerzy Strzembosz

Po meczu z Górnikiem Łęczna powiedzieli:

Wojciech Wąsikiewicz
trener gości:
- Przede wszystkim chciałem pogratulować gospodarzom zwycięstwa odniesionego w bardzo ładnym stylu. Dzisiaj byliśmy tłem dla piłkarzy z Radomska. Muszę powiedzieć, że jestem współautorem tego blamażu, ale określam postawę mojego zespołu jako kompromitującą. Przykro mi, że ustępowaliśmy gospodarzom pod względem zaangażowania, zadziorności, agresji. Tego u nas absolutnie nie było. Szczerze mówiąc, nie poznawałem dzisiaj swoich piłkarzy. Jestem z tym zespołem niespełna miesiąc, ale dzisiaj to nie była ta drużyna, którą znałem z innych spotkań.

Piotr Mandrysz
trener gospodarzy:
- Z pewnością zwycięstwo 3:0 przeszło moje najśmielsze oczekiwania, aczkolwiek muszę powiedzieć, że do spotkania z Górnikiem podeszliśmy z całą powagą i przygotowywaliśmy się do tego meczu od dłuższego czasu. Mieliśmy przeciwnika dobrze rozpracowanego. Udało nam się skutecznie ich najważniejsze ogniwa wyłączyć z gry. Stara zasada mówi, że tak się gra, jak przeciwnik pozwala. Cieszę się niezmiernie z bardzo solidnej gry drużyny w ofensywie, bo jak wiadomo, w zeszłym sezonie nasza obrona przypominała szwajcarski ser. Teraz już z każdym spotkaniem jest coraz lepiej i mam nadzieję, że w następnych meczach będziemy się wystrzegać błędów. Wiadomo, że najpierw, chcąc osiągnąć dobry wynik, trzeba bronić, a później coś strzelić. Dzisiaj nam się to udało. Spotkanie potoczyło się po naszej myśli. Szybko zdobyta bramka pozwoliła nam zastosować troszeczkę inną taktykę i przyniosło to pożądany efekt. Dwie kontry w drugiej połowie spowodowały to, że losy spotkania były rozstrzygnięte. Z pewnością w obliczu dwumeczu zwycięstwo trzema bramkami bardzo cieszy.

Notował Dariusz Kempski


Puchar Ligi
Zasłużony awans
[b]RKS - Stal Stalowa Wola 0:0

RKS Fameg: Borkowski-Kowalski, Prokop, Lewandowski, Lcsz-
czyński-Dziuba (61 Gawroński), Złotek, Kalita, Mandrysz(46 min
Myśliński)-Dopierala, Tomasiak (84 Balccki).
Żóltc kartki: Dziuba, Lewandowski (RKS Fameg) i Wtorek (Stal).
Sędziował: Aleksander Weiwer z Torunia.
Widzów: ok. 1500.
Stal Stalowa Wola - RKS Fameg 0:3 (0:1).
0:1 45 min Prokop (karny)
0:2 54 min Dopierala


