Sezon 2003/2004

RKS Fameg - GKS Bełchatów 0:1 (0:1).
0:1 40 min. Pawlusiński
RKS Fameg: Kozik - Nowak, Prokop, Smoliński - Kukulski (56 Mooc), Leszczyński, Unierzyski (56 Jóźwiak), Berensztajn, Markiewicz, Lato - Kowalczyk (77 Kowalski).
Trenerzy: J. Antoniak, J. Makowiecki.
GKS: Ptak - Berliński, Froehlich, Augustyniak - Pawlusiński (59 Kolendowicz), Hinc, Garguła, Pietrasiak (85 Adamski), Kuranty - Chmiest, Dziedzic (81 Kaczorowski).
Trener: M. Kuras.
Żółte kartki: Prokop (RKS) i Kuranty, Kaczorowski (GKS).
Sędziował: A. Kusak (Częstochowa).
Widzów: 3.000.

Gospodarze przegrali prestiżowy mecz na własnym boisku. A byli zespołem niepokonanym w Radomsku od czerwca ubiegłego roku, kiedy to ulegli Tłokom Gorzyce. Widowisko popsuła pogoda, a nieustannie padający deszcz zamienił murawę w grząskie bajoro, na którym akcje były przypadkowe, a piłka bardzo często zatrzymywała się w wodzie. Zdecydowanie lepiej do takich warunków przystosowali się goście, których taktyka była czytelna. Nie wdawali się w dryblingi na grząskim i zalanym wodą boisku, a częściej grali bokami i po dwóch, a najwyżej trzech podaniach szybko zdobyli teren, stwarzając zagrożenie pod bramką rywala.
Gospodarze rozpoczęli mecz w nietypowym ustawieniu z powodu kontuzji kilku zawodników i tylko z jednym napastnikiem. W trakcie gry trenerzy RKS dokonali korekt w ustawieniu swojego zespołu. Goście od początku zepchnęli radomszczan do głębokiej defensywy, a efektem ich przewagi były cztery rzuty rożne. Radomszczanie otrząsnęli się z przewagi GKS dopiero wtedy, gdy do pomocy Radosławowi Kowalczykowi został przesunięty Krzysztof Kukulski. Właśnie Kukulski był bliski zdobycia gola w 18. minucie, kiedy to ograł w polu karnym Jano Froehlicha i strzelił z ostrego kąta, a po błędzie bramkarza Ptaka futbolówkę z linii bramkowej wybił Augustyniak. Kilka minut później z bliska główkował ponad bramką GKS Radosław Kowalczyk. Jedyny, jak się później okazało, gol meczu padł w 40. minucie gry, kiedy Marcin Chmiest uprzedził Artura Prokopa w walce o piłkę wychodzącą na aut. GKS podciągnął piłkę kilka metrów przy linii bocznej i na wysokości pola karnego docentrował wzdłuż bramki RKS. Piłki nie opanował Dziedzic, ale trafiła ona pod nogi Pawlusińskiego, który płaskim strzałem nie dał szans Kozikowi. Tuż przed przerwą RKS powinien wyrównać, kiedy po dalekiej wrzutce z rzutu wolnego Krzysztofa Smolińskiego z powietrza strzelił z kilku metrów Jarosław Lato, ale za wysoko. Po przerwie również dominowali goście, a drugiego gola mógł dla nich zdobyć w 57. minucie strzelec pierwszej bramki Pawlusiński, ale przegrał pojedynek sam na sam z Kozikiem. Tuż przed końcem gry arbiter spotkania pomylił się i przyznał rzut wolny z linii szesnastu metrów, ale Berensztajn strzelił wysoko ponad bramką, za co został nagrodzony głośnym aplauzem od stojących za bramką GKS kibiców Bełchatowa. Był to słaby występ "Berka", który chyba już w przerwie powinien poprosić trenerów o zmianę. Zresztą gospodarze w tym spotkaniu mieli więcej zbyt słabych punktów, by można było osiągnąć korzystny rezultat. Wygrał zespół, który doskonale przystosował się do trudnych warunków, grał dojrzałą piłkę, panował na boisku kulturą i taktyką gry. Radomszczańscy szkoleniowcy muszą wyciągnąć wnioski z tej, jakże przykrej porażki, która może mieć decydujące znaczenie w końcowym rozrachunku, choć szansy do ekstraklasy piłkarze RKS Fameg jeszcze nie stracili.

Jerzy Strzembosz
rzecznik prasowy RKS


Po meczu powiedzieli...

Mariusz Kuras, trener GKS
- Zdobyliśmy bardzo cenne 3 punkty na stadionie zespołu, który potrafi grać w piłkę i jest bardzo dobrym zespołem i pozostaje wysoko w tabeli. RKS już dwa razy pauzował, my jeszcze nie. Chcieliśmy dzisiaj wyrobić sobie przewagę punktową. Gra tak na dobre w lidze dopiero się rozpoczyna i wszystko jeszcze może się zdarzyć zarówno dla nas jak i RKS-u, bo każdy będzie gubił punkty tak, jak dzisiaj Pogoń. Myślę, że jeszcze przed nami jest długa droga, ale pokazaliśmy się w Radomsku z dobrej strony. Rozegraliśmy kolejne dobre spotkanie i za to chciałem podziękować chłopakom i z tego się cieszę.

Józef Antoniak, pierwszy trener RKS Fameg
- Na pewno aura popsuła to widowisko. Myślę, że do przerwy ciężko było skonstruować jakąś akcję, szczególnie od tyłu. Potrafimy grać troszeczkę dłużej piłką od tyłu i konstruować swoje akcje. Nie wychodziło to na tym trudnym, błotnistym terenie. Błędy indywidualne na pewno zaważyły na tym, że straciliśmy bramkę. Zagraliśmy w ustawieniu eksperymentalnym, bo mamy problemy z kontuzjami. Baliśmy się od początku zaryzykować wystawiając Mooca do przedniej formacji po 11-dniowej pauzie i nieobecności na treningach z powodu kontuzji. To wszystko sprawiło, że ta gra nie była płynna i bramka tuż przed przerwą ustawiła całe spotkanie. Na pewno muszą zajść jakieś roszady w składzie z tego względu, że nie wszyscy zagrali na normalnym swoim poziomie i to na pewno też zadecydowało o wyniku spotkania.

Jan Makowiecki, drugi trener RKS Fameg
- Na pewno oczekiwania były całkiem inne. Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że GKS jest drużyną, która wygrała po kolei 5 meczów. Bełchatów to klasowy zespół, co dzisiaj pokazał grając tutaj. Mając takie sytuacje jak do przerwy, powinniśmy zdobyć bramki. Uważam, że to też zadecydowało o tym, iż nie zdobyliśmy dzisiaj żadnego punktu. Na pewno w drugiej połowie mieliśmy lepszą murawę do rozgrywania piłki, po naszej stronie było mniej wody, ale GKS dobrze grał w defensywie. Te zagrywki, nad którymi pracujemy na treningach, dzisiaj nam nie wyszły.

(ek)

fot: Roman Świerczyński  fot: Roman Świerczyński

fot: Roman Świerczyński  fot: Roman Świerczyński