Sezon 2002/2003

Aluminium Konin - RKS 2:0 (2:0)
1:0 3. min Bała
2:0 20. min Najewski

Aluminium: Kozik - Augustyniak, Majewski, bartnik, Jankowski - Maciejewski, Wojciechowski (46 Kruk), Kaźmierczak (57 Białek), Wawrów - Najewski (90 Zakrzewski), Bała.
RKS: Borkowski - Lamch, Prokop, Kowalski, (52 Tomasiak), Klepczyński - Leszczyński, Dopierała (78 Dziuba), Pluta, Lato - Folc (61 Kazimierowicz), Kowalczyk.
Żółte kartki: Kaźmierczak (Aluminium) i Pluta (RKS).
Sędziował A. Gromek z Warszawy.
Widzów 1200.

    Kryzys RKS trwa, a porażka w Koninie zepchnęła radomszczan na sam dół drugoligowej tabeli, którą zamyka inny zespół z naszego województwa - GKS Bełchatów (klub ten w przeciwieństwie do RKS dokonał znaczących i kosztownych wzmocnień). Zespół gospodarzy po dwóch kolejnych porażkach odniósł przekonywujące zwycięstwo, dźwigając ciężar trudnej atmosfery przed spotkaniem z RKS. Beniaminek z Konina sprostał trudnemu zadaniu i rozstrzygnął losy meczu już po dwudziestu minutach gry. Pierwsza akcja ofensywna gospodarzy zakończyła się powodzeniem i po dośrodkowaniu Dariusza Wojciechowskiego Grzegorz Bała strzałem głową pokonał Borkowskiego. Brak koncentracji w zespole RKS w pierwszych minutach przeciwnik wykorzystał bezbłędnie. Gospodarzy nie zadowoliło jednobramkowe prowadzenie i nadal atakowali, niepokojąc bramkę Borkowskiego. W 20. minucie było już praktycznie po meczu. wprawdzie pojedynek sam na sam z Borkowskim przegrał Bała, który otrzymał idealne podanie od Jankowskiego, ale do futbolówki dopadł Najewski i w dużym tłoku na polu karnym zdołał skierować piłkę do siatki RKS. Przed gwizdkiem arbitra na przerwę na listę strzelców dla gospodarzy mogli się jeszcze wpisać Najewski i Jankowski., ale ich strzały obronił Borkowski. Goście zrewanżowali się akcją ofensywną, po której piłka odbiła się od słupka i poprzeczki, a Kozik - były bramkarz RKS - zachował czyste konto.
Druga połowa meczu - to nastawienie się gospodarzy na utrzymanie korzystnego rezultatu i nieustanne akcje ofensywne gości, ale bramkarz Damian Kozik grał jak w transie i w kilku, wydawało się, beznadziejnych sytuacjach uchronił swój zespół przed utratą goli. Na bramkę gospodarzy sunął atak za atakiem i mimo jednostronnej gry w drugiej połowie, którą kibice miejscowi nazwali pojedynkiem RKS z ich byłym bramkarzem, Kozik nie dał się pokonać i w ten sposób słaby zespół gospodarzy odniósł zwycięstwo. RKS jest nadal zespołem bez zwycięstwa i w bardzo trudnej sytuacji. O miażdżącej przewadze gości w drugiej części gry świadczy fakt, że gospodarze tylko jeden raz poważniej zagrozili bramce RKS, kiedy strzał głową Maciejewskiego pewnie obronił Borkowski. Liczą się jednak zdobyte gole, a tych radomszczanie nie zdobyli.

Jerzy Strzembosz