0:3 73 min Tomasiak
RKS Fameg: Borkowski-Kowalski, Prokop, Lewandowski, Kali-
ta-Leszczyński, Złotek (33 Myśliński), Dopierala, Mandrysz-Dziu-
ba (18 Gawroński), Tomasiak.
Czerwona kartka: Szczepocki (Stal) w 45 min
Żółte kartki: Tomasiak (RKS Fameg) i Wicprzeć (Stal).
Sędziował: Setla z Katowic.
Widzów: ok. 500
Pierwsze spotkanie ze Stalą Stalowa Wola w Radomsku nie stało na wysokim poziomie, choć zarówno gospodarze jak i goście mieli klarowne sytuacje do zdobycia gola. W 19 min. Zdzisław Leszczyński znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem Maciejem Nalepą, ale „sparaliżowany" nie potrafił zdobyć bramki. Goście grali mądrze i już w 5 min. później po rażącym błędzie Artura Prokopa Fabianowski znalazł się sam na sam z bramkarzem Tomaszem Borkowskim, który wygrał pojedynek. Chwilę później piłka znalazła się w siatce gości, ale gol słusznie nie został uznany. Jeden z naszych piłkarzy główkując w okienko oparł się na obrońcy Stali. W 38 min. ponownie śmiałe wyjście Borkowskiego uchroniło RKS Fameg przed utratą bramki. Jednak już 2 min. później piłka po podkręconym strzale Sebastiana
Tomasiaka odbiła się od słupka. Praktycznie na tym skończyły się emocje w pierwszej połowie. W przerwie za niewidocznego Piotra Mandrysza wszedł również doświadczony Mirosław Myśliński. Zmiana ta była dobrym posunięciem trenera. Myśliński kilkakrotnie inicjował akcje prawą stroną, a jego kąśliwy strzał w 59 min. sparował na róg bramkarz gości. 9 min. wcześniej celnie po ziemi strzelał Dariusz Lewandowski, ale podobnie Nalepa wybił piłkę na rzut rożny.
Największym pechowcem meczu był Rafał Dopierała, który między 68 a 70 min. najpierw trafił w słupek, a później - po pięknym lobie - w poprzeczkę. Te nie wykorzystane sytuacje mogły się zemścić już 3 min. później. Bor-kowski popełnił błąd - złapał piłkę po podaniu jednego z obrońców. Sędzia podyktował rzut wol-
ny pośredni z linii bramkowej, ale nasz obiecujący bramkarz się zrehabilitował i obronił mocny strzał jednego z piłkarzy Stali.
Spotkanie w Stalowej Woli miało zupełnie inny przebieg. Przez pierwsze 35 min. Stalowcy grali bardzo brutalnie, co musiało się zakończyć kontuzjami w naszym zespole. Już w 18 min. z rozciętą głową (ma założone dwa szwy) murawę musiał opuścić Andrzej Dziuba. Poważniejszej kontuzji doznał 15 min. później Krzysztof Złotek, który uszkodził torebkę stawu skokowego. Mimo wszystko kontrolowaliśmy sytuację i tuż przed końcem pierwszej połowy w zamieszaniu podbramkowym Szarocki wybił piłkę z bramki ręką, za co musiał ujrzeć czerwony kartonik. Rzut karny pewnie wykorzystał Artur Prokop. Tuż po przerwie grający w osłabieniu gospodarze mogli wyrównać. Po raz kolejny wysoką dyspozycję potwierdził Tomasz Borkowski, który obronił jedenastkę wykonywanąprzez Podlaska. Już w 54 min. stało się pewne, że do III rundy Pucharu Ligi awansuje drużyna z Radomska. Sebastian Tomasiak wrzucił piłkę do Rafała Dopierały, który pięknym lobem pokonał Nalepę. Wy-.: nik ustalił w 73 min. Tomasiak, który rajd od połowy boiska zakończył celnym strzałem.
Za awans do III rundy Pucharu Ligi RKS Fameg otrzyma 55 tys. zT(25 tys. zt startowego plus 30 tys. za wyeliminowanie Stali Stalowa Wola). W kolejnej rundzie Pucharu Ligi drużyna z Radomska zmierzy się z pierwszoligowcem Ruchem Radzionków. Pierwszy mecz odbył się wczoraj w Radzionkowie (już po zamknięciu - tego numeru gazety), a rewanż zostanie rozegrany w środę 2 sierpnia o godz. 18.00 w Radomsku. Jeśli nasi piłkarze uporają się z Ruchem to wzbogacąsię o kolejne 50 tys. zł.
Dariusz Kempski Gazeta Radomszczańska 2000

RKS - Stal Stalowa Wola
"Nas na początku meczu ok.20. Kibice Stali (większość Rakowa) ok.40 siedzieli już w klatce. W ok.15min. meczu do naszego młyna weszło 10 kibiców Rakowa+Stali. Nikt ich nie wyczaił więc wzięli nas z zaskoczenia. Uciekamy na dół sektora, tam kilku starszych zatrzymało uciekających. Brak naszego zdecydowania i służby porządkowe wkraczają do akcji. W ramach rewanżu w przerwie meczu ruszamy w 8 na kibiców Rakowa (ok.12) czających się pod kasami. Część z nich od razu drze zelówy. Reszta dostaje porządny oklep. Kroimy pas i koszulkę, ale po wszystkim zwracamy. Po akcji za to że nie uciekali pijemy razem wino i rozmawiamy. Okazuje się, że uciekający goście mieli po 25 lat!"
BAWÓŁ
Pamietam to zdarzenie, niektorzy z naszych hols "darli zelowy" az sie kurzylo...no cooments, to było dawno.

RKS Fameg - Ruch Radzionków 1:1 (1:1)
0:1 25 min Żaba
1:1 29 min Tomasiak
RKS Fameg: Borkowski - Kowalski, Prokop, Myśliński (75 Mandrysz), Leszczyński - Jóźwiak, Dopierała (64 Lewandowski), kalita, Dziuba, Tomasiak (Gawroński), Kowalczyk.
Sędziował - Zbigniew Urbańczyk z Krakowa.
Żółte kartki: Dopierała(RKS Fameg) oraz Wilk i Oprzondek (Ruch).
Widzów - około 2500.

