**************************************************************************
Sezon 2000/2001
Z 1 ligi spadły zespoły ŁKS i Lech Poznań, nekane jednak kłopotami finansowymi walczyły o przetrwanie a nie o powrót do ekstraklasy. W Radomsku mielismy juz solidną druzynke wiec po wzmocnieniach zaczeto snóc plany że moz euda nam sie awansowac do extraklasy, ale pokolei...
Druzynę wzmocnili m.in Kalita (ze slaska Wrocław) Myśliński (Ceramika Opoczno) Prokop (Hutnik Kraków) Folc ( Bieruń Stary ?? ) wrócił Tomasiak vel Hiszpan.
W stronę I ligi
RKS Fameg - Górnik Łęczna 3:0 (1:0)
1:0 24 min Kalita
2:0 78 min Kowalczyk
3:0 87 min Kowalczyk
RKS Fameg: Borkowski - Kowalski, Prokop, Lewandowski - Jóźwiak (90 Dziuba), Kalita, Mandrysz (82 Gawroński), Leszczyński, Myśliński - Kowalczyk, Tomasiak (58 Dopierała).
Żółte kartki: Tomasiak, mandrysz (RKS) i Ożóg, Czarniecki, Jarzynka (Górnik).
Sędziował - Krzysztof Wylot z Warszawy.
Widzów - ok. 3000.
Niedzielne spotkanie - to potyczka pretendentów do grona przyszłych pierwszoligowców. Konfrontacja wypadła zdecydowanie na korzyść gospodarzy, którzy dysponują bardziej wyrównanym i doświadczonym zespołem. Taktyka gości była czytelna, bowiem w przodzie grał wysunięty Piotr Cetnarowicz, natomiast sześciu graczy środka pola miało skutecznie powstrzymywać ataki RKS. W zespole RKS w przeciwieństwie do poprzednich spotkań pucharowych i ligowego z Polarem trener Piotr Mandrysz od początku postawił na Sebastiana Tomasiaka, który dotychczas jako wchodzący napastnik rozstrzygał o losach spotkań. Na ławce rezerwowych usiadł Rafał Dopierała. W spotkaniu z Górnikiem Tomasiak nie wykorzystał swojej szansy i raczej udowodnił, że niewątpliwie jest bardzo przydatny zespołowi, ale jako wchodzący na tak zwanego zmęczonego przeciwnika.
W pierwszym kwadransie gra toczyła się w większości w środkowej strefie boiska i brakowało zdecydowanych i dynamicznych akcji ofensywnych ze strony RKS. W 24. minucie meczu po dośrodkowaniu z prawej strony przez Jóźwiaka, błąd popełnili obrońcy gości, a bramkarz Mańka wypuścił piłkę z rąk i Kalita z bliska skierował piłkę do siatki. Po zdobyciu prowadzenia miejscowi grali rozsądnie i uważnie w obronie, chociaż w tej fazie gry nie ustrzegli się błędów. Na szczęście dla RKS uderzenie Wójcika w 38. minucie było nieprecyzyjne. Wcześniej, przed uzyskaniem prowadzenia, w 22. minucie doskonałą okazję do zdobycia gola zaprzepaścił Lewandowski, którego strzał głową był minimalnie niecelny.
Po przerwie RKS dominował niepodzielnie i kolejne gole były kwestią czasu. W 63. minucie Mirosław Kalita idealnie zagrał do Mandrysza, ale futbolówka po strzale grającego trenera minimalnie minęła światło bramki Górnika. W 75. minucie RKS prowadził już 2:0. Pięknym podaniem popisał się Mirosław Kalita i Radosław Kowalczyk nie dał żadnych szans Mańce. Ten sam zawodnik na trzy minuty przed końcem podwyższył rezultat meczu na 3:0. Wykorzystał podanie Rafała Dopierały, który wcześniej zmienił Tomasiaka.
Najlepszym zawodnikiem na boisku był Mirosław Kalita, a pozostali zawodnicy grali poprawnie, na dobrym ligowym poziomie. Następne spotkanie RKS Fameg rozegra w Radomsku w sobotę 12 sierpnia o godz. 17.30 ze Świtem Nowy Dwór Mazowiecki, a wcześniej, w środę - spotkanie o Puchar Polski w Jaworznie ze Szczakowianką.
