Sezon 2002/2003
RKS Radomsko -
Ceramika-Stasiak Opoczno 2:1 (2:0)
1:0 9 min. Kowalczyk
2:0 32 min. Filipczak
2:1 74 min. Bugaj
RKS: Pilarz - Klepczyński, Bednarczyk, Prokop - Leszczyński, Dopierała,
Markiewicz, Tomasiak (62 Pluta), Lato - Kowalczyk (89 Jóźwiak), Filipczak.
Trener: A. Kretek.
Stasiak-Opoczno: Holewiński - Kośmicki, Czerbniak, Włódarczyk - Preis (89 łochowski,
Miklosik (64 Kaczmarek), Mrózek (46 Bazler), Feliksiak, Toborek - Bugaj,
Przysiuda. Trener: M. łaski.
Sędziował bardzo słabo G. Szymański z Kielc.
Żółte kartki: Lato, Tomasiak (RKS) i Bugaj, Mrózek (Ceramika).
Widzów: ok. 2000.
Mecze Ceramiki z RKS zawsze
cieszyły się z dużym zainteresowaniem kibiców i wywoływały zrozumiałe
emocje. Sobotni mecz miał ponadto dać odpowiedź na pytanie czy gospodarze bez
spektakularnych wzmocnień w okresie transferowym i po pewnych perturbacjach
organizacyjno-finansowych poradzą sobie z rywalem zza miedzy. Okazało się po
meczu, że nie ilość dokonanych zmian personalnych w obu zespołach, ale jakość
i prezentowana forma zawodników na boisku decyduje o wyniku spotkania. RKS
rozpoczął bez kontuzjowanych: Jóźwiaka, Kazimierowicza, Folca i chorego
Nowaka, a Dopierała i Leszczyński wyszli na boisko nie w pełni zdrowi.
Charyzma i ambicja, poparta dobrą taktyką trenera oraz lepszym wyszkoleniem
technicznym poszczególnych zawodników RKS, pozwoliły odnieść cenne zwycięstwo
na inaugurację rozgrywek. Wypada tylko żałować, że zwycięstwo RKS było w
takich niskich rozmiarach. Gospodarze bowiem, grając szczególnie do przerwy
bardzo dobrą piłkę, mogli zdeklasować buńczucznego rywala wykorzystując
chociaż połowę wypracowanych przez siebie okazji do strzelenia bramek.
Już od pierwszej minuty zaznaczyła się wyraźna i zdecydowana przewaga
miejscowych, którzy przeprowadzali bardzo szybkie akcje ofensywne za sprawą
Tomasiaka, Filipczaka, Kowalczyka i Laty dobrze wspieranych przez środkową
linię, w której brylowali szczególnie Dopierała i Leszczyński. Czujnie grała
formacja defensywna gospodarzy. Już w 9. minucie gry Tomasiak dobrze zagrał w
tempo do Filipczaka, który z prawej strony wrzucił piłkę w pole karne, a
Radosław Kowalczyk precyzyjnym strzałem z woleja zdobył pierwszego gola. Trzy
minuty później gospodarze mogli strzelić drugą bramkę, ale lato przegrał
pojedynek z golkiperem gości Holewińskim, któremu opoczanie mogą zawdzięczać,
że przegrali w najniższym stosunku. Następnie próbkę słabej dyspozycji dał
arbiter, bowiem źle zinterpretował brzydki faul gracza Stasiaka, który
nieprawidłowo powstrzymywał wychodzącego na czystą pozycję Latę. Kilka
minut później arbiter z Kielc, Grzegorz Szymański, praktycznie bez powodu,
pokazał żółty kartonik właśnie Lacie. Przez całe spotkanie arbiter
konsekwentnie przerywał akcje radomszczan i wydawał niezrozumiałe decyzje. Po
ocenę swojego "gwizdania" odsyłam arbitra do materiału filmowego
telewizji łódzkiej i redaktora Madeja, który w wiadomościach łódzkiej Trójki
tak skomentował jego pracę: "To, co sędziował arbiter wołało o pomstę
do nieba". RKS atakował nadal. W 13. minucie Filipczak, po ładnej akcji z
Kowalczykiem, nie wykorzystał kolejnej doskonałej sytuacji bramkowej. Przed
przerwą, niedawno pozyskany do RKS, Dariusz Filipczak otrzymał od Kowalczyka
dobre podanie w pole karne. "Zakręcił" obrońcami i ładnym
technicznie strzałem w 33. minucie gry zdobył drugiego gola dla RKS. Goście w
pierwszej połowie ani razu nie zagrozili bramce Pilarza.
Tuż po przerwie Bugaj omal nie zdobył gola wykorzystując moment
dekoncentracji obrońców RKS, ale dobrze spisujący się w całym meczu
bramkarz Pilarz wygrał pojedynek sam na sam z doświadczonym graczem gości. W
50. minucie kolejna akcja ofensywna RKS w wykonaniu Kowalczyka i Laty zakończona
celnym strzałem na bramkę, ale piłkę skutecznie wyłapał Holewiński. Do
70. minuty nadal przeważał RKS, a sytuacji bramkowych nie wykorzystali:
Tomasiak, Kowalczyk, Markiewicz i Bednarczyk, którego strzał głową, po dośrodkowaniu
z rzutu wolnego, minimalnie minął światło bramki. Męczony ciągłymi
atakami RKS cofnął się od 74. minuty. Jedną z bardzo nielicznych akcji
ofensywnych gości wykorzystał Bugaj, który sfinalizował podbicie piłki w
polu karnym przez Preisa zdobywając kontaktową bramkę. Końcówka meczu zrobiła
się tym samym nerwowa, ale grający bardzo ambitnie zespół gospodarzy nie
pozwolił odebrać sobie w pełni zasłużonego zwycięstwa. Wypada pogratulować
trenerowi i całemu zespołowi, bo najważniejsze są trzy punkty.
Jerzy Strzembosz