W rewanżowym spotkaniu 1/16 finału piłkarskiego Pucharu Ligi piłkarze Ruchu podnieśli drużynie RKS Fameg poprzeczkę znacznie wyżej niż było to w pierwszym meczu. Radomszczanie widocznie chcieli awansować do kolejnej rundy i wzbogacić się o 500 tysięcy złotych jak najmniejszym kosztem, aby zachować siły na pojedynek drugiej kolejki z Górnikiem Łęczna. Z kolei radzionkowianie pokazali, że również potrafią grać w piłkę nożną i w następnej części sezonu powalczą o zachowanie pierwszoligowego statusu. Mimo wszystko to właśnie RKS Fameg stworzył pierwszą groźną okazję. Już w 7. minucie celnie strzelał Mirosław Kalita, ale bramkarz gości Dariusz Klytta pokazał, że nieprzypadkowo stoi między słupkami Ruchu. Jednak następne minuty należały do przyjezdnych. Najpierw bramce Tomasza Borkowskiego usiłował zagrozić Rafał Jarosz, ale obrońcy stanęli na wysokości zadania. Później groźnie z dystansu strzelał Roman Madej, ale piłka minęła światło bramki. Co się odwlecze, to nie uciecze. I tak faktycznie było. W 25. minucie w zamieszaniu podbramkowym, z bliska, prowadzenie dla Ruchu uzyskał król strzelców II ligi (do Radzionkowa przyszedł z KS Myszków) Piotr Żaba. Mogliśmy wyrównać już 2 minuty później, ale Radosław Kowalczyk, po płaskim dośrodkowaniu, minął się z piłką. Jednak wyrównanie padło dość szybko. Sebastian Tomasiak wykorzystał dwójkową akcję Zdzisława Leszczyńskiego i Mirosława Kality. Tym samym w czwartym kolejnym spotkaniu zdobył czwartego gola. Oby tak dalej.
Tuż po stracie bramki trener Piotr Piekarczyk zmienił niewidocznego Wojciecha Myszora, a na murawę wprowadził Daniela Kosmelę. Trzeba przyznać, wniósł on dużo do gry gości, przeprowadzał groźne akcje, szczególnie prawą stroną boiska, i był chyba najbardziej widoczny ze wszystkich piłkarzy, którzy występowali w meczu. Jeszcze przed przerwą w 35. i 40. minucie z rzutów wolnych strzelał Kalita, ale najpierw przestrzelił, a później piłka trafiła w mur. Również dwukrotnie celnie strzelali goście, ale Borkowski pokazał, dlaczego to on jest teraz pierwszym bramkarzem RKS Fameg.
W drugiej połowie częściej w posiadaniu futbolówki byli radzionkowianie, ale na szczęście żadnej okazji nie potrafili wykorzystać. Nawet wprowadzenie na murawę najstarszego piłkarza I ligi Mariana Janoszki nie na wiele się zdało. Popularny "Ecik" nie potrafił uporać się z dobrze grającą obroną. Nerwową grę naszego zespołu uspokoiło nieco wprowadzenie Dariusza Lewandowskiego i Piotra Mandrysza. W 71. minucie Kowalczyk otrzymał idealne podanie od wprowadzonego 2 minuty wcześniej obiecującego Mariusza Gawrońskiego, ale przegrał pojedynek z Klyttą. 8 minut później bardzo dobrej okazji nie wykorzystał tym razem właśnie Gawroński. Piłka po jego strzale minęła lewy słupek bramki. W 81. minucie kąśliwy strzał zza linii pola karnego oddał Bogdan Jóźwiak, ale futbolówka ponownie minęła światło bramki. Szkoda, że żadna z tych okazji nie została wykorzystana. Na szczęście piłkarzom Ruchu brakło zimnej krwi do przechylenia szali zwycięstwa na swoją korzyść. Kolejne spotkanie u siebie RKS Fameg rozegra z Odrą Wodzisław 30 sierpnia.

D.K.

Po meczu z Ruchem powiedzieli:

Piotr Mandrysz
trener RKS Fameg:
- Radzionków zagrał dzisiaj o niebo lepiej niż tydzień temu. Postawił nam trudne wymagania. Chcieliśmy się dzisiaj, że tak powiem, "ślizgnąć" i zaoszczędzić możliwie jak najwięcej sił na niedzielne spotkanie z Górnikiem Łęczna. Niestety okazało się, że nie doceniliśmy przeciwnika, który dzisiaj postawił nam duże wymagania. Cieszymy się, że przeszliśmy dalej, bo jest to już kolejny pierwszoligowiec, którego udało nam się przejść i to w dwumeczu. To też o czymś świadczy. Nie tylko atut własnego boiska, ale także dobry pojedynek wyjazdowy spowodował, że spotkamy się z kolejnym pierwszoligowcem. Myślę, że mecz mógłby się potoczyć różnie, bo były sytuacje z jednej i drugiej strony. Należy żałować, że w końcówce ani Radek Kowalczyk, ani młody Mariusz Gawroński nie wykorzystali stuprocentowych sytuacji, bo to byłaby pełnia szczęścia. Musiałem wejść na boisko, gdyż nie graliśmy tak jak powinniśmy. Niestety, tak się pojedynek ułożył, że trzeba było wyjść na koniec i troszkę tę grę uspokoić. Myślę, że mimo tego, iż przeciwnik stosował wrzutki na wysokich napastników, to w końcówce panowaliśmy na sytuacją i kontrolowaliśmy przebieg meczu. Uspokoiliśmy tę przewagę optyczną przeciwnika i dowieźliśmy szczęśliwy dla nas wynik do końca.