Jerzy Strzembosz
Po meczu z Górnikiem Łęczna powiedzieli:
Wojciech Wąsikiewicz
trener gości:
- Przede wszystkim chciałem pogratulować gospodarzom zwycięstwa odniesionego w bardzo ładnym stylu. Dzisiaj byliśmy tłem dla piłkarzy z Radomska. Muszę powiedzieć, że jestem współautorem tego blamażu, ale określam postawę mojego zespołu jako kompromitującą. Przykro mi, że ustępowaliśmy gospodarzom pod względem zaangażowania, zadziorności, agresji. Tego u nas absolutnie nie było. Szczerze mówiąc, nie poznawałem dzisiaj swoich piłkarzy. Jestem z tym zespołem niespełna miesiąc, ale dzisiaj to nie była ta drużyna, którą znałem z innych spotkań.
Piotr Mandrysz
trener gospodarzy:
- Z pewnością zwycięstwo 3:0 przeszło moje najśmielsze oczekiwania, aczkolwiek muszę powiedzieć, że do spotkania z Górnikiem podeszliśmy z całą powagą i przygotowywaliśmy się do tego meczu od dłuższego czasu. Mieliśmy przeciwnika dobrze rozpracowanego. Udało nam się skutecznie ich najważniejsze ogniwa wyłączyć z gry. Stara zasada mówi, że tak się gra, jak przeciwnik pozwala. Cieszę się niezmiernie z bardzo solidnej gry drużyny w ofensywie, bo jak wiadomo, w zeszłym sezonie nasza obrona przypominała szwajcarski ser. Teraz już z każdym spotkaniem jest coraz lepiej i mam nadzieję, że w następnych meczach będziemy się wystrzegać błędów. Wiadomo, że najpierw, chcąc osiągnąć dobry wynik, trzeba bronić, a później coś strzelić. Dzisiaj nam się to udało. Spotkanie potoczyło się po naszej myśli. Szybko zdobyta bramka pozwoliła nam zastosować troszeczkę inną taktykę i przyniosło to pożądany efekt. Dwie kontry w drugiej połowie spowodowały to, że losy spotkania były rozstrzygnięte. Z pewnością w obliczu dwumeczu zwycięstwo trzema bramkami bardzo cieszy.
Notował Dariusz Kempski
Puchar Ligi
Zasłużony awans
[b]RKS - Stal Stalowa Wola 0:0
RKS Fameg: Borkowski-Kowalski, Prokop, Lewandowski, Lcsz-
czyński-Dziuba (61 Gawroński), Złotek, Kalita, Mandrysz(46 min
Myśliński)-Dopierala, Tomasiak (84 Balccki).
Żóltc kartki: Dziuba, Lewandowski (RKS Fameg) i Wtorek (Stal).
Sędziował: Aleksander Weiwer z Torunia.
Widzów: ok. 1500.
Stal Stalowa Wola - RKS Fameg 0:3 (0:1).
0:1 45 min Prokop (karny)
0:2 54 min Dopierala
0:3 73 min Tomasiak
RKS Fameg: Borkowski-Kowalski, Prokop, Lewandowski, Kali-
ta-Leszczyński, Złotek (33 Myśliński), Dopierala, Mandrysz-Dziu-
ba (18 Gawroński), Tomasiak.
Czerwona kartka: Szczepocki (Stal) w 45 min
Żółte kartki: Tomasiak (RKS Fameg) i Wicprzeć (Stal).
Sędziował: Setla z Katowic.
Widzów: ok. 500
Pierwsze spotkanie ze Stalą Stalowa Wola w Radomsku nie stało na wysokim poziomie, choć zarówno gospodarze jak i goście mieli klarowne sytuacje do zdobycia gola. W 19 min. Zdzisław Leszczyński znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem Maciejem Nalepą, ale „sparaliżowany" nie potrafił zdobyć bramki. Goście grali mądrze i już w 5 min. później po rażącym błędzie Artura Prokopa Fabianowski znalazł się sam na sam z bramkarzem Tomaszem Borkowskim, który wygrał pojedynek. Chwilę później piłka znalazła się w siatce gości, ale gol słusznie nie został uznany. Jeden z naszych piłkarzy główkując w okienko oparł się na obrońcy Stali. W 38 min. ponownie śmiałe wyjście Borkowskiego uchroniło RKS Fameg przed utratą bramki. Jednak już 2 min. później piłka po podkręconym strzale Sebastiana
Tomasiaka odbiła się od słupka. Praktycznie na tym skończyły się emocje w pierwszej połowie. W przerwie za niewidocznego Piotra Mandrysza wszedł również doświadczony Mirosław Myśliński. Zmiana ta była dobrym posunięciem trenera. Myśliński kilkakrotnie inicjował akcje prawą stroną, a jego kąśliwy strzał w 59 min. sparował na róg bramkarz gości. 9 min. wcześniej celnie po ziemi strzelał Dariusz Lewandowski, ale podobnie Nalepa wybił piłkę na rzut rożny.
