Sezon 2002/2003

Arka Gdynia - RKS 1:0 (0:0)
1:0 48 min Kaczorowski z rzutu wolnego
Arka: Wosicki - Bubnowicz, Woroniecki, Wódkiewicz, Smarzyński - Stencel, Murawski (73 Pudysiak), Cieśla (60 Ulanowski), Fojna - Bajera (46 Kaczorowski), Rusinek.
Trener: M. Kusto.
RKS: Borkowski - Nowak, prokop, lamch, Leszczyński - Jóźwiak, Pluta (71 Kowalski), Dopierała, lato (55 Dziuba) - Folc (63 Tomasiak), Kowalczyk.
Trener: A. Kretek.
Żółte kartki: Bubnowicz (Arka) i Lamch, Prokop (RKS).
Sędziował: P. Konarski z Poznania.
Widzów 4000.

    Nie pomogła zmiana trenera w RKS. Zastępujący Wiesława Pisarskiego Andrzej Kretek w okresie jednego tygodnia nie mógł dokonać zmiany oblicza zespołu. Nowemu szkoleniowcowi RKS pomagał na ławce trenerskiej prezes Tadeusz Dąbrowski. Wprawdzie obiektywnie trzeba przyznać, że od początku rozgrywek po degradacji z ekstraklasy RKS wyjątkowo opuściło szczęście, bo dwie do tej pory nikłe porażki i cztery remisy nie świadczą o złym przygotowaniu zespołu do rozgrywek, ale w piłce liczą się tylko punkty, a tych radomszczanom brakuje. Co gorsza, RKS zadomowił się w strefie spadkowej, a rywale uciekają. Przejdźmy jednak do spotkania w Gdyni, które RKS przegrał. W zespole gospodarzy zabrakło pierwszego golkipera Marcina Mańki, który na treningu doznał groźnej kontuzji, natomiast pierwszy mecz zagrał Maciej Kaczorowski ze szczecińskiej Pogonii, który okazał się katem RKS. Kaczorowski został wprowadzony do gry w 48 minucie za Bajerę i po krótko rozegranym rzucie wolnym przez Jacka Cieślę strzałem w długi róg zdobył gola na wagę trzech punktów. To już druga z rzędu bramka puszczona przez Borkowskiego po stałym fragmencie gry. Po pierwszej bezbarwnej połowie gol Kaczorowskiego wprowadził wiele ożywienia w poczynaniach obu zespołów. Grający do tej pory bez przekonania goście zaczęli odważniej atakować i mogli wyrównać pięć minut później, ale Wosicki świetnie obronił strzał Radosława Kowalczyka. Gdynianie prowadząc grali rozsądnie, szanowali piłkę, długo rozgrywając w środku pola, a ataki RKS, który wprawdzie więcej miał z gry były szablonowe i co najważniejsze nieskuteczne. W grze RKS brakuje doświadczonego środkowego pomocnika i rasowego napastnika. Osamotniony Kowalczyk nie wiele może zdziałać. W 81 minucie gry właśnie Radosław Kowalczyk skierował odbitą piłkę od poprzeczki do siatki Arki, ale zdaniem arbitra był na pozycji spalonej i gol nie został uznany mimo protestów gości. Zła passa trwa i trzeba koniecznie tę niemoc przerwać, ale do tego potrzebne jest zwycięstwo. Okazją będzie sobotnie, 14 września o godz. 15.00 w Radomsku, spotkanie z innym spadkowiczem z ekstraklasy zespołem Śląska Wrocław. Serdecznie życzymy piłkarzom RKS pierwszego zwycięstwa, a trzynasty zawodnik RKS jakim są bez wątpienia radomszczańscy kibice pomogą w tym drużynie.