Popisowa gra trenera
Odra Wodzisław - RKS Fameg 1:2(0:1)
0:1 4 min. Dziuba j:l 49 min. Chalbiński 1-2 68 min. Tomasiak
RKS Fameg: Borkowski - Lewandowski, Mandrysz, Nowak - Leszczyński, Kalita (90 Złotek), Myśliński (89 Gawroński), Jóźwiak, Dopierala - Dziuba (60 Tomasiak), Kowalczyk. żółte kartki: Nowak (RKS) i Chałbiński, Augustyniak (Odra). Sędziował: G. Kasperkiewicz z Poznania. Widzów 1500.
Absencja z powodu choroby Artura Prokopa i Artura Kowalskiego spowodowała, że w pierwszym spotkaniu Pucharu Ligi w Wodzisławiu przeciwko Odrze w roli ostatniego stopera wystąpił grający trener RKS Piotr Mandrysz. Ze swojego zadania wywiązał się wręcz znakomicie, rozbijając ataki gospodarzy; doskonale kierował poczynaniami swoich podopiecznych i dokładnie dogrywał piłki kolegom. Przy słabszej postawie piłkarzy Odry na trybunach słychać było okrzyki: „Mandrysz do Odry".
Pierwsza bramka dla RKS padła już w 4. minucie. Z prawej strony w pole karne dośrodkował Kowalczyk i Dziuba z bliska skierował piłkę do siatki. W pierwszej połowie piłkarze RKS jeszcze dwu-
krotnie mogli podwyższyć wynik, ale strzał Dopierały w 9. minucie obronił Tomala, a wcześniej pomocnik RKS minimalnie przestrzelił. Borkowskiego próbował także zaskoczyć strzałem z dystansu najlepszy snajper gospodarzy Michał Chałbiński, którego strzał głową z bliska kapitalnie obronił Borkow-ski. Na cztery minuty przed przerwą Mandrysz prostopadłym podaniem uruchomił szybkiego Kowalczyka, który - spychany przez Jegora - nie zdołał oddać celnego strzału.
Po przerwie zaatakowała Odra. W 49. minucie na strzał z dystansu zdecydował się Gadomski, trafił jednak w poprzeczkę i piłka spadła wprost pod nogi Chałbińskiego, który silnym strzałem z bliska nie dał szansy obrony Borkowskiemu.
Wydawało się, że po uzyskaniu wyrównania piłkarze Odry złapią wł'a-ściwy rytm gry. Nic z tego, ponieważ goście grali dojrzały- i mądry futbol, a ich przewaga nie podleea-ła dyskusji. Decydującą o wyniku meczu akcję rozpoczął w środku pola Leszczyński - wyłuskał piłkę Liskowi, podał na prawą stronę do Tomasiaka, który mocnym strzałem z ostrego kąta pod poprzeczkę zdobył drugą bramkę i ustalił wynik meczu. Dwie minuty później Radosław Kowalczyk ograł obrońców Odry, położył na ziemię bramkarza, ale zbyt słabo strzelił i Jegor zdołał wybić piłkę z linii bramkowej pustej bramki. Tuż przed końcem meczu strzał Jóźwiaka końcami palców sparował na rzut rożny Tomala.
Zwycięstwo RKS wpełni zasłużone i nie pomniejsza go nawet fakt, że zespół Odry wystąpi! osłabiony brakiem bramkostrzelnego Rasiaka. W RKS nie grali przecież Prokop, Kowalczyk fzłotek. Po tym zwycięstwie przed meczem rewanżowym w Radomsku w środę, 6 września, bliższy awansu do następnej rundy jest RKS Fameg.
Jerzy Strzembosz

_________________
Image


Góra
 Profil  
 
Wyświetl posty z poprzednich:  Sortuj według  
Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 186 posty(ów) ]  Idź do strony Poprzednia  1 ... 12, 13, 14, 15, 16, 17, 18, 19  Następna

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina


Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 11 gości


Nie możesz zakładać nowych tematów na tym forum
Nie możesz odpowiadać w tematach na tym forum
Nie możesz edytować swoich postów na tym forum
Nie możesz usuwać swoich postów na tym forum

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group