Sezon 2003/2004

RKS Fameg - Piast Gliwice 3:0 (0:0)
1:0 56. min Filipczak (głową)
2:0 79. min Mooc
3:0 90. min + 1 Unierzyski (głową)
RKS Fameg: Kozik - M. Nowak, Prokop, Unierzyski - Mooc (83 Kowalczyk), Markiewicz - Leszczyński, Berensztajn, Lato (90 Dopierała) - Kukulski, Filipczak (63 Jóźwiak).
Trenerzy: J. Antoniak i J. Makowiecki.
Piast: Gorczyca - Kędziora, Bodzioch, Kocyba - Kaszowski, Wilk, Gamla, Gontarewicz (69 Kolasiński), Chyła - Sierka (57 Węgier), Andraszak.
Trener: J. Dankowski.
Żółte kartki: Lato (RKS) i Węgier, Andraszak (Piast).
Sędziował: H. Siejewicz z Białegostoku.
Widzów: ok. 3000.

W sobotnim meczu wszystkie trzy gole padły po podaniach Jarosława Laty, który w przekroju całego meczu nie błyszczał, ale trudno było oczekiwać od pomocnika zespołu RKS dobrej gry, skoro ostatni raz grał na boisku ośnieżonym w meczu kontrolnym z Heko Czermno, a w inauguracyjnym występie RKS musiał pauzować za żółte kartki.
Goście w pierwszej połowie bronili się umiejętnie prezentując dobre wybieganie i ambitną grę. Gospodarze, nie mogąc sforsować szczelnej defensywy Piasta z doświadczonym Bodziochem na czele, próbowali zaskoczyć bramkarza gości strzałami z dystansu. Uderzenia Jacka Berensztajna w 6. i 15. minucie oraz Jacka Markiewicza w 31. i 36. min były minimalnie niecelne albo bronił bardzo dobrze dysponowany w Radomsku Jacek Gorczyca. Sytuacje niewykorzystane przez gospodarzy mogły się srogo zemścić, ale tuż przed gwizdkiem arbitra na przerwę, doskonałej pozycji nie wykorzystał Chyła - jego lekki strzał obronił Kozik.
Od początku drugiej połowy na boisku dominowali już tylko radomszczanie. W 50. minucie ponownie dał znać o sobie Jacek Markiewicz, którego strzał na róg sparował jego imiennik w bramce gości. Sześć minut później Lato dośrodkował z lewej strony z rzutu wolnego. Lot piłki zmienił głową Filipczak i RKS objął prowadzenie ku uciesze licznie zgromadzonej publiczności. Gra w wykonaniu miejscowych nabrała jeszcze większego rozmachu i kolejne gole były kwestią czasu. Tak też się stało. Kiedy na ławce rezerwowych gospodarzy po raz drugi zrobiło się zamieszanie ze zmianą zawodnika (wcześniej późniejszego strzelca gola nie zdążył - zastąpić Bogdan Jóźwiak) - Radosław Kowalczyk miał wejść za Mooca, najpierw jednak czeski zawodnik, ponownie po podaniu Laty, zdobył drugą bramkę. Teraz trenerzy gospodarzy mogli spokojnie przeprowadzić zmiany w swoim zespole. Sympatyczny Czech, opuszczając plac gry, został pożegnany gromkimi brawami. W doliczonym czasie gry Gorczyca był już bezradny po strzale głową Unierzyskiego, który po dośrodkowaniu z rogu Laty ustalił wynik meczu. Efektowne zwycięstwo cieszy, szkoda tylko, że fani RKS zajmujący miejsca pod zegarem, zaraz po rozpoczęciu meczu, rzucili na boisko konfetti i arbiter przerwał grę, aby uprzątnąć krążki papieru. Za to grozi RKS kara finansowa, a przecież klub nie narzeka na nadmiar pieniędzy. Kibice pod zegarem potrafią wspaniale dopingować swoją drużynę i miejmy nadzieję, że tak będzie w meczu 24 kwietnia z GKS Bełchatów. W najbliższą sobotę 3 kwietnia o godz. 15.00 RKS Fameg zmierzy się w bardzo trudnym meczu w Krakowie z Cracovią.

Jerzy Strzembosz
rzecznik prasowy RKS Fameg