Największym pechowcem meczu był Rafał Dopierała, który między 68 a 70 min. najpierw trafił w słupek, a później - po pięknym lobie - w poprzeczkę. Te nie wykorzystane sytuacje mogły się zemścić już 3 min. później. Bor-kowski popełnił błąd - złapał piłkę po podaniu jednego z obrońców. Sędzia podyktował rzut wol-
ny pośredni z linii bramkowej, ale nasz obiecujący bramkarz się zrehabilitował i obronił mocny strzał jednego z piłkarzy Stali.
Spotkanie w Stalowej Woli miało zupełnie inny przebieg. Przez pierwsze 35 min. Stalowcy grali bardzo brutalnie, co musiało się zakończyć kontuzjami w naszym zespole. Już w 18 min. z rozciętą głową (ma założone dwa szwy) murawę musiał opuścić Andrzej Dziuba. Poważniejszej kontuzji doznał 15 min. później Krzysztof Złotek, który uszkodził torebkę stawu skokowego. Mimo wszystko kontrolowaliśmy sytuację i tuż przed końcem pierwszej połowy w zamieszaniu podbramkowym Szarocki wybił piłkę z bramki ręką, za co musiał ujrzeć czerwony kartonik. Rzut karny pewnie wykorzystał Artur Prokop. Tuż po przerwie grający w osłabieniu gospodarze mogli wyrównać. Po raz kolejny wysoką dyspozycję potwierdził Tomasz Borkowski, który obronił jedenastkę wykonywanąprzez Podlaska. Już w 54 min. stało się pewne, że do III rundy Pucharu Ligi awansuje drużyna z Radomska. Sebastian Tomasiak wrzucił piłkę do Rafała Dopierały, który pięknym lobem pokonał Nalepę. Wy-.: nik ustalił w 73 min. Tomasiak, który rajd od połowy boiska zakończył celnym strzałem.
Za awans do III rundy Pucharu Ligi RKS Fameg otrzyma 55 tys. zT(25 tys. zt startowego plus 30 tys. za wyeliminowanie Stali Stalowa Wola). W kolejnej rundzie Pucharu Ligi drużyna z Radomska zmierzy się z pierwszoligowcem Ruchem Radzionków. Pierwszy mecz odbył się wczoraj w Radzionkowie (już po zamknięciu - tego numeru gazety), a rewanż zostanie rozegrany w środę 2 sierpnia o godz. 18.00 w Radomsku. Jeśli nasi piłkarze uporają się z Ruchem to wzbogacąsię o kolejne 50 tys. zł.
Dariusz Kempski Gazeta Radomszczańska 2000
RKS - Stal Stalowa Wola
"Nas na początku meczu ok.20. Kibice Stali (większość Rakowa) ok.40 siedzieli już w klatce. W ok.15min. meczu do naszego młyna weszło 10 kibiców Rakowa+Stali. Nikt ich nie wyczaił więc wzięli nas z zaskoczenia. Uciekamy na dół sektora, tam kilku starszych zatrzymało uciekających. Brak naszego zdecydowania i służby porządkowe wkraczają do akcji. W ramach rewanżu w przerwie meczu ruszamy w 8 na kibiców Rakowa (ok.12) czających się pod kasami. Część z nich od razu drze zelówy. Reszta dostaje porządny oklep. Kroimy pas i koszulkę, ale po wszystkim zwracamy. Po akcji za to że nie uciekali pijemy razem wino i rozmawiamy. Okazuje się, że uciekający goście mieli po 25 lat!"
BAWÓŁ
Pamietam to zdarzenie, niektorzy z naszych hols "darli zelowy" az sie kurzylo...no cooments, to było dawno.
RKS Fameg - Ruch Radzionków 1:1 (1:1)
0:1 25 min Żaba
1:1 29 min Tomasiak
RKS Fameg: Borkowski - Kowalski, Prokop, Myśliński (75 Mandrysz), Leszczyński - Jóźwiak, Dopierała (64 Lewandowski), kalita, Dziuba, Tomasiak (Gawroński), Kowalczyk.
Sędziował - Zbigniew Urbańczyk z Krakowa.
Żółte kartki: Dopierała(RKS Fameg) oraz Wilk i Oprzondek (Ruch).
Widzów - około 2500.
