Sezon 2002/2003

RKS - Śląsk Wrocław 0:0
RKS:
Borkowski - Nowak, (38 min Dziuba), Kowalski, Lamch, Prokop - Jóźwiak, Leszczyński, Dopierała, Pluta (74 min Tomasiak) - Kowalczyk, Folc (60 min Lato)
Trener: A. Kretek
Śląsk: Gruszka - Naskręt, Jawny, Ignasiak, Żytko - Szczot, Sztylka, Ostrowski (71 min Samiec), Kowalczyk - Ulatowski, Gortowski (89 min Woźniak)
Trener: M. Putyra
Żółte kartki: Nowak, Leszczyński, Kowalski, Prokop (RKS), Naskręt i Gortowski (Śląsk)
Widzów: 1500
Sędziował: D. Setla z Katowic.

    Pierwszy kwadrans nieciekawy w wykonaniu obu zespołów, a gra w większości prowadzona była w środkowej strefie boiska. Pierwsze sytuacje, po których mógł paść gol odnotowaliśmy dopiero w 17 minucie. Akcję lewą stroną boiska zainicjował Sztylk, który dośrodkował w pole karne, a po strzale głową Szczota piłka minimalnie minęła cel. Minutę później silny strzał Gortowskiego z ponad 20 metrów obronił Borkowski. Kilka minut później, mający już na swoim koncie żółtą kartkę Rafał Naskręt faulował z tyłu wychodzącego na dobrą pozycję Kowalczyka i arbiter wprawdzie odgwizdał faul, ale nie zdecydował się pokazać drugiej i w konsekwencji czerwonej kartki.
    W końcowych minutach pierwszej połowy goście zdecydowanie atakowali i przez dłuższy czas radomszczanie nie mogli wyprowadzić piłki z własnej strefy obronnej. W 33. minucie Marcin Nowak sfaulował przed polem karnym Gortowskiego, a etatowy wykonawca stałych fragmentów gry Naskręt przestrzelił nad bramką Borkowskiego. W 41. minucie Gortowski silnym uderzeniem z dystansu sprawdził umiejętności Borkowskiego, który pewnie obronił strzał napastnika Śląska. Na minutę przed przerwą poprzeczka ratuje RKS i Borkowskiego przed utratą gola.
    Po przerwie obraz gry nieco się zmienił, a to za sprawą piłkarzy RKS, którzy odważniej atakowali bramkę rywala. W 50. minucie po rzucie rożnym bitym przez Jóźwiaka piłkę w polu karnym otrzymał Dziuba, który zwlekał z oddaniem strzału i piłkę wyłuskali mu obrońcy gości. W 60. minucie meczu Gortowski bezpardonowo zaatakował z tyłu bez piłki Kowalczyka i otrzymał tylko żółtą kartkę od arbitra z Katowic. W 60. minucie ładna zespołowa akcja ofensywna gospodarzy zakończona strzałem Leszczyńskiego minimalnie obok słupka bramki Gruszki. W 72. minucie po strzale Samca ponownie poprzeczka ratuje gospodarzy przed utratą gola. Na trzy minuty przed końcem meczu Tomasiak strzelił z bliska głową i tylko w sobie wiadomy sposób Gruszka wybił strzał napastnika RKS. Jeszcze faul w polu karnym na Lato, po którym arbiter nakazał ustawić piłkę nie na miejscu oznaczonym "jedenastką" i rzutem z pola bramkowego goście wznowili grę. Zapis filmowy tej akcji, który obejrzał po meczu obserwator PZPN z Małopolski p. Sękowski dowodzi, że arbiter popełnił w tym meczu kolejny błąd, bowiem gospodarzom należał się rzut karny. Jeszcze Dopierała próbował zmienić wynik meczu, ale jego strzał obronił Gruszka i w ten sposób RKS zremisował już piąty mecz i pozostaje bez zwycięstwa, a Śląsk wywalczył pierwszy w tym sezonie punkt na wyjeździe. Usprawiedliwieniem nie najlepszej gry RKS może być fakt, że w ubiegłą środę grali mecz pucharowy w Zielonej Górze i pokonali tamtejszy Lech w przedłużonym czasie gry.

Jerzy Strzembosz

Po meczu ze Śląskiem powiedzieli...

Marian Putyra trener Śląska:
- W przekroju całego spotkania byliśmy bliżsi zwycięstwa. W pierwszej połowie mieliśmy kilka bardzo dobrych sytuacji, ale w końcówce mogliśmy ten mecz przegrać. Jestem zadowolony z tego, że zespół mógł w miarę sprawnie rozegrać pierwszą połowę, ale w drugiej dało się zauważyć także momenty, w których organizacja gry w środku pola była już nie taka jak zakładaliśmy sobie przed meczem. W wyniku tego kilkakrotnie zespół gospodarzy dochodził do możliwości stworzenia sobie sytuacji, bo tych klarownych sytuacji tak za wiele sobie nie stworzył. W końcówce meczu obrona Tomasza Gruszki zapobiegła utracie bramki. My ostatnią kontrą w meczu mogliśmy jeszcze ten wynik przechylić na swoją korzyść. Ogólnie jestem zadowolony. Myślę, że pierwszy punkt zdobyty na wyjeździe jest dla nas bardzo ważny.

Andrzej Kretek trener RKS:
- Nie mogę być, w przeciwieństwie do trenera Putyry, zadowolony z kolejnego remisu na własnym boisku. Mój zespół po pierwszej fatalnej połowie wykazał duży hart ducha i zaangażowania. Naprawdę należą im się słowa uznania za to, że po 120 minutach gry w środę w Pucharze Polski dzisiaj wykazali się takim zaangażowaniem. Wiem, że piłkarze grają dla mnie. Jestem z tego dumny, że mam taki zespół i mogę trenować moich niedawnych kolegów. Jest nas tak mało, że zmieniając obrońcę musiałem przestawić trzech zawodników. Taką mamy sytuację, ale walki i zaangażowania tym chłopcom nikt nie odmówi. Uważam, że mieliśmy parę klarownych sytuacji. Pierwsza połowa była dla nas bardzo trudna. Chcieliśmy, żeby jak najszybciej się zakończyła, ale w drugiej połowie moi chłopcy naprawdę pokazali, że stać ich na wiele. Przykro mi, że zanotowaliśmy kolejny remis u siebie. Myślę jednak, że w tym składzie, prędzej czy później, zaczniemy wygrywać spotkania. Dziękuję jeszcze raz drużynie, że potrafi, mimo trudnych sytuacji, się zmobilizować.

Notował Dariusz Kempski

 

 

foto: Roman Świerczyński   foto: Roman Świerczyński

foto: Roman Świerczyński   foto: Roman Świerczyński   foto: Roman Świerczyński