Sezon 2003/2004

Podbeskidzie Bielsko-Biała - RKS Fameg 0:1 (0:1).
0:1 26. min Berensztajn.
n Podbeskidzie: Merda - Bujok, Piekarski, Cieńciała, Klaczka (46 Żukowski) - Rączka, Szyło (75 Uzoma), Agafon, Czak - Prusek (46 Salami), Błasiak.
Trener: K. Pawlak.
n RKS Fameg: Kozik - Nowak, Prokop, Smoliński - Unierzyski, Leszczyński, Berensztajn (83 Filipczak), Lato, Markiewicz - Kukulski (73 Jóźwiak), Kowalczyk (83 Kowalski).
Trenerzy: J. Antoniak i J. Makowiecki.
Żółte kartki: Klaczka (Podbeskidzie) i Jóźwiak, Lato, Smoliński, Leszczyński, Markiewicz (RKS).
Sędziował: G. Gromek z Warszawy.
Widzów: ok. 5000.

Było to bardzo trudne spotkanie dla radomszczan, ponieważ zespół gospodarzy nie przegrał na własnym stadionie od 4 października ubiegłego roku, kiedy to uległ Cracovii. W zespole gości nie mógł wystąpić leczący kontuzję Mooc i trenerzy musieli dokonać małych korekt w ustawieniu. Od pierwszych minut gry inicjatywę przejęli goście, którzy, niezwykle skoncentrowani, zaraz uzyskali niewielką przewagę w środku pola, ale gospodarze w 8 minucie przeprowadzili bardzo groźną kontrę, kiedy Prusek, po dokładnym dograniu piłki przez Rączkę, na szczęście dla RKS, fatalnie strzelił z bliska. Ta akcja gospodarzy z typowej kontry była ostrzeżeniem do bardziej czujnej gry obrońców gości, którzy zaczęli grać dokładnie i precyzyjnie. RKS uzyskał wyraźną przewagę w środku pola za sprawą dobrze grających Berensztajna, Leszczyńskiego, Markiewicza i Laty. W 26. minucie Jarosław Lato zagrał na prawą stronę do Jacka Berensztajna, który był na 22. metrze od bramki gospodarzy. Pomocnik RKS, nie namyślając się zbytnio, dokładnie złożył się do strzału i kopnął z półobrotu, a futbolówka odbijając się od poprzeczki wpadła do siatki Merdy. Po meczu bramkarz gospodarzy powiedział, że był to gol sezonu. Rzeczywiście, uderzenie Berka było przedniej marki i warte filmowej kamery, a Jarosław Lato zaliczył, kolejną już, asystę. Po utracie gola gospodarze zerwali się do ataku, ale tego dnia byli gorzej dysponowani od szybszych zawodników gości, którzy ponadto przewyższali swoich rywali indywidualnym wyszkoleniem technicznym, mądrością i doświadczeniem w grze oraz taktycznie.
Po przerwie obraz gry nie uległ zmianie. Stroną przeważającą byli goście, a gospodarze próbowali wprawdzie atakować, by zmienić niekorzystny dla nich rezultat, ale czynili to chaotycznie i co ważniejsze dla RKS, nieskutecznie. Radomszczanie kontrolowali grę, chociaż czasami ich gra na czas irytowała miejscowych, a efektem tego były niektóre z żółtych kartek. Jacek Berensztajn mógł podwyższyć wynik w drugiej połowie gry, ale kiedy składał się do strzału w polu karnym gospodarzy został brutalnie sfaulowany i przez kilka minut był opatrywany poza boiskiem. Mający nie najlepszy dzień arbiter z Warszawy nie zauważył faulu. Wprawdzie druga połowa została przedłużona o trzy minuty, ale RKS nie pozwolił sobie wydrzeć zasłużonego zwycięstwa. Radomszczanie w przekroju całego meczu zagrali niezwykle agresywnie, z ogromną wolą zwycięstwa i za to cały, bez wyjątku, zespół zasłużył na ogromne brawa. To zwycięstwo na trudnym terenie sprawiło, że RKS Fameg nadal jest poważnym kandydatem do awansu, biorąc ponadto pod uwagę, że radomszczanie, jako jedyni z czołówki tabeli, rozegrali o dwa spotkania mniej od swoich bezpośrednich rywali.

Jerzy Strzembosz
rzecznik prasowy RKS