W rewanżowym spotkaniu 1/16 finału piłkarskiego Pucharu Ligi piłkarze Ruchu podnieśli drużynie RKS Fameg poprzeczkę znacznie wyżej niż było to w pierwszym meczu. Radomszczanie widocznie chcieli awansować do kolejnej rundy i wzbogacić się o 500 tysięcy złotych jak najmniejszym kosztem, aby zachować siły na pojedynek drugiej kolejki z Górnikiem Łęczna. Z kolei radzionkowianie pokazali, że również potrafią grać w piłkę nożną i w następnej części sezonu powalczą o zachowanie pierwszoligowego statusu. Mimo wszystko to właśnie RKS Fameg stworzył pierwszą groźną okazję. Już w 7. minucie celnie strzelał Mirosław Kalita, ale bramkarz gości Dariusz Klytta pokazał, że nieprzypadkowo stoi między słupkami Ruchu. Jednak następne minuty należały do przyjezdnych. Najpierw bramce Tomasza Borkowskiego usiłował zagrozić Rafał Jarosz, ale obrońcy stanęli na wysokości zadania. Później groźnie z dystansu strzelał Roman Madej, ale piłka minęła światło bramki. Co się odwlecze, to nie uciecze. I tak faktycznie było. W 25. minucie w zamieszaniu podbramkowym, z bliska, prowadzenie dla Ruchu uzyskał król strzelców II ligi (do Radzionkowa przyszedł z KS Myszków) Piotr Żaba. Mogliśmy wyrównać już 2 minuty później, ale Radosław Kowalczyk, po płaskim dośrodkowaniu, minął się z piłką. Jednak wyrównanie padło dość szybko. Sebastian Tomasiak wykorzystał dwójkową akcję Zdzisława Leszczyńskiego i Mirosława Kality. Tym samym w czwartym kolejnym spotkaniu zdobył czwartego gola. Oby tak dalej.
Tuż po stracie bramki trener Piotr Piekarczyk zmienił niewidocznego Wojciecha Myszora, a na murawę wprowadził Daniela Kosmelę. Trzeba przyznać, wniósł on dużo do gry gości, przeprowadzał groźne akcje, szczególnie prawą stroną boiska, i był chyba najbardziej widoczny ze wszystkich piłkarzy, którzy występowali w meczu. Jeszcze przed przerwą w 35. i 40. minucie z rzutów wolnych strzelał Kalita, ale najpierw przestrzelił, a później piłka trafiła w mur. Również dwukrotnie celnie strzelali goście, ale Borkowski pokazał, dlaczego to on jest teraz pierwszym bramkarzem RKS Fameg.
W drugiej połowie częściej w posiadaniu futbolówki byli radzionkowianie, ale na szczęście żadnej okazji nie potrafili wykorzystać. Nawet wprowadzenie na murawę najstarszego piłkarza I ligi Mariana Janoszki nie na wiele się zdało. Popularny "Ecik" nie potrafił uporać się z dobrze grającą obroną. Nerwową grę naszego zespołu uspokoiło nieco wprowadzenie Dariusza Lewandowskiego i Piotra Mandrysza. W 71. minucie Kowalczyk otrzymał idealne podanie od wprowadzonego 2 minuty wcześniej obiecującego Mariusza Gawrońskiego, ale przegrał pojedynek z Klyttą. 8 minut później bardzo dobrej okazji nie wykorzystał tym razem właśnie Gawroński. Piłka po jego strzale minęła lewy słupek bramki. W 81. minucie kąśliwy strzał zza linii pola karnego oddał Bogdan Jóźwiak, ale futbolówka ponownie minęła światło bramki. Szkoda, że żadna z tych okazji nie została wykorzystana. Na szczęście piłkarzom Ruchu brakło zimnej krwi do przechylenia szali zwycięstwa na swoją korzyść. Kolejne spotkanie u siebie RKS Fameg rozegra z Odrą Wodzisław 30 sierpnia.
D.K.
