Sezon 2002/2003
RKS Radomsko - GKS Bełchatów 0:0
RKS: Pilarz - Klepczyński, Prokop, Nowak, lamch - Markiewicz, Pluta
(77 Folc), Leszczyński, Jóźwiak - Kowalczyk, Kazimierowicz (54 Tomasiak).
Trener: A. Kretek.
GKS: Ptak - Konkiewicz, Fronlich, jakosz, Hinc - Szarpak, Berliński,
garguła, Kolendowicz (84 Ławryszyn) - Patalan (31 Giza), Chmiest. Trener: M.
Kuras.
Żółte kartki: nie było.
Sędziował: Marek Kowal z Katowic.
Widzów: 1500.
Oczekiwany z dużym zainteresowaniem mecz z sąsiadem zza miedzy mógł się podobać, chociaż zabrakło goli i większej ilości spięć pod bramkami obu zespołów. Zimna i deszczowa pogoda zatrzymała w domach wielu fanów piłki nożnej w Radomsku. Gospodarze wystąpili osłabieni brakiem, dobrze grających w poprzednim spotkaniu, Jarosława Laty i Rafała Dopierały. Wąska ławka rezerwowych RKS nie ułatwiła zadania trenerowi Kretkowi. GKS natomiast wystąpił bez etatowego rozgrywającego doświadczonego Jacka Berensztajna. Wysoka stawka spotkania spowodowała, że oba zespoły grały nieco asekuracyjnie, ale nie było typowego blokowania dostępu do własnej bramki. Grząskie i śliskie boisko było tym razem sprzymierzeńcem bełchatowian, bowiem lepsi technicznie gospodarze nie mogli w tych warunkach pokazać w pełni swoich umiejętności. W bramce gospodarzy pojawił się od początku spotkania Krzysztof Pilarz, który zastąpił słabiej spisującego się w ostatnich meczach Tomasza Borkowskiego. Już w 3 minucie gry akcję ofensywną RKS sfinalizował mocnym strzałem z dystansu Bogdan Jóźwiak, lecz futbolówka minimalnie minęła światło bramki. Goście grali z kontry wysuniętym do przodu Patalanem, którego z powodu kontuzji już w 31 minucie zastąpił Giza. Właśnie Patalan w 26 minucie po dobrym zagraniu piłki przez Kolendowicza znalazł się w pozycji sam na sam z Pilarzem i golkiper gospodarzy wygrał ten pojedynek ratując niewątpliwie swój zespół od utraty gola. W pierwszej połowie jeszcze raz bełchatowianie poważnie zagrozili bramce Pilarza w 30 minucie, kiedy przed bramkarzem gospodarzy znalazł się Berliński, ale i tym razem Pilarz nie dał się zaskoczyć. W tej części spotkania najlepszą okazję do strzelenia gola dla RKS zaprzepaścił w 39 minucie Kazimierowicz, który z pięciu metrów trafił piłką w leżącego już bramkarza gości. Po przerwie oba zespoły dążyły do rozstrzygnięcia meczu na swoją korzyść, ale formacje defensywne grały na tyle poprawnie, że nie popełniły błędu, po którym mógłby paść gol. Z przebiegu gry widać było, że wygrać może ten zespół, który pierwszy strzeli bramkę. Tak się jednak nie stało, gra toczyła się w większości w środku pola, a obrońcy skutecznie przerywali akcje ofensywne. W RKS nieco słabiej spisywała się środkowa linia i napastnicy nie otrzymywali dokładnych podań z głębi pola, co powodowało, że Radosław Kowalczyk musiał sam wracać po piłkę i próbować w pojedynkę inicjować atak. Trzeba jednak obiektywnie stwierdzić, że grający z poważną kontuzją Zdzisław Leszczyński nie mógł właściwie wywiązać się z powierzonych zadań. Remis jest wynikiem sprawiedliwym i w pełni odzwierciedla przebieg wydarzeń na boisku.
Jerzy Strzembosz
Po meczu z GKS powiedzieli...
Mariusz Kuras trener GKS:
- Mecz na pewno mógł się podobać. Na boisku było dużo walki,
zaangażowania i myślę, że o to w tym wszystkim chodzi. Na pewno pozostał
pewien niedosyt, że mój zespół nie zdobył w tym spotkaniu 3 punktów. Ale
podkreślam, iż tutaj w Radomsku każdy punkt należy szanować i cenić. Jesteśmy
z tego punktu zadowoleni. Chciałem podkreślić jeszcze raz duże zaangażowanie
piłkarzy. Na tym bajorku można było grać tylko bokami. Myślę, że szczególnie
pierwsza połowa w naszym wykonaniu mogła się podobać. Gdyby GKS i RKS były
najsilniejszymi drużynami II ligi, to w tej chwili bylibyśmy na czubie.
Niestety nie jesteśmy. Gramy w środku tabeli i walczymy o to, aby zbliżyć się
do czołówki. Na pewno piłkarsko mój zespół, podobnie jak gospodarzy, wygląda
dobrze i nie ma się czego wstydzić. Dlatego akurat mecze z Aluminium czy ze Świtem
jednej i drugiej drużyny wyszły. Z meczu na mecz wygląda to lepiej i dlatego
też są pozytywne opinie na temat naszych zespołów. Należy się z nich
cieszyć, ale w każdej kolejce trzeba to udowadniać, bo nie ma co chodzić z głową
podniesioną w chmury. Niestety liczą się tylko punkty.
W dzisiejszym meczu wystawiłem Gizę, bo w meczu rezerw zdobył 2 bramki i był
najlepszym zawodnikiem na boisku. W tych warunkach myślałem, że zawodnik, który
mało waży, jest dynamiczny i zwrotny, będzie lepiej wyglądał od Kukulskiego.
Czasami tak jest i myślę, że Giza swoje zrobił, aczkolwiek pozostawił
pewien niedosyt, ponieważ na tle Darka Patalana, który przez pierwsze 30 minut
szarpał i był bardzo niebezpieczny, wypadł blado.
Andrzej Kretek trener RKS:
- To nie przypadek, że nasi dzisiejsi rywale zdobywają coraz więcej
punktów. Liczyliśmy się z tym, że mecz będzie bardzo trudny. Na pewno grę
utrudniło bardzo mokre boisko. Mimo tego oba zespoły stworzyły bardzo dobre
widowisko. Myślę, że nie ma się co wstydzić, bo zdobycie punktu z takim
przeciwnikiem i na takim terenie nie jest żadną obrazą. W sumie również
jestem zadowolony z tego wyniku chociaż przed meczem liczyliśmy na zwycięstwo.
Myślę, że będziemy dalej grać i próbować wygrać następne spotkanie,
chociaż w przeciągu tygodnia będziemy musieli dwukrotnie wybiegać na boisko.
W każdym meczu trzeba to wszystko wersyfikować, bo zarówno GKS jak i RKS próbują
grać ofensywny futbol, co jest dzisiaj bardzo trudną rzeczą. Tym bardziej w
takich warunkach. Oba zespoły próbują to robić i myślę, że zmierzamy w
dobrym kierunku. W stosunku do Mariusza mam jeszcze ten minus, że mam bardzo krótką
ławkę rezerwowych, ale takie jest życie. Myślę, że GKS szybko pójdzie w górę
tabeli i mam nadzieję, że my również nie będziemy patrzeć w dół, ale
bardziej na środek.
(ek)