Po meczu z Ruchem powiedzieli:
Piotr Mandrysz
trener RKS Fameg:
- Radzionków zagrał dzisiaj o niebo lepiej niż tydzień temu. Postawił nam trudne wymagania. Chcieliśmy się dzisiaj, że tak powiem, "ślizgnąć" i zaoszczędzić możliwie jak najwięcej sił na niedzielne spotkanie z Górnikiem Łęczna. Niestety okazało się, że nie doceniliśmy przeciwnika, który dzisiaj postawił nam duże wymagania. Cieszymy się, że przeszliśmy dalej, bo jest to już kolejny pierwszoligowiec, którego udało nam się przejść i to w dwumeczu. To też o czymś świadczy. Nie tylko atut własnego boiska, ale także dobry pojedynek wyjazdowy spowodował, że spotkamy się z kolejnym pierwszoligowcem. Myślę, że mecz mógłby się potoczyć różnie, bo były sytuacje z jednej i drugiej strony. Należy żałować, że w końcówce ani Radek Kowalczyk, ani młody Mariusz Gawroński nie wykorzystali stuprocentowych sytuacji, bo to byłaby pełnia szczęścia. Musiałem wejść na boisko, gdyż nie graliśmy tak jak powinniśmy. Niestety, tak się pojedynek ułożył, że trzeba było wyjść na koniec i troszkę tę grę uspokoić. Myślę, że mimo tego, iż przeciwnik stosował wrzutki na wysokich napastników, to w końcówce panowaliśmy na sytuacją i kontrolowaliśmy przebieg meczu. Uspokoiliśmy tę przewagę optyczną przeciwnika i dowieźliśmy szczęśliwy dla nas wynik do końca.
Popisowa gra trenera
Odra Wodzisław - RKS Fameg 1:2(0:1)
0:1 4 min. Dziuba j:l 49 min. Chalbiński 1-2 68 min. Tomasiak
RKS Fameg: Borkowski - Lewandowski, Mandrysz, Nowak - Leszczyński, Kalita (90 Złotek), Myśliński (89 Gawroński), Jóźwiak, Dopierala - Dziuba (60 Tomasiak), Kowalczyk. żółte kartki: Nowak (RKS) i Chałbiński, Augustyniak (Odra). Sędziował: G. Kasperkiewicz z Poznania. Widzów 1500.
Absencja z powodu choroby Artura Prokopa i Artura Kowalskiego spowodowała, że w pierwszym spotkaniu Pucharu Ligi w Wodzisławiu przeciwko Odrze w roli ostatniego stopera wystąpił grający trener RKS Piotr Mandrysz. Ze swojego zadania wywiązał się wręcz znakomicie, rozbijając ataki gospodarzy; doskonale kierował poczynaniami swoich podopiecznych i dokładnie dogrywał piłki kolegom. Przy słabszej postawie piłkarzy Odry na trybunach słychać było okrzyki: „Mandrysz do Odry".
Pierwsza bramka dla RKS padła już w 4. minucie. Z prawej strony w pole karne dośrodkował Kowalczyk i Dziuba z bliska skierował piłkę do siatki. W pierwszej połowie piłkarze RKS jeszcze dwu-
krotnie mogli podwyższyć wynik, ale strzał Dopierały w 9. minucie obronił Tomala, a wcześniej pomocnik RKS minimalnie przestrzelił. Borkowskiego próbował także zaskoczyć strzałem z dystansu najlepszy snajper gospodarzy Michał Chałbiński, którego strzał głową z bliska kapitalnie obronił Borkow-ski. Na cztery minuty przed przerwą Mandrysz prostopadłym podaniem uruchomił szybkiego Kowalczyka, który - spychany przez Jegora - nie zdołał oddać celnego strzału.
Po przerwie zaatakowała Odra. W 49. minucie na strzał z dystansu zdecydował się Gadomski, trafił jednak w poprzeczkę i piłka spadła wprost pod nogi Chałbińskiego, który silnym strzałem z bliska nie dał szansy obrony Borkowskiemu.
Wydawało się, że po uzyskaniu wyrównania piłkarze Odry złapią wł'a-ściwy rytm gry. Nic z tego, ponieważ goście grali dojrzały- i mądry futbol, a ich przewaga nie podleea-ła dyskusji. Decydującą o wyniku meczu akcję rozpoczął w środku pola Leszczyński - wyłuskał piłkę Liskowi, podał na prawą stronę do Tomasiaka, który mocnym strzałem z ostrego kąta pod poprzeczkę zdobył drugą bramkę i ustalił wynik meczu. Dwie minuty później Radosław Kowalczyk ograł obrońców Odry, położył na ziemię bramkarza, ale zbyt słabo strzelił i Jegor zdołał wybić piłkę z linii bramkowej pustej bramki. Tuż przed końcem meczu strzał Jóźwiaka końcami palców sparował na rzut rożny Tomala.
Zwycięstwo RKS wpełni zasłużone i nie pomniejsza go nawet fakt, że zespół Odry wystąpi! osłabiony brakiem bramkostrzelnego Rasiaka. W RKS nie grali przecież Prokop, Kowalczyk fzłotek. Po tym zwycięstwie przed meczem rewanżowym w Radomsku w środę, 6 września, bliższy awansu do następnej rundy jest RKS Fameg.
Jerzy Strzembosz